Wyspa psów (2018)
Reżyseria: Wes Anderson
Gatunek: Animacja, Komedia, Przygodowy
Premiera: 20 kwietnia 2018
Niewątpliwy król świata wyobraźni,
mistrz niebanalnego poczucia humoru i prawdziwy magik kina- Wes Anderson
powraca z nowym filmem. I po raz drugi w swojej karierze sięga po animację i
zabiera nas w wyrafinowany świat, który mógł narodzić się tylko w jego głowie.
Niedaleka przyszłość w japońskiej
metropolii Megasaki nie wydaje się rajem dla psich przyjaciół człowieka. W
wyniku epidemii psiej grypy i pyskowej gorączki decyzją burmistrza tego wielkiego
miasta wszystkie psy mają zostać zesłane na ogromne wysypisko- Wyspę Śmieci.
Pierwszą ofiarą okrutnego dekretu zostaje Ciapek, pies-ochroniarz Atariego,
adoptowany przez burmistrza Kobayashiego chłopiec, który w wyniku katastrofy
stracił najbliższych. Jakiś czas później chłopiec wyrusza na wyspę, żeby
odnaleźć swojego utraconego kudłatego przyjaciela. Tam trafia pod skrzydła, a właściwie
łapy, Wodza, Szefa, Reksa, Księcia i Króla, członków psiej społeczności, która
utworzyła się na wielkim śmietnisku. Razem z nimi wyrusza w wyprawę, aby odnaleźć
Ciapka. Tym czasem w Megasaki trwają badania nad lekiem na dręczące psy
choroby, starania naukowców może przekreślić jednak opór władz miasta i śmierć
profesora Watanabe, twórcy medykamentów i lidera opozycyjnej Partii Naukowców.
Jednak grupa uczniów pod wodzą amerykańskiej uczennicy Tracy Walker nie chce
dopuścić do realizacji planów ostatecznego rozwiązania kwestii psiej.
Wes Anderson to mistrz tworzenia
szalonych światów pełnych czarnego humoru i niespodziewanych rozwiązań
fabularnych. I Wyspa psów potwierdza taki stan rzeczy. Tym razem zabiera
nas do Japonii, lecz nie jest to Japonia rzeczywista, ale przefiltrowana przez
jego wrażliwość, kulturowe kalki i stereotypy kraina z wyobrażeń. Mimo wszystko nie staje się
pastiszem ani kiczowatą pocztówką. Jeśli nawiązuje do japońskich twórców, to
tylko do mistrzów, z szacunkiem podchodzi do orientalnej kultury i samych
Japończyków, którzy mieli spory udział w powstaniu filmu. Japońskie postaci
mówią też tylko w ojczystym języku, co wzbudziło kontrowersje. Anderson zadaje w ten sposób pytania o istotę komunikacji, znaczenie język i możliwość porozumienia
ponad językowymi podziałami. Sprawia też, że Wyspa psów, choć animowana i o zwierzęcych bohaterach bliższa jest rzeczywistości
niż wiele innych filmów, bo przecież w prawdziwym świecie nie ma napisów, a komunikacja
i tak jest możliwa, o ile tylko się tego chce. A przy tym rozlicza się z
światem pełnym uprzedzeń, wykluczenia, poszukiwania wrogów i propagandy.
Wes Anderson kolejny raz tworzy
pełne uroku dzieło, któremu jednak daleko do hollywodzkiego lukru. Wyspa psów nie jest najlepszym dziełem w
jego dorobku, ale i tak to odtrutka na przesłodkie animacje, która przenosi nas
w stylowy, mądry i często przezabawny świat.
Daniel Mierzwa
UUU akurat znów nie dla mnie heheh :D
OdpowiedzUsuńZapraszam https://ispossiblee.blogspot.com
Byłem ciekawy Waszej opinii. Zatem czas iść do kina.
OdpowiedzUsuń