piątek, 29 czerwca 2018


Na głęboką wodę (2018)
Reżyseria: James Marsh
Gatunek: Biograficzny, Dramat
Premiera w Polsce: 29 czerwca 2018

Najnowszy film Jamesa Marsha - reżysera oscarowych Teorii wszystkiego oraz Człowieka na linie kolejny raz pragnął na ekranie zadziwić emocjami. Jednak zaangażowanie w produkcji dobrze prezentujących się Colina Firth oraz Rachel Weisz nie było dostateczną gwarancją sukcesu.


Film opowiada o jakże prawdziwych wydarzeniach - historii Brytyjczyka Donalda Crowhurst będącego żeglarzem amatorem, który decyduje się pod wpływem wyzwania ogłoszonego przez Sunday Times Golden Glob na samotny rejs dookoła świata. W wyścigu tym szczęśliwiec, który przepłynie bez zatrzymywania się, otrzyma nagrodę pieniężna, która dla Donalda jest znaczą zachętą. Zastawia więc dom, w którym żyje z żoną i trójką dzieci, aby wybudować sobie łódź i prawdopodobnie spełnić jakieś swoje marzenie o żegludze. Kłopot jednak w tym, że bohater do tej pory zajmował się jedynie tworzeniem wynalazków, ułatwiających pływanie po morzach, a jemu samemu brak do takiego wyczynu większego przygotowania, niż weekendowe wycieczki jachtem z rodziną.

Już od samego początku film jest strasznie chaotyczny. Przebiega zatem bardzo szybko i niewiele czasu mija od ogłoszenia konkursu, przez znalezienie sponsorów do wyruszenia w morze - pomimo że bohater rusza jako ostatni spośród pozostałych żeglarzy. Nie ma on czasu na przejmowanie się swoim brakiem doświadczeniem, działa impulsywnie, kierując się jedynie emocjami, zapominając przy tym o zdrowym rozsądku. Nie poznajemy również szczególnych celów (poza pieniężna wygraną) dlaczego Donald zdecydował sie na taką wyprawę.

Wydarzenia, które rozegrał się w 1968 roku twórcy odwzorowali na podstawie notatek pozostawionych przez żeglarza. Widać były one niewystarczająco obszerne, by móc pokusić się o większe ekranowe emocje. Jednak zawiodło wiele czynników, które nie pozwoliły wykorzystać historii z potencjałem, oferując jedynie marne prowadzenie nużącej akcji - nawet tej na morzu podczas burzy...

Wydawać by się mogło, że film uratuje obsada gdyż zarówno Colin Firth, jak i Rachel Weisz prezentują się na ekranie dobrze, oddając swoją relacją więcej emocji, niż ekranowe wzburzone morze. Jednak w bardzo zachowawczym scenariuszu, nawet takie nazwiska są ograniczone do nikłego szaleństwa.

Film Na głęboka wodę mógł prezentować obiecującą, angażującą historię, jednak przez większość filmu oglądamy emocjonalne braki wraz z fabularnym niedopracowaniem pozbawionym konsekwencji. Niedostatecznie udało się w nim oddać charakter morskiej opowieści, pozostawiając widzom niedosyt i przeciętną retrospekcję.


Patrycja Strempel

wtorek, 26 czerwca 2018


Dziedzictwo. Hereditary (2018)
Reżyseria: Ari Aster
Gatunek: Dramat, Horror
Premiera w Polsce: 22 czerwca 2018

Kolejny tydzień i kolejny film grozy na ekranach naszych kin. Tym razem to długo oczekiwane Dziedzictwo. Hereditary w reżyserii Ariego Astera, który pogrywa z przyzwyczajeniami widza i ramami gatunku.


Śmierć Ellen, nestorki rodziny, nie wstrząsa jej bliskimi, poza nastoletnią Charlie, cała rodzina odczuwa ulgę po śmierci kobiety, z którą życie nigdy nie było łatwe, a od dłuższego czasu nie było z nią kontaktu. Bo kobiecie pozostają wspomnienia i kartony pełne pamiątek związanych z spirytystycznymi rytuałami. Rodzina nie może jednak spokojnie przeżyć żałoby, ponieważ wkrótce w tragicznym wypadku z udziałem brata ginie Charlie. Kolejna tragedia jeszcze bardziej komplikuje i tak niełatwe relacje w rodzinie. A gdy Annie, matka Charlie i córka Ellen, poznaje tajniki rozmawiania z umarłymi, zaczną dziać się niepokojące rzeczy.

Ari Aster w swoim filmie od początku buduje niepokojącą atmosferę. Choć pierwsze sceny przypominają film obyczajowy, mroczna tonacja szybko przejmuje kontrolę nad obrazem i coraz głębiej zanurzamy się w świat rodzinnych konfliktów, trudnych relacji, zadawnionych urazów i towarzyszących temu wszystkiemu nadprzyrodzonych zjawisk. Dzięki czemu, za pomocą całkiem udanej fabuły, psychologia postaci i analiza ludzkich traum jest tutaj ważniejsza, niż bryzgająca krew, do której przyzwyczaiły nas horrory z ostatnich lat. Całość niestety psuje niezbyt udane zakończenie, które pozbawia wyrazu wszystko, to co je poprzedzało i wydaje się, jakby wymyślono je na siłę.

Ogromną siła filmu jest jego strona wizualna i muzyka, które świetnie budują nastrój opowieści. Fenomenalna jest też rola Toni Collette, ta znakomita aktorka, która w ostatnim czasie ma na koncie zarówno znakomite role, jak i udział w słabej komedyjce Mamuśki mają wychodne, tym razem dokonała dobrego wyboru scenariusza i okazała się również dobrym wyborem ekipy od castingu.

Dziedzictwo. Hereditary to w porównaniu do zalewających nasze kina horrorów film bardzo udany, ale wciąż jednak brakuje mu czegoś, aby nazwać go wielkim kinem.


Daniel Mierzwa

czwartek, 21 czerwca 2018


Ocean’s 8 (2018)
Reżyseria: Gary Ross
Gatunek: Komedia kryminalna
Premiera w Polsce: 22 czerwca 2018

Ocean’s Eleven w reżyserii Stevena Soderbergha okazał się sporym przebojem. Dlatego szalone przygody grupy cwaniaków pod wodzą Danny’ego Oceana doczekały się aż dwóch kontynuacji. Jednak i to nie koniec, bo właśnie do kin wchodzi kolejna sensacyjna komedia z marynistycznym nazwiskiem w tytule- Ocean’s 8 z gwiazdorską i kobiecą zarazem obsadą.

Debbie Ocean, siostrze znanego z poprzednich części Danny’ego, udaje się wyjść na wolność, dzięki wcześniejszemu zwolnieniu. Okazuje się jedna, że okazana jej przez wymiar sprawiedliwości łaska nie zniechęca jej przed kontynuacją niezbyt uczciwych pomysłów na życie. Tym bardziej, ze swój skok może połączyć z zemstą na mężczyźnie przez którego znalazła się za kratkami. Wraz z przyjaciółką Lou, która również nie uznaje uczciwości za najważniejsza cnotę, planują zuchwałą kradzież wartego ogromna kwotę brylantowego naszyjnika podczas prestiżowej gali w Metropolitann Museum. Ich plan jednak nie jest prosty i wymaga w zaangażowania w niego innych kobiet, które są ekspertkami w różnych dziedzinach.

Podczas seansu Ocean’s 8 ekran jest tak napchany gwiazdami, i to nie tylko filmowymi, że ich blask oślepia, a w niektórych scenach aż trudno się jest ich doliczyć. W skład samej tytułowej ósemki wchodzą aż trzy zdobywczynie Oscara i jedna aktorka z nominacjami do tej nagrody na koncie. Niestety to żadna z nich nie kradnie scen. Sandra Bullock gra przyzwoicie, ale nie tworzy żadnej ciekawej kreacji. Cate Blanchett nawet, gdyby chciała, to z materiału, który dostała żadnej wielkiej roli zrobić nie była w stanie. A wiadomo, że to mistrzyni aktorstwa. Anne Hathaway jest zwyczajne irytująca. A Helena Bohnan Carter gra ekscentryczkę w dziwnych strojach, więc właściwie jest tylko sobą. Na szczęście większość filmu ratują mniej znane aktorki. Czarująca jest Sarah Paulson w roli perfekcyjnej matki i pani domu z amerykańskiego przedmieścia, która nie stroni od nielegalnych biznesów. Urocza potrafi też na ekranie być Mindy Kaling jako znająca się na biżuterii Amita. Reszta aktorek, a wśród nich sama Rihanna na ekranie pojawiają się na tak krótko, że właściwie ciężko je zauważyć. Scenariusz tego filmu tym, do czego przyzwyczaiły nas tego typu produkcje. Mamy zawrotne tempo, poczucie humoru, momentami błyskotliwe dialogi, ale też bycie na bakier z logiką. Całość jednak, pomimo tych wad i wtórności fabuły ogląda się dosyć przyjemnie ze względu na przymrużenie oka przez twórców filmu, którzy, jak udowadnia efekt końcowy, świetnie rozumieli jakiego typu obraz tworzą, dzięki temu przygody ekranowych bohaterek nie nużą (choć tez nie ekscytują tak jak by mogły).

Ocean’s 8 to dobra rozrywka, która nie oferuje nic odkrywczego, a o fabule można zapomnieć tuz po wyjściu kina, ale tez pozwala dać się pochłonąć przez zakręcony świat na ekranie i zapewnia dobra zabawę.


Daniel Mierzwa

piątek, 15 czerwca 2018


Jurassic World: Upadłe królestwo (2018)

Reżyseria: J.A. Bayona
Gatunek: Przygodowy, Sci-fi
Premiera w Polsce: 8 czerwca 2018

Świat pełen prehistorycznych gadów wykreowany przez Stevena Spielberga w kultowym Parku Jurajskim zyskał i wciąż ma ogromną liczbę fanów. Dlatego nie ma się, co dziwić, ze powstają kolejne filmy z dinozaurami. Właśnie do kin weszła kontynuacja Jurassic World, czyli kolejna próba ożywienia na ekranie wielkich jaszczurów - Jurassic World: Upadłe królestwo.


Na Isla Nublar, wyspie nieopodal Kostaryki, którą zwiedziliśmy w poprzedniej części, przebudził się potężny wulkan, który grozi zniszczeniem tego skrawka lądu i zagładą żyjących tam dinozaurów. Założyciele Jurassic World angażują Claire, którą w poprzedniej części poznaliśmy jako waleczną ciocię, w proces ewakuacji wielkich gadów z wyspy oraz przekonują ją do tego, aby zmobilizowała do pomocy Owena, tresera raportów, z którym kiedyś łączyło ją coś więcej. Intencje właścicieli wyspy wcale nie są jednak tak czyste, jak początkowo się wydają. Claire i Owen przy wsparciu przyjaciół spróbują uratować dinozaury, w tym raptora Blue, wychowankę Owena.

Każdy zna wymagania jakie muszą spełniać hollywoodzkie sequele. Fabuła musi być jeszcze bardziej napakowana akcją, a efekty specjalnie jeszcze bardziej widowiskowe. Niestety zasada ta nie dotyczy jakości scenariusza. Dlatego dostajemy jedynie efekciarską papkę z dinozaurami biegającymi po domu. Oczywiście mamy tutaj nowy, opracowany w laboratorium morderczy gatunek, bo rzeczywiście istniejące dinozaury nie są wystarczająco krwiożercze. A wszystkie intelektualnie i naukowe wątki znane z poprzednich części, które dawały rozrywce dodatkowej  głębi, prowokowały chęć do zagłębienia w temat i dostarczały powodów do refleksji, tutaj są tylko niewyraźnie zasygnalizowanymi elementami, które widzów nie są w stanie zainteresować, a bohaterowie filmu nie mają na to czasu, bo głównie zajmują się tym, czym postaci w filmach akcji. A wątki takie jak klonowanie ludzi, które wymagają filozoficznego opracowania, tak jak szybko są wprowadzane, tak prędko zostają ucięte. Nie ma tutaj też żadnej imponującej gry aktorskiej. Obsada znana z poprzedniej części, o ile tam dobrze bawiła się swoimi rolami, tak tutaj pozbawiona charyzmy, budzi jedynie zmęczenie z oglądania ich twarzy. A nowi bohaterowie to wyjątkowo irytujące postaci, które chętnie rzuciłoby się na pożarcie wygłodniałym dinozaurom. A wszyscy bohaterowie wymieniają tak okropne kwestie, że wściekłe ryki wielkich gadów wydają się znacznie bardziej mądrymi dialogami.

Jurassic World: Upadłe królestwo to zły film, w którym postawiono jedynie na tanie efekciarstwo. A widzom może być jedynie przykro, że twórcy mają ich za tak niewymagających odbiorców, i w tak marny sposób kontynuują tę fascynującą serię.


Daniel Mierzwa

środa, 13 czerwca 2018


Twój Simon (2018)
Reżyseria: Greg Berlanti
Gatunek: Dramat
Premiera w Polsce: 15 czerwca 2018

Pełne uroku i ckliwości filmy dla młodzieży nie raz cieszyły widzów. Tym razem problemy codzienności prezentuje Greg Berlanti w swojej ekranizacji powieści Becky Albertalli "Simon oraz inni homo sapiens". Reżyser z odpowiednim zaangażowaniem pokazuje rozterki tytułowego Simona, zagłębiając się w homoseksualną miłość, która może być zupełnie zwyczajna, a jednocześnie namiętna.

Simon - 17 letni bohater filmu, wydaje się być wybitnie zwyczajnym chłopakiem. Ukrywa jednak przed światem swój sekret, a mianowicie swoją orientację. Tajemnicę zdradza jedynie zagadkowemu Blue – chłopkowi ze szkoły, poznanemu w Internecie, z którym wymienia maile. Bohater nie zna tożsamości swojego nowego przyjaciela, a wszystko komplikuje się, gdy o ich romansie dowiaduje się inny uczeń ze szkoły - zdesperowany, poszukujący przyjaciół Martin. Za nic ma on uczucia tytułowego bohatera i gotowy jest sięgnąć nawet po szantaż, by osiągnąć swoje cele.

Wbrew lekkiej konwencji pozycja ta obarczona jest wieloma wątkami. Reżyser świetnie przechodzi pomiędzy kolejnymi wydarzeniami, ciągle zagłębiając się w historię i emocję bohaterów. Z odpowiednim wyczuciem pokazuje sceny rozczarowania, rozgoryczenia, ale również szczęśliwe, a czasami wręcz komediowe, momenty z życia grupy przyjaciół. Bardzo dobrze na ekranie radzi sobie Nick Robinson w roli tytułowego Simona. Aktor, którego wcześniej mogliśmy oglądać w Królach latach, czy Ponad wszystko świetnie pokazuje swoją emocjonalność, nadając tym samym Simonowi odpowiedniego charakteru. Świetnie wypada również Jennifer Garner jako matka bohatera, która wraz z Joshem Duhamelem w roli ojca, radzą sobie zarówno z trudnymi rozmowami, jak z rozładowaniem humorem napiętych sytuacji.

Zadziwiające jest też z jaką lekkością i otwartością twórcy podchodzą do tematu. Doskonale pokazują potencjalną trudną rzeczywistość, wykorzystując humor, ale również przejmującą sytuację bohatera. Kierują film do wszystkich zagubionych i niepotrafiących się odnaleźć w świecie osób, podkreślając że oni również zasługują na zrozumienie w drodze do szczęścia.

Twój Simon wprawdzie nie posiada tyle stylu, co film Tamte dni, tamte noce, jednak z podobnym autentyzmem wypada na tle realizacji trudnego tematu. W nieprzesadzony sposób podejmuje wątki dorastania, a przy tym z humorem i dystansem odnosi się miłosnych wątków.


Patrycja Strempel

niedziela, 10 czerwca 2018

Czuwaj (2017)
Reżyseria: Robert Gliński
Gatunek: Thriller 
Premiera w Polsce: 8 czerwca 2018


Robert Gliński to doświadczony reżyser, który nie boi się sięgać w swoich filmach po niełatwe historie spoza pięknego świata znanych i bogatych, i zagłębiać w mroczne zakamarki ludzkich dusz. Na festiwalową premierę czekaliśmy aż trzy lata od jego niezbyt udanych Kamieni na szaniec, a w kinach przeciętny widz, może zobaczyć Czuwaj dopiero od niedawna.

Grupa harcerzy rozpoczyna letni obóz. Są mundury, patetyczne tony, zbiórki i apele. Jest też grupa chłopców z zakładu poprawczego, która dołącza do obozujących. Przyłączenie się łobuzów szybko wystawia harcerskie reguły i charakter oboźnego Jacka na próbę. Sytuacja staje się coraz bardziej napięta. A jej wybuch następuje po śmierci Tomka, jednego z harcerzy.
Robert Gliński sprytnie rozgrywa tutaj schematy z filmów o dorastaniu i chłopięcej przygodzie. Zgrabnie buduje atmosferę i myli tropy. Wszystko to jest znakomicie pokazane jest na udanych zdjęciach Łukasza Gutta i całkiem przyzwoicie odegrane przez obsadę, zarówno młodą rządzącą na pierwszym planie, jak i towarzyszącą im w tle grupę doświadczonych aktorskich wyjadaczy. Niestety nie ogląda się tego dobrze z powodu nieudanego scenariusza. Thriller staje się tak naprawdę rozdętą metaforą współczesnej Polski, która mimo prób ukazywania niejasności ludzkiego postępowania i unikania łatwych ocen nie potrafi wyjść nad poziom pogadanki o dobrze i złu. Okropnym problemem jest też zupełnie odległa od realności fabuła. Po tragedii obóz nie zostaje rozwiązany, a jego uczestnicy zostają jedynie pod opieką oboźnego, każdy z dorosłych opiekunów, gdzieś znika i zostawia młodzież samą sobie, co napędza fabułę, ale pozbawia ją zgodności z rzeczywistością.
Czuwaj to dobrze zrealizowany, ale niezbyt udany thriller, który dobrze sprawdziłby się jako film krótkometrażowy, bo niestety scenariusz, napisany na półtorej godziny fabuły, jest po prostu zły.



Daniel Mierzwa

wtorek, 5 czerwca 2018

Jeannette. Dzieciństwo Joanny D'Arc (2017)
Reżyseria: Bruno Dumont
Gatunek: Musical
Premiera w Polsce: 8 czerwca 2018


Bruno Dumont przez lata był znany jako twórca wymagających i poruszających dramatów z bohaterami o twarzach, niczym postaci z kubistycznych obrazów Pabla Picassa. Kilka lat temu odkrył jednak przed widzami swój komediowy talent, a ostatnio sięgnął nawet po taki gatunek jak musical, kręcąc Jeannette. Dzieciństwo Joanny D’Arc.

Młodziutka Joanna D’Arc, zanim jeszcze stała się legendą i świętą, wiedzie życie córki francuskich wieśniaków, ale już odczuwa budzące się w niej powołanie. W wierze, ale też w przekonaniu, że należy podjąć działania w celu uwolnienia swojej ojczyzny umacniają ją spotkania z dwoma zakonnicami, przyjaciółką, wujkiem i głodnymi chłopcami.
Młoda Joanna to dziewczynka pełna żarliwości, ale też gniewu, który wyrzuca z siebie podczas śpiewu, bliskich punkowej estetyce, pełnych buntu piosenek do przeróżnych muzycznych gatunków w tle. A sama dziewczynka porusza się do nich w szalonych choreografiach, czyniąc zadość myśli, że chrześcijanin tańczy. Cały film przez swoją formę odcina się od napuszonego kina historycznego i hagiografii. Niestety pola w okolicach Orleanu nie są ciekawą  scenografią, a kostiumy nie są zbyt efektowne, przez co całość szybko przypomina szalone jasełka. Odejście od patosu i konwencji gatunkowych, nie wychodzi tutaj na dobre, a powoduje jedynie poczucie oglądania, nie zawsze udanej, filmowej zgrywy. A powtarzane gagi, z początku rzeczywiście zabawne, stają się nużące. Docenić można jedynie to, że pod przykrywką wygłupów, Dumont stawia ważne pytania o źródła fanatyzmu, którego coraz więcej można zaobserwować we współczesnych społeczeństwach.
Pozostaje jedynie oglądać film z dystansem i cieszyć się z szalonej filmowej przygody jaką serwuje nam Dumont, bez skupiania się na wadach tego dzieła, bo te są zbyt liczne, aby docenić Jeannette. Dzieciństwo Joanny D’Arc w innej kategorii niż reżyserska odwaga.


Daniel Mierzwa

niedziela, 3 czerwca 2018

Zimna wojna (2018)
Reżyseria: Paweł Pawlikowski
Gatunek: Dramat
Premiera w Polsce: 8 czerwca 2018

Paweł Pawlikowski kontynuuje pasmo sukcesów i pojawił się z filmem w konkursie głównym  festiwalu w Cannes jako pierwszy polski twórca od wielu, wielu lat. Tam wzbudził zachwyt twórców i krytyków z całego świata a z Lazurowego Wybrzeża wrócił z nagrodą dla najlepszego reżysera. Teraz możemy zobaczyć jego film w kinach i sprawdzić, czy te liczne komplementy były zasłużone.

1949 rok, Polska wraca do życia po tragedii II wojny światowej. Na Mazowszu trwają przesłuchania do zespołu ludowego Mazurek, który ma się stać wizytówką polskiej kultury ludowej. Do zespołu trafia Zula, pełna dziewczęcego uroku i obdarzona robiącym wrażenie głosem młoda dziewczyna o niejasnej przeszłości. Szybko wpada w oko Wiktorowi, odpowiedzialnemu za przygotowanie muzyczne zespołu kompozytorowi. Pierwsze spotkanie staje się początek miłosnej podróży dwójki bohaterów, którzy pragną wolności w trudnych czasach budującego się w Polsce komunizmu. A ich ścieżki krzyżować się będą w całej powojennej Europie.
Paweł Pawlikowski wplata w miłosną historię w trudne dzieje polskiej historii. Nie ucieka przed trudną rzeczywistością, ale przed wszystkim wciąż w centrum uwagi ma losy dwójki bohaterów, pięknie zagranych przez Joannę Kulig i Tomasza Kota, których połączyła miłość silniejsza niż wszystko inne. Nie unika skrótów, stereotypów i kalek, ale dzięki temu obraz nabiera kinowej, magicznej mocy, która podkreślona jest cudownymi zdjęciami Łukasza Żala, który dostał nominację do Oscara za jego operatorską pracę przy Idzie, tym razem ma szansę na kolejne nagrody, bo każdy kadr jest piękną kompozycją. A wszystko to podkreśla muzyka, od polskiego folkloru, przez francuskie szansony, po rock’n’roll. Każdy utwór niczym chór w greckiej tragedii stanowi narracyjny komentarz do uczuć bohaterów. Trzeba też przyznać, że Pawlikowski jak mało który polski reżyser, szanuje ludową kulturę. Ludowe pieśni w jego oczach są nie gorsze niż francuska poezja, a to, co folkowe nie musi być według niego przaśne, a może być po prostu piękne.
Po Oscarze za Idę Paweł Pawlikowski wszedł do ekstraklasy europejskiej reżyserii, Zimna wojna udowadnia, że nie był to przypadek a tylko jeden z kroków na drodze jego artystycznych sukcesów.



Daniel Mierzwa

sobota, 2 czerwca 2018


Pozycja obowiązkowa (2018)
Reżyseria: Bill Holderman
Gatunek: Komedia
Premiera w Polsce: 25 maja 2018
Największy szał na erotyczny książkowy przebój E.L. James nieco już minął, ale Pięćdziesiąt twarzy Greya nadal inspiruje wielu. I to nie tylko do odmiany swojego życia erotycznego. Ale też do kręcenia filmów, bo ta powieść posłużyła też za punkt wyjścia dla komedii Pozycja obowiązkowa w reżyser Billa Holdermana. 

Cztery dojrzałe przyjaciółki, kobiety sukcesu, choć każda największe osiągnięcia ma na innym polu, od wielu, wielu lat co miesiąc spotykają się raz w miesiącu na zebraniu swojego klubu książkowego. Pewnego dnia na warsztat biorą przebojową powieść erotyczną Pięćdziesiąt  twarzy Greya. Nie trzeba wiele, aby po lekturze książki, której towarzyszą westchnienia, rumieńce i ukrywanie okładki, kobiety znów odkryły dawno zapomniane pragnienia. Bohaterki, choć różni je wiele, to okazuje się, ze łączy je nie tylko przyjaźń i dojrzały wiek, ale też to, że zapomniały o tym, ze w życiu najważniejsza jest miłość. A zrobienie dla niej miejsca w uporządkowanej egzystencji wcale nie jest takie proste. 
Pozycja obowiązkowa to film, któremu daleko do wybitności. Fabuła jest mocno naiwna, płaska, ckliwa i kiczowato skąpana w kalifornijskim słońcu, bohaterki doświadczone i dojrzałe często zachowują się w wręcz żałosny sposób, a poczucie humoru (zgodnie z tematyką filmu) zwykle odnosi się do tego, co większość polskich kabaretów, to przed absolutną żenadą ratuje go ciepło (i to nie tylko  południowych stanów) oraz znakomite aktorki, z których każda z szacunkiem podchodzi do swojej pracy oraz z sympatią do swojej bohaterki. A na drugim planie towarzyszą im dobrzy i doświadczeni aktorzy.
Pozycja obowiązkowa to przyjemna bajka nie tylko dla dojrzałych pań, którą można obejrzeć, ale wyłącznie dla zabawy, a nie z kinofilskiego obowiązku. 


Daniel Mierzwa