Tamte dni, tamte noce (2017)
Reżyseria: Luca Guadagnino
Gatunek: Melodramat
Premiera w Polsce: 26 stycznia 2018
Północne Włochy. Początek lat 80.
Jest ciepłe lat i nawet czasem nie pada. Siedemnastoletni Elio spędza gorące
dni z rodzicami w ich włoskiej posiadłości. Na parę tygodni wprowadza się do
nich Olivier, amerykański student ojca Elio. Pewny siebie mężczyzna zaczyna
wprowadzać niepokój w wewnętrzne życie nastolatka. Dotychczas wakacje spędzał
na jeżdżeniu na rowerze, grze na pianinie czy gitarze, zabawie ze znajomymi.
Olivier, młody intelektualista, który przez swój luźny styl bycia wydaje się
nie pasować do włoskiego otoczenia. Początkowo Elio i Olivier trzymają się na
dystans, z każdym dniem są sobą coraz bardziej zafascynowani, aż otwarcie
zaczynają ze sobą flirtować. Wakacyjna miłość jest dla Elia szansą na poznanie
samego siebie oraz tego czym jest prawdziwa miłość i pożądanie, dla Oliviera
jest okazją do odkrycia własnych potrzeb i spróbowania przejęcia
odpowiedzialności za kogoś.
Tamte dni, tamte noce to film niezwykle sensualny, upalna pogoda, skąpe stroje, wilgotne po
wyjściu z basenu ciała budują pełną seksualnego napięcia atmosferę. Cielesność
ma jednak nie tylko piękną stronę, bo człowiek jest niedoskonały, co
symbolizuje siniak po stłuczeniu Oliviera, czy napady krwotoków z nosa Elio. I
obie te strony ludzkiej fizyczności celebruje reżyser, traktując swoich
bohaterów z czułością, zarówno pod względem szacunku dla ich charakterów i
postaw, jak i ich ciał, po których kamera sunie niczym głaszcząca dłoń.
Luca Guadagnino opowiada subtelną,
choć nie unikającą dosłowności historię. Spora zasługa, w tym jak pełna
niuansów i elegancka jest ta opowieść ma znany i ceniony James Ivory, twórca
wysublimowanych, ale dogłębnie poruszających filmów który na podstawie powieści
Andre Acimana napisał scenariusz Tamtych
dni, tamtych nocy. Nowy film włoskiego reżysera to dzieło zakorzenione w
humanistycznej i intelektualnej historii Europy, której jedną z kolebek są
Włochy. Bohaterowie czytają mnóstwo klasycznych lektur, przemieszczają się
wśród pełnych książek regałów, ojciec Elio poszukuje antycznych rzeźb, a przy
jednym z towarzyskich spotkań wychodzi na jaw jak znajomi rodziców głównego
bohatera traktują z góry Oliviera, który jest Amerykaninem. Mimo poważnych
odniesień Guadagino nie unika humoru i to nie wynikającego tylko z wakacyjnej, swawolnej
atmosfery. Sporo tu, co prawda dyskretnej, kpiny z nieporadności ludzi w
kwestii uczuć, bo emocje to sprawy, w których nie pomoże nawet najlepsza
znajomość dzieł najwybitniejszych filozofów. A sam krótki romans i pragnienia
bohaterów niszczą ich, ale pozwalają też zbudować na tych zgliszczach nowego
siebie, bolesna utrata powoduje rozczarowanie i cierpienia, ale to, co je
poprzedziło pozostaje pięknym wspomnieniem, na którym można budować przyszłość,
co koresponduje ze słowami Heraklita z Efezu, którego dzieło pojawia się w
filmie - Jesteśmy i nie
jesteśmy zarazem – życie jest ciągłą zmianą, jest ciągłym rodzeniem się i
śmiercią.
Tamte dni, tamte noce
to film dogłębnie poruszający, ale też perfekcyjnie wykonany. Scenografie są
przepiękne, muzyka idealnie dopasowana, a dwie piosenki Sufjana Stevensa
napisane specjalnie do tego filmu są wręcz rozczulające. Mistrzowskie są też
kostiumy w pełni oddające styl tamtej epoki, ale też wakacyjny klimat, który
budują również przepełnione słonecznym światłem zdjęcia. Cała techniczna i
formalna strona filmu zostaje jednak w tyle przy świetnej grze obsady.
Nominowany do Oscara za rolę Elio Timothee Chalamet tworzy doskonałą,
przekonującą kreację, być może lepszej w karierze mieć już nie będzie. Popis
daje też Armie Hammer, który pierwszy raz dostał tak znaczącą dla filmu rolę i
z tego trudnego aktorskiego wyzwania wybrnął znakomicie. Wydaje się, że
wszystkie jego poprzednie role w mainstreamowym kinie były pomyłką, a on jest
stworzony do odważnego, autorskiego kina, gdzie postawi przed nim prawdziwe
zadanie. Bardzo dobrzy też są aktorzy na drugim planie, choć ich role nie są
zbyt rozbudowane to każdy z nich tworzy udany portret. Michael Stuhlbarg w roli
ojca Elio, pełnego ciepła intelektualisty, Amira Cesar jako matka głównego
bohatera tworzy ciekawy portret inteligentnej kobiety, a Esther Garrel jeszcze
w żadnym filmie nie była tak urocza jak w roli Marzii.
Tamte dni, tamte noce
to film mistrzowski, który w pełni wykorzystuje melodramatyczną konwencje,
tworzy kompletne, hipertekstualne dzieło korzystające nie tylko z filmowego
dorobku, ale z całej europejskiej kultury, ani na moment nie tracą sprzed oczu
człowieka i jego problemów.
Daniel Mierzwa
Chętnie obejrzę ten film. Myślę, że będę zadowolona z seansu.
OdpowiedzUsuń