sobota, 28 kwietnia 2018

Prawda czy wyzwanie (2018)
Reżyseria: Jeff Wadlow 
Gatunek: Horror 
Premiera: 20 kwietnia 2018

Mijają kolejne piątki,  kolejne porcje premier i kolejne horrory na ekranach naszych kin. Tym razem to Prawda czy wyzwanie, czyli wariacja na temat gry, która nie raz może mieć przerażające konsekwencje.

Olivia jest kujonką i na zimowe ferie planuje zaangażować się jako wolontariuszka, aby uczynić świat lepszym. Pod wpływem jej najlepszej przyjaciółki postanawia nieco zmodyfikować i wraz z grupą kumpli wyjeżdża na tydzień do Meksyku, aby zaszaleć. Na wyjeździe zajmują się głównie alkoholizowaniem oraz robieniem głupot. Gdy wycieczka już się kończy, Olivia poznaje Cartera, który oferuje dziewczynie i jej znajomym niezapomnianą imprezę. Okazuje się, że tak naprawdę zachęca ich tylko do zabawy w tytułową grę. A ta staje się początkiem prawdziwego koszmaru, ponieważ demon zmusza ich do mówienia tylko szczerej prawdy lub podejmowania wymagających, okrutnych wyzwań, ponieważ inaczej grozi im śmierć.
Prawda czy wyzwanie oferuje nam wszystko to, do czego przyzwyczaiły nas już inne horrory, czyli grupę stereotypowych bohaterów, których odgrywają aktorzy o talencie drewnianych kłód, problemy i dylematy mogące zrujnować życie bohaterów, które znoszą się głównie do spraw sercowych, brak napięcia, nudę i całkiem dobry pomysł, który został okropnie zrealizowany. A wszystko to podane jest w sposób, który powoduje, że zastanawiamy się, czy to na pewno horror, czy może jednak jakaś wariacja na temat High School Musical, tyle że bez piosenek i z postaciami, których działania są tylko przypadkowe i nie można ich nawet podejrzewać o cień rozsądku i racjonalnego myślenia. Z czym problem mieli też chyba twórcy scenariusza.
Prawda o tym filmie jest jedynie taka, że to słabiutki film, a wyzwaniem jest obejrzenie go bez ziewania.  




Daniel Mierzwa

niedziela, 22 kwietnia 2018

Wyspa psów (2018)
Reżyseria: Wes Anderson
Gatunek: Animacja, Komedia, Przygodowy 
Premiera: 20 kwietnia 2018

Niewątpliwy król świata wyobraźni, mistrz niebanalnego poczucia humoru i prawdziwy magik kina- Wes Anderson powraca z nowym filmem. I po raz drugi w swojej karierze sięga po animację i zabiera nas w wyrafinowany świat, który mógł narodzić się tylko w jego głowie.

Niedaleka przyszłość w japońskiej metropolii Megasaki nie wydaje się rajem dla psich przyjaciół człowieka. W wyniku epidemii psiej grypy i pyskowej gorączki decyzją burmistrza tego wielkiego miasta wszystkie psy mają zostać zesłane na ogromne wysypisko- Wyspę Śmieci. Pierwszą ofiarą okrutnego dekretu zostaje Ciapek, pies-ochroniarz Atariego, adoptowany przez burmistrza Kobayashiego chłopiec, który w wyniku katastrofy stracił najbliższych. Jakiś czas później chłopiec wyrusza na wyspę, żeby odnaleźć swojego utraconego kudłatego przyjaciela. Tam trafia pod skrzydła, a właściwie łapy, Wodza, Szefa, Reksa, Księcia i Króla, członków psiej społeczności, która utworzyła się na wielkim śmietnisku. Razem z nimi wyrusza w wyprawę, aby odnaleźć Ciapka. Tym czasem w Megasaki trwają badania nad lekiem na dręczące psy choroby, starania naukowców może przekreślić jednak opór władz miasta i śmierć profesora Watanabe, twórcy medykamentów i lidera opozycyjnej Partii Naukowców. Jednak grupa uczniów pod wodzą amerykańskiej uczennicy Tracy Walker nie chce dopuścić do realizacji planów ostatecznego rozwiązania kwestii psiej.
Wes Anderson to mistrz tworzenia szalonych światów pełnych czarnego humoru i niespodziewanych rozwiązań fabularnych. I Wyspa psów  potwierdza taki stan rzeczy. Tym razem zabiera nas do Japonii, lecz nie jest to Japonia rzeczywista, ale przefiltrowana przez jego wrażliwość, kulturowe kalki i stereotypy kraina z wyobrażeń. Mimo wszystko nie staje się pastiszem ani kiczowatą pocztówką. Jeśli nawiązuje do japońskich twórców, to tylko do mistrzów, z szacunkiem podchodzi do orientalnej kultury i samych Japończyków, którzy mieli spory udział w powstaniu filmu. Japońskie postaci mówią też tylko w ojczystym języku, co wzbudziło kontrowersje. Anderson zadaje w ten sposób pytania o istotę komunikacji, znaczenie język i możliwość porozumienia ponad językowymi podziałami. Sprawia też, że Wyspa psów, choć animowana i o zwierzęcych bohaterach bliższa jest rzeczywistości niż wiele innych filmów, bo przecież w prawdziwym świecie nie ma napisów, a komunikacja i tak jest możliwa, o ile tylko się tego chce. A przy tym rozlicza się z światem pełnym uprzedzeń, wykluczenia, poszukiwania wrogów i propagandy.
Wes Anderson kolejny raz tworzy pełne uroku dzieło, któremu jednak daleko do hollywodzkiego lukru. Wyspa psów nie jest najlepszym dziełem w jego dorobku, ale i tak to odtrutka na przesłodkie animacje, która przenosi nas w stylowy, mądry i często przezabawny świat.


Daniel Mierzwa

piątek, 20 kwietnia 2018

Ciche miejsce (2018)
Reżyseria: John Krasinski
Gatunek: Horror
Premiera: 13 kwietnia 2018

Seryjnie pojawiające się w naszych kinach horrory to zwykle niezbyt udane produkcje, które straszą jedynie potwornym scenariuszem, przypadkowymi aktorami i reżyserią osoby o błyskotliwości zombie. Dlatego każdy film spod znaku ekranowej grozy, który zapowiada udany seans, jest wyczekiwany zarówno przez fanów gatunku, jak i tych którzy za nim nie przepadają, a mają nadzieję zmienić zdanie. I tak do naszych kin trafiło Ciche miejsce w reżyserii Johna Krasinskiego, które przywraca nadzieję w to, że określanie horror nie musi równać się żenada. 

Rodzina Abbotów musi radzić sobie w świecie, w którym należy zachować ciszę, ponieważ każdy głośniejszy dźwięk przywabia mordercze istoty, gotowe zrobić krwawą sieczkę z źródła hałasu. Bohaterowie próbują przeżyć komunikując się na migi, używając liści zamiast talerzy i innych środków na ograniczenie wydawania głośnych dźwięków, a przy tym starają się jak najnormalniej funkcjonować w przerażającej rzeczywistości. Gdzie oprócz czających się morderczych potworów uporać muszą się z traumą po utracie syna i zagrożeniem, które może pojawić się wraz z narodzinami kolejnego dziecka.
John Krasinski funduje nam przerażający obraz o dusznej, pełnej, nieznośnego wręcz momentami, napięcia, które nie odpuszcza przez calu seans. A pozbawione przerażającego potencjału sceny rodzinnego życia są nieznośnie niepokojące, ze względu na pełna napięcia atmosferę wszechobecnego niebezpieczeństwa, a chwila nieuwagi może kosztować z życie całej rodziny. I choć nie mamy tutaj typowych dla horrorów z ostatnich lat scen pełnych krwi i odcinanych członków to Ciche miejsce tylko na tym zyskuje stając się obrazem przejmującym  i dogłębnie przerażającym, a nie tylko przerysowanym i komicznym, zgrabnie łącząc to, do czego przyzwyczaiły nas postapokaliptyczne horrory z scenami rodem z kina obyczajowego.
Ciche miejsce nie jest filmem idealnym, ale w zalewie gatunkowego byle czego, to kino wysokiej jakości, które może pochwalić się udaną realizacją,  świetnym montażem, zdolną obsadą i niebanalnym scenariuszem. To film nie tylko dla fanów horrorów, ale dla każdego, kto w kinie lubi napięcie.


Daniel Mierzwa

środa, 18 kwietnia 2018

Nigdy cię tu nie było (2017)
Reżyseria: Lynne Ramsay
Gatunek: Dramat, Thriller
Premiera: 13 kwietnia 2018

Lynne Ramsay, która zachwyciła fanów ambitnego kina szokującym Musimy porozmawiać o Kevinie, tym razem wraca do naszych kin z docenionym na zeszłorocznym festiwalu w Cannes thrillerem Nigdy cię tu nie było. I znów serwuje niełatwy seans dla tych, którzy nie boją wymagającego kina. 

Joe jest byłym agentem, człowiekiem do zadań specjalnych, który nie boi się żadnych wyzwań. Gdy ma zająć się wyciągnięciem nieletniej córki amerykańskiego senatora z rąk stręczycieli, zakłada kaptur, bierze do ręki młotek i wyrusza w nocne miasto. Dokonuje tam masakry. Okazuje się jednak, że zadarł z nieodpowiednimi ludźmi i wkrótce zaczynaja ginąć jego bliscy i współpracownicy. Joemu nie pozostaje nic jak pomścić umarłych.
Lynne Ramsay, choć wykorzystuje wszystko to, do czego przyzwyczaiły nas filmy tego gatunku, krew się leje, a okrucieństwo nie ma granic, to nie interesuje jej pokazywanie rzezi dokonywanej  przez samotnego mściciela, a jego psychika i wszystko, co dzieje się w jego głowie. Pełen traum i narażony od dzieciństwa na kontakt z okrucieństwem i brutalnością, jedynie dzięki relacji z matką utrzymuje się  jeszcze na powierzchni życia. Demony z przeszłości zarówno jednak niszczą jego życie, jaki motywują do codziennej walki.
Lynne Ramsay kolejny raz tworzy przepełniony gęstą atmosferą, poruszający film, który dzięki znakomitym, klimatycznym zdjęciom Thomasa Townenda i hipnotyzującej muzyce, znanego z Radiohead, Bruce’a Greenwooda i, przede wszystkim, mistrzowskiej kreacji Joaquina Phoenixa, który w pełni oddaje portret psychologiczny walczącego z rezygnacją Joego.
Nigdy cię to nie było to poruszający thriller daleki od gatunkowej sztampy, który potwierdza, że Lynne Ramsay to jedna z najciekawszych postaci brytyjskiego kina.


Daniel Mierzwa

niedziela, 15 kwietnia 2018

Piotruś Królik (2018)
Reżyseria: Will Gluck 
Gatunek: Animacja, Familijny 
Premiera: 13 kwietnia 2018

Bajki Beatrix Potter w Wielkiej Brytanii mają status wręcz kultowy, a popularne są na całym świecie, dzięki sympatycznym bohaterom, porywającym historią i pięknym ilustracjom autorki.  Nieraz były one ekranizowane. I tak do naszych kin trafia filmowa opowieść o Piotrusiu Króliku, chyba najbardziej znanym bohaterze opowiastek pani Potter.

Piotruś Królik po śmierci rodziców został głową króliczej familii, w której skład wchodzą jego siostry-trojaczki i kuzyn. Ich głównym zajęciem są próby zdobycia pożywienia z ogrodu starego McGregora, który nie jest raczej przyjacielem tych sympatycznych gryzoni i nie zamierza ułatwiać im prób splądrowania jego ogrodu. Aż pewnego dnia umiera, a króliki szybko przejmują władzę nie tylko nad jego skrawkiem ziemi, ale i domem. Sielanka królików nie trwa długo. Bo wkrótce do wiejskiego domu przyjeżdża jego spadkobierca- zwolniony z pracy bratanek pana McGregora. Szybko ogranicza spody wejścia królików na swój teren i nie zawaha się użyć żadnych środków, aby się ich pozbyć. Nie potrafi tego zmienić Bea, jego urocza sąsiadka, malarka i wielka przyjaciółka królików, w której ten szybko z wzajemnością się zakochuje.
Choć to film dla dzieci sporo w nim przemocy, bo zarówno starszy czy młodszy przedstawiciel rodziny McGregorów, jak i same króliki pozwalają sobie na naprawdę wiele w swoim konflikcie. Wszystko to wzięte jest w jednak w nawias bajkowej łobuzerki i uniknięto dzięki temu drastycznych scen. A w  całej opowieści znacznie więcej jest poczucia humoru i ciepła, a przy tym brak sztucznych wzruszeń i plastikowego sentymentalizmu, nawet w nieco przewidywalnym wątku o miłości Tomasza McGregora i Bei. A wszystko to zmierza do morału o tym, że miłość, przyjaźń, rodzinne więzi pomogą pokonać wszelkie problemy, które zazwyczaj wynikają braku zrozumienia i wzajemnego szaunku.
Piotruś Królik to pełna wigoru opowieść dla młodych widzów, która nie sili się na zadowalanie dorosłych widzów, dzięki temu broni się swoją sympatyczną atmosferą, bezpretensjonalnym żartem i wartką akcją. To film nie tylko dla małych łobuzów.


Daniel Mierzwa

sobota, 14 kwietnia 2018

Twarz (2017)
Reżyseria: Małgorzata Szumowska
Gatunek: Dramat
Premiera: 6 kwietnia 2018

Małgorzata Szumowska kolejny raz pojechała ze swoim filmem na Berlinale i znów wróciła stamtąd z nagrodą. Nagrodzony przez jury pod przewodnictwem Toma Tykwera film Twarz jest już w naszych kinach i możemy sprawdzić, co urzekło w nim berlińskich jurorów. 


Twarz to historia Jacka, młodego mężczyzny, fana metalu pracującego przy budowie wielkiego pomnika Chrystusa, którzy próbuje ułożyć swoje dorosłe życie. Ma pracę, narzeczoną i typową dla polskich filmów rodzinę,  gdzie nikt nie stroni od alkoholu i złośliwości. Jego świat załamuje się, gdy w wyniku wypadku przy pracy traci swoją twarz, a dzięki przeszczepowi dostaje nową. Szybko staje się kimś w rodzaju celebryty. Popularność nie jest w stanie jednak pomóc mu uporać się z sytuacją, w której się znalazł. Narzeczona zostawia go, bliscy, za wyjątkiem w pełni oddanej pomocy mu siostrze oraz dziadka, czują niepokój w jego obecności i trzymają się na dystans. 

Małgorzata Szumowska rozbudziła apetyty fenomenalnym Body/Ciało. Niestety Twarz nie jest filmem tak udanym. Bardzo tutaj trafionego czarnego humoru, który budzi żywiołowe reakcje widzów, poruszająca jest sama historia o ludzkiej tragedii i darze jakim jest nowe życie, które wcale nie okazuje się proste. Nie zawodzi też obsada z Mateuszem Kościukiewiczem w roli Jacka i znakomitą Agnieszką Podsiadlik w roli jego siostry. Ciekawe i piękne są zdjęcia Michała Englerta, które mistrzowski budują klimat. Niestety całość już od samego początku przesiąknięta jest tabloidową atmosferą. I to nie tylko ze względu na chwytliwe tematy i powielanie stereotypów, ale też na częste zmiany wątków i porzucanie ich nim w pełni się rozwiną, niczym artykuły w brukowcach, które składają się z przyciągającego uwagę tytułu i zaledwie kilku zdań. Całość, pomimo wad, ogląda się jednak dobrze, a reżyserka dba o tempo i, o to aby w filmie nie zabrakło, jednak prawdy o współczesnej Polsce i Polakach. 

Choć Twarzy daleko do najbardziej udanych obrazów Małgorzaty Szumowskiej, to i tak można ze spokojnym sumieniem wybrać się na seans tego filmu. 


Daniel Mierzwa

piątek, 13 kwietnia 2018


Anihilacja (2018)
Reżyseria: Alex Garland
Gatunek: Thriller, Akcja, Sci-Fi
Premiera: 22 lutego 2018

Alex Garland pomimo niewielkiego reżyserskiego dorobku z dobrej strony pokazuje się w filmowym świecie. Po zdecydowanie dobrze przyjętym filmie Ex Machina i pokazie sztucznej inteligencji, kolejny raz zabiera widzów w niezwykły świat sci-fi, który odświeża, a nie jedynie powiela dawno oglądane wątki. Tym razem adaptując powieść autorstwa Jeffa VanderMeera Unicestwienie wraz z platformą Netflix oferują oryginalne kino gatunkowe z nutą doskonałości.


Anihilacja to głównie historia Leny, którą poznajemy już w pierwszych scenach. Przesłuchiwana przez grono groźnie wyglądających osób, stara się sobie przypomnieć, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach. Z czasem odkrywamy, że jest ona biolożką zajmującą się genetyką, która kiedyś służyła w wojsku. Jej mąż zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach, a ona chcąc rozwiązać tę zagadkę sama zostaje w nią uwikłana. Trafia do tajnego ośrodka na granicy Strefy X – skażonego i niedostępnego terytorium na wybrzeżu Ameryki, zupełnie odciętego od świata. Okazuje się, że to stamtąd nie wrócił mąż bohaterki, a ona w ferworze walki postanawia wraz z innymi ochotniczkami przemierzyć tę nieodkryta Strefę. Rozpoczyna się intrygująca walka o życie, pełna bajkowych kolorów i śmiertelnych niebezpieczeństw.

Film ten to świetna mieszanka trzymającego w napięciu thrillera z filozoficznymi uniesieniami. Pomimo powolnego początku reżyser dobrze radzi sobie z budowaniem napięcia. Wprowadzając widza w ten z pozoru piękny świat intryguje i namawia do chwil zastanowienia. Niestety sporo tutaj również niedoróbek zarówno tych fabularnych, jak i przesadzonych wizualnych kreacji.

Na ekranie zadowalająco wypada żeńska część obsady. Głównie duża w tym zasługa Natalie Portman, dla której większość osób zapewne obejrzy ten film, a aktorka świetnie odnajduje się w tym niezwykłym świecie stworzonym na ekranie przez Garlanda.

Anihilacja to dobrze prezentujące się kino, które z szacunkiem do widza zabiera go w niezwykle Iskrzący świat. Imponująco prezentujący się film z niebanalną tajemnicą.


Patrycja Strempel



środa, 11 kwietnia 2018


Tomb Raider (2018)
Reżyseria: Roar Uthaug
Gatunek: Przygodowy
Premiera w Polsce: 6 kwietnia 2018

Lara Croft, kultowa postać z gier i filmów, powraca. Tym razem na ekrany z kin z twarzą nagrodzonej Oscarem Alicii Vikander w Tomb Rider wyreżyserowanym przez Roara Uthauga.


Mija już 9 lat od zaginięcia Richarda Crofta, ojca Lary, który wyruszył na poszukiwanie grobowca legendarnej japońskiej władczyni Himiko. Kobieta wciąż jest przekonana, że jej tata żyje i po tym, gdy odnajduje notatki Richarda, wyrusza na cieszącą się złą sławą wyspę Yamatai, gdzie jak okazuje się, poszukiwania grobowca prowadzi też tajemnicza firma Panta. Na wyspie Lara zostanie wystawiona na nie jedną próbę, gdzie będzie musiała potwierdzić swoją odwagę i siłę.

Tomb Rider to film, którego akcja opiera się na tym, że główna bohaterka ucieka lub kogoś goni, prezentując przy tym nadludzką siłę, brawurę i odporność na wszelkiego rodzaju ciosy. Cała fabuła jest jedynie szczątkowa, a portrety psychologiczne postaci potraktowane zupełnie, po macoszemu, przez co ciężko przejąć się losami bohaterki. Ogląda się to niczym grę komputerową, w której ktoś inny kieruje postacią. Słabo wypadają też efekty specjalne, które robią tandetne wrażenie. Żałosnego obrazu całości dopełniają przegięte, nierealistyczne sceny, choć wiadomo, że kino przygodowe to nie słynie z realizmu, w tym filmie wygląda to blado, bo nie czuć żadnego dystansu ze strony twórców. A o tym jak wciągający jest to film, niech świadczy to, że widzowie po godzinie seansu zaczęli przeglądać wszystkie możliwe portale społecznościowe, a nawet dzwonić przez telefon.

Tomb Rider to kolejny zły film, którego celem jest zarobienie kolejnych pieniędzy na znanej już historii. To prawda, że twórcy próbują stworzyć tutaj origin Lary Croft, ale zupełnie im to nie wychodzi i stworzyli filmowe byle co, które nie zostaje w głowie ani minuty po skończonym seansie.


Daniel Mierzwa

niedziela, 8 kwietnia 2018


Pacific Rim: Rebelia (2018)

Reżyseria: Steven S. DeKnight
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Premiera w Polsce: 23 marca 2018

Parę lat temu w kinie uświadczyliśmy zadziwiającego zjawiska. Guillermo del Toro słynący z wybitnego kina niszowego wstąpił do Hollywood, by zaangażować się w blockbuster. Wbrew pozorom reżyser poradził sobie zadowalająco, a poprzednie Pacific Rim cieszyło oczy swoją widowiskowością i efekciarstwem. Niestety dobra passa w tym momencie się skończyła, wraz z odejściem twórcy Labiryntu Fauna odeszła całość dobrego kina, obecnie ograniczonego jedynie do niepotrzebnego patetyzmu i ratowania akcji wybuchami.


Już pierwsze sceny ukazują bezsensowne powroty i wspomnienia dużo lepszej przeszłości. Potencjalnie zakończona walka z gigantycznymi stworami z kosmosu Kaiju ponownie wraca na tapetę, a amerykańska armia musi odkurzać swoje ogromne roboty Jaegery, by ratować świat przed zagładą. Tym razem rola wybawcy świata powierzona została Jake’owi – synowi znanego z poprzedniej części Stackera. Bohater będzie musiał zmierzyć się z niesłabnącą legendą ojca i swoją buntownicza naturą, by szkolić młodych pilotów robotów walczących o spokój. Jedną z tych osób jest wcześniej poznana przez Jake’a młoda dziewczyna, z którą wspólnie trafił za kratki za kradzież części starych Jaegerów. Amara okazuje się uzdolnioną twórczynią mini robota, która podobnie jak inny po latach spokoju zostaną wystawieni na próbę.

Rebelia to przykład niepotrzebnego sequela, który pozbawiony jest emocji i oparty na dawno odkrytych schematach. Nie powalają również efekty specjalne nie wnoszące nic poza kilkoma zawalonymi budynkami i odgrzanymi wizerunkami robotów z poprzedniej części. Reżyser na siłę stara się maksymalnie zbliżyć do pierwowzoru, jednak nieumiejętnie prowadzi strzępy nijakich scen. Klasy nie dodają również bohaterowie, biegający w popłochu w gigantycznych robotach, niby w panice, niby ratując świat, sami wprowadzają jeszcze większy chaos i przysparzając momentów rozczarowania.

Pacific Rim: Rebelia, podobnie jak kilka ostatnich odsłon serii  Transformers, to zdecydowanie film, który nie powinien powstać. Nie oferuje nic nowego, pozostając jedynie powtarzalnym kinem rozrywkowym bez polotu i minimum humoru.


Patrycja Strempel


sobota, 7 kwietnia 2018


Player One (2018)
Reżyseria: Steven Spielberg
Gatunek: Przygodowy, Akcja, Sci-Fi
Premiera w Polsce: 6 kwietnia 2018

Steven Spielberg to reżyser znany chyba każdemu bo od lat tworzy filmy, które wchodzą do kanonu popkultury. W końcu to bohaterami jego filmów byli E.T. czy Indiana Jones. Dlatego wielu z wypiekami na twarzy czekało na jego ekranizacje napakowanej odniesieniami do kultury masowej, niczym keks bakaliami, powieści Player One Ernesta Cline. Z jak efektem możemy zobaczyć w kinie.


Wade Watts mieszka z ciotką i jej nieudolnym partnerem w slamsach przypominających piętrowe złomowisko w amerykańskim Columbus. Jego życie to jednak nie problemy biedoty, a wirtualna rzeczywistość zwana OASIS. Tam każdy mogę być kim tylko chce, kryjąc się pod wybranym awatarem i robić tam, co zechce. W świat wirtualnej zabawy wkrada się jednak poważna rywalizacja, gdy twórca OASIS umiera i pozostawia do odnalezienia trzy klucze. Ten, kto je odnajdzie zostanie właścicielem całego wirtualnego świata OASIS. Wade, pod postacią swojego awatara- Perzivala, wraz z grupa dawnych, jak i nowych przyjaciół z wirtualnej rzeczywistości musi zacząć walczyć nie tylko o swój sukces, ale tez o wolność innych graczy i właśnie życie.

Steven Spielberg raczył nas ostatnio politycznie zabarwionymi i pełnymi patosu dramatami, które jednak nie były dziełami na poziomie, którego moglibyśmy się po nim spodziewać. Tym razem sięga pod dzieło rozrywkowe, pełne akcji, o dość przewidywalnym zakończeniu i morale, ale nie pozwala, aby ani na moment Player One stał się tylko i wyłącznie przygodową papką. Dba o psychologię postaci, wiarygodność przedstawionego świata i nie traci poczucia humoru. Dzięki temu dostajemy kino, które chce się oglądać. I to nie tylko, aby wyłapywać nawiązania do popkultury i to nie tylko do jej najoczywistszych symboli. Bo sporo tutaj gier na Atari, liczna jest reprezentacja postaci z anime, a rozkoszą dla każdego kinomana będzie tez nawiązanie do kultowego Lśnienia Stanley Kubricka.

Player One to imponujące  dziecko fascynacji popkulturą człowieka, który sam bez wątpienia jest jej ikoną.


Daniel Mierzwa