poniedziałek, 31 grudnia 2018

W polskim kinie od lat zachodzą znaczące zmiany. Pomimo, że w błysku fleszy oglądamy nadal głównie twórców przeciętnych komedii, a dobre kino pozostaje głęboko ukryte, my starannie poszukujemy perełek, które zauroczą i zostaną z nami na dłużej. Polskie filmy, które zwróciły naszą uwagę w tym roku znajdziecie poniżej! Miłej lektury! 

10. 53 wojny (2017) – w bardzo dobry sposób pokazuje skutki konfliktów zbrojnych. Szczególnie chorobę i związane z nią niezrozumienie bliskich i rodzinne tragedie. Jest poruszającym obrazem upadającej kobiety, który niezaprzeczalnie skłania do przemyśleń i dalszych rozważań.

ex aequo 

10. Twarz (2017) – Małgorzata Szumowska rozbudziła apetyty fenomenalnym Body/Ciało i choć Twarzy daleko do najbardziej udanych jej obrazów, film ogląda się dobrze, a reżyserka dba o tempo i, o to aby w filmie nie zabrakło, jednak prawdy o współczesnej Polsce i Polakach.

9. Jak pies z kotem (2018) – film Janusza Kondratiuka to boleśnie szczere i uczciwe kino, które dogłębnie porusza.

8. Kamerdyner (2018) – film jakich niewiele jest w polskiej kinematografii. Reżyser z rozmachem podszedł do całości produkcji nadając jej dzięki temu odpowiedniej jakości. To dobrze poprowadzona fabuła, która świetnie współgra z bohaterami, przemyślany scenariusz robiący pozytywne wrażenie.

7. Kler (2018) – kontrowersyjne działo Wojtka Smarzowskiego, podejmujące trudne społeczne tematy, o których rozmawia już każdy.

6. Atak paniki (2017) – pod płaszczykiem szalonej komedii o zwykłym życiu jest poważnym manifestem o walce z niełatwą rzeczywistością, która wystawia nas na liczne próby.

5. Amerykański sen (2016) – krótkometrażowy dokument, który pozwala zanurzyć się w amerykański sen Szymona o zostaniu zapaśnikiem wrestlingu. Lokalne festyny, kolorowe ciuchy i dużo zapału, film do uwielbiania.  

4. Wieża. Jasny dzień (2017) – fascynujący i pełen magii debiut, który udowadnia, że w Polsce może powstawać ambitne, trudne kino.

3. Fuga (2018) - oczekiwany długi pełnometrażowy film Agnieszki Smoczyńskiej, który nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Precyzyjnie, skupione na detalu kino z mistrzowską, i bardzo odważną rolą Gabrieli Muskały. 

2. Najpiękniejsze fajerwerki ever (2017) – jeden z najlepszych polskich filmów ostatnich lat, który ma tylko jedną wadę – trwa zaledwie 28 minut.   

1. Zimna wojna (2018) – po Oscarze za Idę Paweł Pawlikowski wszedł do ekstraklasy europejskiej reżyserii, Zimna wojna udowadnia, że nie był to przypadek a tylko jeden z kroków na drodze jego artystycznych sukcesów.

Patrycja&Daniel

sobota, 29 grudnia 2018

Nadszedł czas na końcowe odliczanie, czyli pierwszą dziesiątkę najlepszych naszym zdaniem filmów tego roku! Komedie i dramaty. Kino polskie i do szpiku amerykańskie. Wszystkiego po trochu, jednak okraszone nutą doskonałości. Nie przedłużając, zapraszamy do seansu!


10. W ułamku sekundy (2017) - bardzo dobry obraz o poszukiwaniu sprawiedliwości w obliczu niepojętego bólu. Portret nieograniczonej kobiety walczącej, której determinacja prowadzi do bezwzględnej zemsty z imigranckim i politycznym motywem w tle. 



9. Player One (2018) - imponujące  dziecko fascynacji popkulturą człowieka, który sam bez wątpienia jest jej ikoną.



8. Trzy billboardy za Ebbing, Missouri (2017) -  film nieoczywisty, a przy tym szlachetny i pełen prawdy.


7. Kształt wody (2017) - stylowa, porywająca współczesna baśń, która nikogo nie pozostawi obojętnym.



6. The Disaster Artist (2017) - kino pełne humoru i szaleństwa. Błyskotliwa opowieść o pasji i zaangażowaniu będąca ukłonem i hołdem złożonym twórcom równie kultowym, jak sam The Room.


5. Zimna wojna (2018) - po Oscarze za Idę Paweł Pawlikowski wszedł do ekstraklasy europejskiej reżyserii, Zimna wojna udowadnia, że nie był to przypadek a tylko jeden z kroków na drodze jego artystycznych sukcesów.


4. 120 uderzeń serca (2017) - niewątpliwie film polityczny i społecznie zaangażowany, reżyser nie postawił jednak na to, że jego obraz obroni się samą tematyką i dzięki temu dostajemy też ponad dwugodzinny świetnie zrealizowane dzieło. Nie ucieka też od poważnych tematów i dydaktyki, ale można jedynie życzyć wszystkim, którzy też tworzą zaangażowane dzieła, aby robili to z takim efektem – porywającym i bez chwili nudy.



3. Niemiłość (2017) - film pełen stylistycznej perfekcji, będący oceną społeczeństwa. Emanuje rzeczywistością, by pokazać, jak niszczy obojętność.



2. Tamte dni, tamte noce (2017) - film mistrzowski, który w pełni wykorzystuje melodramatyczną konwencje, tworzy kompletne, hipertekstualne dzieło korzystające nie tylko z filmowego dorobku, ale z całej europejskiej kultury, ani na moment nie tracą sprzed oczu człowieka i jego problemów.



1. Dusza i ciało (2017) - Ildiko Enyedi w swoim filmie nie odkrywa żadnych nowych prawd, ani nie wyciąga żadnych oryginalnych wniosków. Ale w sposób jaki konstruuje świat na ekranie, jej mistrzowskie wyczucie proporcji, reżyserska odwaga, ale też rozsądek, sprawiają, że styl tego filmu, jego bohaterowie i magiczny wręcz klimat pozwalają na nazwanie go arcydziełem. 



Patrycja&Daniel

Zobaczcie również: Najlepsze filmy 2018 roku (część 1)

piątek, 28 grudnia 2018


Koniec roku od zawsze obfitował w podsumowania. Dlatego i u nas nadszedł czas na wspomnienia i powroty. Drugą dziesiątkę naszych ulubionych filmów z tego roku znajdziecie poniżej, więcej wkrótce. Czytajcie!


20. Wyspa psów (2018) - Wes Anderson kolejny raz tworzy pełne uroku dzieło, któremu jednak daleko do hollywodzkiego lukru. Wyspa psów nie jest najlepszym dziełem w jego dorobku, ale i tak to odtrutka na przesłodkie animacje, która przenosi nas w stylowy, mądry i często przezabawny świat.


19. Avengers: Wojna bez granic (2018) - zdecydowanie pełne efekciarstwa widowisko będące świetną zapowiedzią nadchodzących premier. Pozornie oklepane postaci i żarty okraszone są niezawodną bohaterską świeżością, znaną jedynie Marvelowi.


18. Księżyc Jowisza (2017) - Kornel Mundruczo od lat ma etykietkę reżysera, którego filmy irytują i fascynują jednocześnie. Księżyc Jowisza to olśniewający film. Niepozbawiony wad, ale to i tak najbardziej udane i przejmujące tego reżysera.


17. Party (2017) – to kino kameralne, ale ta skromna opowieść aż kipi od emocji. I można tylko pogratulować Sally Potter, że postawiła tylko na trzy elementy: prawdę, dopracowany scenariusz i świetnych aktorów, bo efekt tej prostej układanki jest znakomity.


16. Thelma (2017) - Joachim Trier nie zaskoczył znających jego twórczość, ponieważ znów stworzył znakomity film. Zaskakujące może być jednak, że to reżyser, który nie traci formy i każdy jego obraz jest więcej niż dobry.


15. McQueen (2018) - bardzo udany dokument. Film, który w każdej minucie odnosi się z szacunkiem do swojego bohatera, nie tracąc jednak uczciwości. Ani przez moment tez nie nudzi i potrafi zainteresować nie tylko ludzi zafascynowanych moda.


14. Pierwszy człowiek (2018) - biograficzna historia Neila Armstronga. Reżyser oszczędza widzom kolejnych pięknych widoków galaktyki, ograniczając się pustki i strachu, jaki wywołuje, skupia się na ludziach i ich niezwykłych osiągnięciach, za które, niektórzy z nich zapłacili życiem.


13. Dogman (2018) - niezwykle wciągająca produkcja prowadzona w klimacie niepokoju. Kino intrygujące fabułą, skupione na uniwersalnych tematach i walce z bezradnością bohatera.


12. Suspiria (2018) - dowód, że w twórczy sposób można obejść się z tym, co już znane. A inspirowanie się nie zawsze musi być kopiowaniem. Wystarczy tylko, że historia trafi w ręce zdolnego twórcy, którego stać na autorskie podejście do opowiadanej historii i odwagę w kreowaniu przedstawionego na ekranie świata.


11. Jestem najlepsza. Ja, Tonya  (2017) - mariaż kina sportowego z obyczajowym komediodramatem, który  udał się znacznie bardziej niż kariera tytułowej bohaterki. 



Patrycja&Daniel

niedziela, 25 listopada 2018


Dziadek do orzechów i cztery królestwa (2018)

Reżyseria: Lasse Hallström, Joe Johnston
Gatunek: Familijny, Fantasy
Premiera w Polsce: 2 listopada 2018

Opowiadanie Dziadek do orzechów autorstwa E.T.A. Hoffmanna to krótkie dzieło, ale jak mało które zakorzeniło się w kulturze i stało się inspiracją dla niezliczonych lepszej (w tym naprawdę wybitnych) lub gorszej jakości dzieł. I to właśnie do tego utworu odwołuje się Dziadek do orzechów i cztery królestwa, nowa familijna produkcja ze studia Disneya.



Choć święta Bożego Narodzenia to czas radości, to nie widać tego szczęścia na twarzach członków rodziny Stahlbaum. A to wszystko dlatego, że to pierwsze święta po śmierci Marie, matki i żony, z której utratą próbują radzić sobie jej bliscy. Strata matki najbardziej dotkliwa wydaje się dla Clary, dziewczyny zafascynowanej znacznie bardziej mechaniką i fizyką, niż tym, co kojarzy się z dziewczyńskimi zainteresowaniami. Gdy Clara otrzymuje w prezencie przygotowanym dla niej jeszcze przez matkę prezencie tajemnicze mechaniczne jajo zamknięte na zamek, poszukuje do niego klucza,  w czym pomóc może jej ojciec chrzestny, wynalazca, który wychował jej matkę- Drosselmeyer. Dzięki niemu Clara trafia do krainy zamieszkanej przez ożywione zabawki, którą toczy jednak konflikt między, ponieważ jedno z tytułowych czterech królestw zbuntowało się.

Dziadek do orzechów i cztery królestwa bardzo luźno inspiruje się klasycznym już oryginałem. Fabuła baśni zostaje zastąpiona pomysłem współczesnych scenarzystów i tematem przewodnim staje się konflikt między królestwami i pragnienie zdobycia władzy przez jedną z uroczych bohaterek. Niestety nie wychodzi to opowiadanej historii na dobre. Fabuła pozbawiona jej jakichkolwiek dodatkowych wątków i szybko prze do swojego rozwiązania, a scenarzyści nie martwią się czymś takim jak napięcie, relacje między bohaterami, czy sympatia dla bohaterów. Wydaje się, że nawet te kilka wzruszeń, które ten film nam serwuje to jedynie zasługa Lasse Hallstroma, współreżysera filmu i mistrza poruszającego kina, i to nie tylko familijnego, a nie scenariusza.

Irytujące są też płytkie postaci tym bardziej, że mamy tutaj ekranowych gigantów jak Helen Mirren, Morgan Freeman, czy Keira Knightley. Ale co z tego, że właściwie nie mają czego grać, a jedynie pojawiają się na ekranie w szalonych charakteryzacjach. Dobrze wypada w głównej roli Mackenzie Foy, ale tylko dlatego, że posiada charyzmę i urok bo nie jesteśmy w stanie ocenić jej talentu, bo rola Clary raczej go nie wymaga, bo jest tak samo blada, jak każda inna w tym filmie.

Dziadek do orzechów i cztery królestwa to typowy familijny seryjny produkt, którego cała siła to znane nazwiska na plakacie i odwoływanie się do klasyki. Niestety gdy damy się temu skusić czeka nas wyłącznie rozczarowanie.



Daniel Mierzwa

wtorek, 13 listopada 2018


Suspiria (2018)
Reżyseria: Luca Guadagnino
Gatunek: Horror
Premiera w Polsce: 2 listopada 2018

Luca Guadagnino, twórca pełnych emocji dramatów Nienasyceni i Tamte dni, tamte noce powraca. Tym razem na warsztat wziął kultowy horror włoskiego mistrza tego gatunku Dario Argento Odgłosy i stworzył jego reinterpretację – pokazywany w konkursie głównym festiwalu w Wenecji film Suspiria.

Lata 70. Szary, dręczony politycznymi niepokojami i podzielony Berlin jest siedzibą akademii tanecznej prowadzonej przez tajemniczą madame Blanc i jej współpracowniczki. Tam właśnie trafia  Susie Bannion, nieświadoma czających się tam zagrożeń nowa studentka tej szkoły założonej przed laty przez Helenę Markos. Czas, gdy dziewczyna trafia w mury placówki pokrywa się z tajemniczym zniknięciem jednej z uczennic. Jednak zaginięcie dziewczyny nie wzbudza zaniepokojenia kadry akademii. Jedynym zainteresowanym losem  zaginionej jest Josef Klempner – jej psychiatra, którego dręczą bolesne wspomnienia z lat II wojny światowej.

Luca Guadagnino traktuje Odgłosy jako punkt wyjścia. Kultowy horror nie jest tutaj kropka w kropkę odtworzony, ale staje się podstawą dla nowej niepokojącej opowieści, która kończy się zaskakującym, brutalnym finałem, będącym hołdem dla filmów giallo. Reżyser przy wsparciu scenarzysty zadaje mnóstwo pytań. Mamy tutaj pytania o feminizm, kobiecą solidarność, macierzyństwo, wielką sztukę, dojrzewanie i seksualne przebudzenia. Nie na każde z tych pytań jednak odpowiedź znajdziemy na ekranie. Choć być może nie to jest w tym filmie najważniejsze, a zanurzenie się w niepokojącym i intrygującym świecie w rytm hipnotycznej muzyki Thoma Yorke.

Suspiria to dowód, że w twórczy sposób można obejść się z tym, co już znane. A inspirowanie się nie zawsze musi być kopiowaniem. Wystarczy tylko, że historia trafi w ręce zdolnego twórcy, którego stać na autorskie podejście do opowiadanej historii i odwagę w kreowaniu przedstawionego na ekranie świata.



Daniel Mierzwa

sobota, 3 listopada 2018


Halloween (2018)

Reżyseria: David Gordon Green
Gatunek: Horror
Premiera w Polsce: 26 października 2018

Sezon na horrory rozpoczyna się wraz z coraz dłuższymi jesiennymi wieczorami i Halloween. Dlatego nie ma się, co dziwić, że w naszych kinach z każdym tygodniem przybywa takich repertuarowych propozycji. Ostatnią jest film z wytwórni Blumhouse, która zasłynęła z tchnięcia nowego ducha w ten gatunek – Halloween, który jest sequelem kultowego obrazu Johna Carpentera z 1978 roku. Tym razem za kamerą stanął David Gordon Green, amerykański reżyser, którego poprzednie filmy pokazywane były w konkursach głównych prestiżowych festiwali filmowych.

Czterdzieści lat minęło od masakry jakiej dokonał Michael Myers. Jego siostra Laurie, mimo upływu lat wciąż żyje w traumie, która niszczy jej relacje z bliskimi,  w swoim domu-twierdzy, gotowa w każdej chwili do wymierzenia sprawiedliwości za zbrodnie sprzed lat. Wkrótce okaże się, że pojawi się okazja, gdy podczas transportu do innego szpitala psychiatrycznego psychopacie udaje się zbiec. Kolejny raz zakłada upiorną maskę i zaczyna mordować.

Halloween chętnie i często odwołuje się do swojego poprzednika. Szczęśliwie odtwarza też klaustrofobiczną atmosferę oryginału. I dzięki temu film trzyma w napięciu. A poza tym pod względem fabularnym nie wyróżnia się niczym wśród slasherów jakich pełno. Za plus filmu na pewno można uznać główną bohaterkę. Laurie Strode to postać jakich w kinie mało. Kobieta po przejściach, której jedynym celem jest okrutna zemsta, a przy tym pewna siebie i gotowa do walki w obronie siebie i bliskich, z którymi relacje cierpią przez jej dawne przeżycia.

Halloween kopiuje scenariuszowe mielizny znane z innych przedstawicieli gatunku, a mimo to stara się pokazać przynajmniej bohaterki w innym niż zwykle w horrorach świetle. I przynajmniej dzięki temu wyróżnia się na tle charakterystycznej dla tego gatunków papki wypada lepiej.

Halloween to film, który nie odmieni historii kina, czy nawet gatunku, ale na okołohalloweenowy seans z dreszczykiem nada się jak najbardziej.


Daniel Mierzwa


niedziela, 28 października 2018


53 wojny (2017)
Reżyseria: Ewa Bukowska
Gatunek: Dramat
Premiera w Polsce: 19 października 2018

Wojna jest tematem, który zapewne nigdy nie opuści kina, jak i naszego świata. Ukazywana była już na wiele sposobów, a filmowcy prześcigają się w efektach, by jak najlepiej oddać jej charakter. Jednak sposób przedstawienia, jaki oglądamy w filmie 53 wojny jest zupełnie odmienny w stosunku do dobrze nam znanych. Bardziej subtelny, wycofany, jednak nadal dogłębnie poruszający.


53 wojny jest historią Anny (Magdalena Popławska), której codziennością jest oczekiwanie na męża - korespondenta wojennego (Michał Żurawski). Bohaterka również ma swoje pisarskie ambicje, jednak mąż nie chce zabierać jej w samo centrum wydarzeń i pozostawia z dziećmi w domu. Początkowo czas, który Witek spędza poza domem Anna poświęca głównie na zamartwianie się, jednak z każdym kolejnym wyjazdem emocje się gromadzą, a ona popada w swoistą histerie, która odbiera jej rozum i rozsądek. Panika króluje na pierwszym planie, jednak brutalność wojny nie oszczędza również tła historii, jakim są dorastające dzieci małżonków.

Paranoja i ogólny ból z minuty na minutę udziela się również widzowi. Pomimo, że wojenne sceny ogląda on jedynie razem z Anną na ekranie telewizora, a dźwięki strzałów i wybuchów słyszy w telefonie. Bohaterka bezpośrednio nie uczestniczy w tych pełnych grozy wydarzeniach, jednak przeżywa je równie mocno, jak żołnierze na froncie.

Debiutująca w pełnym metrażu reżyserka Ewa Bukowska jest cały czas obok Anny, w zupełnie odmiennych sposób przedstawia realia wojny, skupiając się na osobach pozostawionych przez żołnierzy w domach. Etapami zagłębia się w psychikę bohaterki, pokazuje, jak ta z biegiem wydarzeń i kolejnych wyjazdów popada w depresje i zespół stresu pourazowego. Jak z czasem przestaje pracować, a nawet zauważać swoje dzieci, skupiając się jedynie na oczekiwaniu na najgorsze wieści.
Film zyskuje na wartości dzięki kreacjom aktorskim. Doskonale prezentuje się Magdalena Popławska, która świetnie oddaje powoli zamykającą się w sobie bohaterkę, z traumą i zagubieniem wypisanym na ciele. Niezgorzej wypada Michał Żurawski jako Witek. On natomiast uzależniony od adrenaliny ciągle potrzebuje być w centrum wydarzeń, na nieszczęście Anny, nie tych rodzinnych. Z czasem nie zauważa nawet znacznie pogarszającego się stanu psychicznego żony, skupiając się na kolejnych misjach.

53 wojny w bardzo dobry sposób pokazują skutki konfliktów zbrojnych. Szczególnie chorobę i związane z nią niezrozumienie bliskich i rodzinne tragedie. Jest poruszającym obrazem upadającej kobiety, który niezaprzeczalnie skłania do przemyśleń i dalszych rozważań.


Patrycja Strempel

czwartek, 25 października 2018


Pierwszy człowiek (2018)

Reżyseria: Damien Chazelle
Gatunek: Biograficzny, Dramat
Premiera w Polsce: 19 października 2018

Damien Chazelle pomimo niewielkiej ilości filmowych produkcji, zdążył przyzwyczaić nas do ich szczególnego klimatu i wysokiej jakości. Podobnie, jak w poprzednich latach, tak i teraz, prezentuje kino bardzo emocjonalne i bez zbędnego efekciarstwa. Koncentruje się na historii i z godnością chwyta za kino gatunkowe.


Pierwszy człowiek w głównej mierze ukazuje życie Neila Armstronga – legendarnego astronauty oraz jego drogę do zrobienia pierwszego, księżycowego kroku. Film jednak nie ogranicza się jedynie do jego historii, ale także innych osób, którym można zawdzięczać ten sukces. Pokazuje ludzi z niezwykłą pasją, którzy w wyścigu o podbój Księżyca musieli pokonać nie tylko Sowietów, ale i negatywne głosy społeczeństwa. W całości historii Armstrong nie jest szczególnie wynoszony ponad resztę, ale to o jego codzienności dowiadujemy się najwięcej. Reżyser z niezwykłą wrażliwością porusza się przez dramat, jaki spotkał jego rodzinę, pokazuje jaką odwagą musiał się wykazać, by ruszyć na podbój kosmosu, nie zapominając przy tym o swojej żonie, synach i przedwczesnej śmierci córki.

W filmie nie zawodzi obsada. Ryan Gosling w roli Armstronga  prezentuje się bardzo dobrze, a towarzysząca mu Claire Foy, jako Janet – niezwykle silna i wspierająca żona bohatera, również nie zawodzi. Interesujący jest także sposób, w jaki odbywa się próba dotarcia na Księżyc, gdyż Chazelle do minimum ogranicza efekty specjalne, zamykając bohaterów w klaustrofobicznych, hałasujących, metalowych pudłach. Dzięki temu jeszcze lepiej zbudowane jest napięcie, strach emanuje z wyrazistych zbliżeń, a zwieńcza to wszystko nastrojowa, podniosła, lecz pozbawiona nadmiernego patosu muzyka.

Pierwszy człowiek to biograficzna historia Neila Armstronga – człowieka, którego powinien znać każdy, bo jako pierwszy postawił swoja stopę na Księżycu. Niesamowicie kosmiczny temat przynosi na myśl inne filmy, które w ostatnich latach błyszczały w kinach. Jednak produkcja Chazella jest zupełnie inna niż chociażby Grawitacja, czy Marsjanin i nie chodzi tu jedynie o jej fabularne podstawy. Reżyser oszczędza widzom kolejnych pięknych widoków galaktyki, ograniczając się pustki i strachu, jaki wywołuje, skupia się na ludziach i ich niezwykłych osiągnięciach, za które, niektórzy z nich zapłacili życiem.


Patrycja Strempel

niedziela, 14 października 2018


Jak pies z kotem (2018)

Reżyseria: Janusz Kondratiuk
Gatunek: Dramat, Komedia
Premiera w Polsce: 19 października 2018

Rodzinne historie zawsze sprawdzają się na ekranie. Dlatego reżyserzy często sięgają po biograficzne wątki dotyczące ich relacji z bliskimi. Tak też zrobił Janusz Kondratiuk, twórca kultowych Dziewczyn do wzięcia wziął na warsztat swoje relacje ze starszym bratem – Andrzejem, również znanym i cenionym reżyserem, który zmarł parę lat temu i tak powstał film Jak pies z kotem.



Janusz zostaje wezwany do mieszkania swojego brata, z którym nie utrzymuje kontaktów. Andrzej jest poważnie chory i już nigdy nie wróci do pełnej sprawności. Początkowo opiekuje się nim jego żona – mająca problem z alkoholem aktorka Iga Cembrzyńska. Gdy ta nie radzi sobie z odpowiedzialnością, Janusz wraz z żoną przejmują opiekę nad schorowanym Andrzejem.

Jak pies z kotem to intymna opowieść, która eksploatuje wątek trudnych relacji w rodzinie. Dopiero tragedia jest w stanie zbliżyć do siebie braci po latach sporów. Janusz mimo trudności i przy wsparciu oddanej małżonki Beaty staje na wysokości zadania jakim jest opieka nad cierpiącym bratem, a to pomaga im odbudować zaniedbane przez lata kontakty. Sporo tutaj też o poświęceniu i tego ile może kosztować. Dorosłe dzieci Janusza zaskoczone są, że może tyle wysiłku i czasu poświęcać opiece nad kimś, skoro są specjalne ośrodki, które są w stanie zapewnić pomoc. Podziwu godna jest też postawa Beaty, która właściwie nie zna Andrzeja, lecz gdy ten trafia pod jej dach jest w stanie, mimo tego, że nie jest jej łatwo, zacząć się z nim, z czułością i gotowością do podjęcia nieziemskiego wręcz wysiłku, opiekować. Jak pies z kotem mówi też o tym jak choroba wpływa na życie ludzi. W wyniku udaru Andrzej z dnia na dzień staje się niepełnosprawny i wymaga stałej opieki, jest zupełnie bezradny. A jego cierpienie udziela się wszystkim jego bliskim, ale tylko część z nich jest w stanie mu pomóc. Żona Andrzeja pomimo, że bezgranicznie go kocha, staje się zagubiona i bezradna wobec tej tragedii.

Spora zasługa w tym jak poruszający to film leży po stronie obsady. Cały obraz opiera się na czterech postaciach, którzy mistrzowsko są ogrywani przez znakomitych aktorów. Rafał Więckiewicz jest znakomity jako Janusz, u którego frustracja przeradza się w motywację do działania. Bożena Stachura jest tak pełna ciepła, że Beata w jej wykonaniu to postać, która jest niesamowicie wiarygodna. Olgierd Łukaszewicz w roli Andrzeja to prawdziwy popis dojrzałego aktora, który nie boi się trudnych ról, w których musi się mierzyć nie tylko z ogromnymi emocjami, ale też własną fizycznością. A Aleksandra Konieczna w roli Igi Cembrzyńskiej jest wręcz fenomenalna i mimo odgrywania tak oryginalnej postaci, ani przez chwilę nie zbliża się do granic parodii.

Nowy film Janusza Kondratiuka to boleśnie szczere i uczciwe kino, które dogłębnie porusza.



Daniel Mierzwa

czwartek, 11 października 2018


Venom (2018)
Reżyseria: Ruben Fleischer
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Premiera w Polsce: 5 października 2018

Fala filmowych adaptacji komiksów zalewa nasze kina i nie zamierza przestać. Dlatego właśnie na naszych ekranach wylądował kolejny obraz na podstawie obrazkowej opowieści – Venom w reżyserii Rubena Fleischera twórcy popularnego Zombielandu. Tytułowy bohater już raz zawitał na wielkim ekranie, gdy był czarnych charakterem w Spider-Manie 3. Nie był to jednak nazbyt udany film, dlatego wróg Człowieka-Pająka zyskał szansę na rehabilitację w pełnometrażowym filmie poświęconym wyłącznie jemu.



Eddie Brock jest dziennikarzem śledczym, jego kariera szybko gaśnie, gdy postanawia zadać serię niewygodnych pytań Carltonowi Drake’owi, młodemu prezesowi ważnego przedsiębiorstwa, które odpowiedzialne jest za katastrofę kosmicznego promu i śmierć astronautów. Gdy jego kariera gaśnie, związek się rozpada, a on pogrąża się w marazmie jako bezrobotny, zgłasza się Dora Skrith, pracownica Drake’a, której odzywają się wyrzuty sumienia. Wspólnie dostają się do laboratorium, w którym kobieta pracuje. Tam organizm Eddiego łączy się z symbiotem, tajemniczą formą życia z kosmosu, która okazuje się potężna, niebezpieczna, ale też obdarzona poczuciem humoru.

Venom to film, który jest tylko i wyłącznie filmową ekranizacją komiksu. Daleko tu od wizjonerstwa, nowatorstwa czy wirtuozerii, a całość pozostaje o krok w tyle za resztą obrazów z postaciami z komiksów.Nie pomaga tutaj pierwszorzędna obsada. Główną rolę gra Tom Hardy, którego gwiazda mocno świeci od dawna. A na drugim planie towarzyszy mu Michelle Williams jako Anne Weying, której rola mimo jej talentu i potencjału postaci, kobiety odważnej, gotowej do poświęceń, ale zagubionej we własnych uczuciach, dostaje tak mało ciekawych scen, że nie wnosi nic interesującego. Czarny charakter odgrywa Riz Ahmed, zdolny aktor, ale jego postać wydaje się być obita ze sztancy pozbawionych skrupułów rozczarowanych ludzkością szaleńców. Nic nowego nie wnosi też korzystanie przez reżysera ze sprawdzonych wzorców horrorów, ani budowanie schizofrenicznej relacji między Brockiem, a tytułowym Venomem.

Venom może być udaną rozrywką dla stęsknionym za tym bohaterem fanów komiksów i kreskówek o Spidermanie. Cała reszta będzie jedynie rozczarowana.



Daniel Mierzwa