wtorek, 5 listopada 2019


Rambo: Ostatnia krew (2019)
Reżyseria: Adrian Grunberg
Gatunek: Akcja
Premiera w Polsce: 20 września 2019

Sukces Sylvestera Stallone’a opiera się głównie na filmowych seriach. Każdy w jakimś stopniu poznał historię niezapomnianego Rocky’ego, którego kolejne części zawsze budziły spore zainteresowanie, bo prezentowały poziom, o którym warto było wspominać. Inaczej sytuacja wyglądała w przypadku serii filmów o Rambo – herosa i weterana wojny w Wietnamie.


Najnowsza części Rambo – Ostatnia krew – pozornie mogła się udać. Jednak już od pierwszych scen, gdy na ekranie widzimy podstarzałego Stallone’a, możemy przewidywać dalszy bieg tej maskarady. John po latach wyzwań, stara się cieszyć spokojem. Mieszka na ranczu swojego ojca, gdzie na co dzień towarzyszu mu Gabrielle i jej babcia. Są dla niego najbliższą rodziną i nie może on pozwolić sobie na ich utratę. Rambo staje jednak przed wyzwaniem, gdy Gabrielle bez niczyjej wiedzy wyrusza do Meksyku, aby poznać swojego ojca. Zostaje porwana i uwięziona w jednym z burdeli. Bohater musi ruszać na południe kontynentu żeby odnaleźć złoczyńców, którzy bezczeszczą młodą dziewczynę. Oczywiście zostaje postawiony przed grupą bandytów, których w pojedynkę próbuje pokonać. I w tym momencie rozpoczyna się karuzela śmiechu i żenady. Gdy w końcu głównemu bohaterowi udaje się przejąć inicjatywę, niesiony rządzą zemsty, wokół swojego domostwa ulepsza system tuneli, w których niczym Kevin sam w domu, zastawia pułapki (może nieco bardziej wyszukane) na przebiegłych Meksykanów.

Całość produkcji utrzymana jest w nostalgicznym klimacie. Stara się nawoływać do dobrze utartych szlaków i motywów, jednak nieumiejętnie ciągnie widza do przewidywanego zakończenia. Twórcy za bardzo skupili się na rozlewie krwi i wyszukanych metodach zabójstw, zapominając przy tym o dobrym scenariuszu, który z godnością pozwoliłby na pożegnanie bohaterskiego Rambo

Ostatnia krew mogła być wielkim pożegnaniem wielkiego bohatera. Ostatecznie okazuje się przeciętnym obrazem brutalności i przemocy. Wywołuje skrajnie złe emocje i złość, że w tak beznadziejny sposób zagubiono klimat i postać samego Stallone’a.


Patrycja Strempel