120 uderzeń serca (2017)
Reżyseria: Robin Campillo
Gatunek: Dramat
Premiera w Polsce: 11 maja 2018
Robin Campillo przez lata robił we francuskim kinie karierę
scenarzysty. I miał na koncie liczne sukcesy w tej dziedzinie, w tym udział w
laurach dla zdobywcy Złotej Palmy na MFF w Cannes w 2009 roku – filmu Klasa w reżyserii Laurenta Canteta. Później
spróbował swoich sił w reżyserii. Jego pierwszym filmem był dramat sci-fi Les revenants. Jednak liczne wyróżnienia
przyniósł mu jego drugi obraz Eastern
boys, który był dziełem świeżym, kontrowersyjnym i pełnym obyczajowej
odwagi. Wielu więc zastanawiało się jaki będzie jego kolejny film i z niecierpliwością
czekało na premierę 120 uderzeń serca podczas
canneńskiego festiwalu. A ten poruszył widzów, zachwycił krytyków, a festiwalowe
jury przyznało mu Grand Prix.
Akcja filmu dzieje się w Paryżu na początku lat 90. Film zaczynają
burzliwe narady organizacji ACT UP, która za cel przyjęła edukację na temat HIV
i AIDS i prewencję przed kolejnymi zachorowaniami. Następnie śledzimy ich
działania – konferencje, dyskusje, parady i happeningi. Poznajemy też bohaterów-
działaczy organizacji. Starającego się zachowywać spokój przewodniczącego tej
organizacji Thibaulta, wyważoną i konkretną Sophie, ekspresywnego i pełnego temperamentu
Seana, czy nowego członka organizacji, nieśmiałego Nathana. Właśnie między nim,
a Seanem zaczyna rodzić się uczucie, które kompiluje fakt, że Sean jest
zakażony wirusem HIV, a Nathan jest zdrowy.
Początek filmu ma raczej charakter publicystyczny. A reżyser
radzi sobie z nim bardzo dobrze. Dba o prawidłowe tempo i odpowiednią
temperaturę pojawiających się sporów. Zestawia też postawy bohaterów, zmuszając
nas do refleksji, jak należy podejść do społecznego problemu, o którym mówi
film, mówiąc nam wprost, że chodzi o życie chorych ludzi. Później 120 uderzeń serca skręca w stronę melodramatu.
Obserwujemy pełen czułości, pokazany z charakterystyczną dla tego reżysera
otwartością, związek. Jednak i tej tematyce film długo nie pozostaje wierny
przepoczwarzając się w poruszające studium umierania. Cierpiący Sean, ofiara
epidemii AIDS, uświadamia jak okropna to choroba, na której tak naprawdę
niewiele wiemy. Obserwujemy jak bohater chudnie, traci siły, a dolegliwości
degradują też jego życie, ograniczając jego egzystencję do bezczynnego cierpienia
leżąc w łóżku.
Reżyser przez cały film nie traci jednak z oczu celów, o
które walczą działacze ACT UP, dzięki czemu ich działania zyskują twarz.
Zaczynami rozumieć, że nie walczą w imię idei (lub nie tylko w jej imię), ale przede
wszystkim o życie swoje i innych, aby jak najmniej osób podzieliło los Seana.
Spora zasługa w tym jak przekonujący jest film leży po
stronie obsady. Aktorzy, choć w większości maja bardzo ograniczony materiał, bo
fabuła nie pozwala im na tworzenie rozbudowanych portretów psychologicznych,
stworzyli mistrzowskie kreacje. Najjaśniej na ekranie błyszczy Nahuel Perez
Biscayrat w roli Seana. Ale nie wiele gorzej prezentują się Arnaud Valois jako
Nathan, Antoine Reinartz jako Thibault, czy nowa gwiazda francuskiego kina
Adele Haenel jako Sophie.
120 uderzeń serca
to niewątpliwie film polityczny i społecznie zaangażowany, reżyser nie postawił
jednak na to, że jego obraz obroni się samą tematyką i dzięki temu dostajemy
też ponad dwugodzinny świetnie zrealizowane dzieło. Nie ucieka też od poważnych
tematów i dydaktyki, ale można jedynie życzyć wszystkim, którzy też tworzą zaangażowane
dzieła, aby robili to z takim efektem – porywającym i bez chwili nudy.
Daniel Mierzwa
Mocny film :)
OdpowiedzUsuńZapraszam https://ispossiblee.blogspot.com
A mnie ta polityka bardzo denerwowała. W ogóle nie przepadam za dziełami, gdzie mamy męczenników i bojowników w imię czegoś, co nie jest nakreślone z wielu punktów widzenia.
OdpowiedzUsuń