poniedziałek, 22 stycznia 2018

Syn Królowej Śniegu (2017) - recenzja

Brak komentarzy:
 
Syn Królowej Śniegu (2017)

Reżyseria: Rafał Wichrowski 
Gatunek: Dramat
Premiera w Polsce: 19 stycznia 2018

Rafał Wichrowski to reżyser, który w CV ma kilka filmów, które mało kto widział, a kto oglądał, raczej nie był zachwycony, i sporą ilość odcinków popularnych, i nie zawsze cenionych seriali. Teraz do kin wszedł jego nowy film Syn Królowej Śniegu według scenariusza Pawła Sali, zdobywcy Paszportu Polityki za świetną Matkę Teresę od kotów.

Anna, młoda kobieta, samotnie wychowuje, a właściwe zrzuca ten obowiązek na wszystkich wokół, swojego syna Marcina. Chłopiec często odwiedza swojego sąsiada, starego Kazimierza, który wprowadza go w magiczny świat baśni Hansa Christiana Andersena. Matka Marcina tymczasem poświęca swój czas na pracę, przypadkowe znajomości z mężczyznami i mało eleganckie zbywanie zakochanego w niej Kamila.  W pewnym momencie uznaje, że to syn stoi na jej na przeszkodzie w osiągnięciu szczęścia.
Cała historia opowiedziana jest w baśniowej konwencji, która próbuje przerodzić się w horror. Wszystko to jednak niezbyt udanie. I zabieg, który w literaturze znakomicie udał się Joannie Bator w Ciemno, prawie noc, za nic nie udaje reżyserowi Syna Królowej Śniegu. Film zbyt pełen jest manier z telenowel. Cała historia wypada blado, wszystko jest zbyt prymitywnie przedstawione.  Postacie są niezbyt udane i nawet dobra, subtelna gra Anny Seniuk jako gospodyni, u której Anna i jej syn mieszkają, oraz Franciszka Pieczki jako Kazimierza, nie sprawia, że postaci przestają przypominać bohaterów nieco zapomnianego już serialu Plebania. Prawdziwy popis aktorskiej nieudolności daje, jednak Michalina Olszańska. Jedna z najzdolniejszych młodych polskich aktorek chyba pogodziła się, że jej bohaterka, prawdziwe wcielenie samych najgorszych cech, która ani przez moment nie zachowuje się w sposób, który można by zrozumieć, jest przypadkiem roli, której odegrać się nie da dobrze i zajmuje się tylko rzucaniem złowieszczych min. Właściwe wydaje się, że w konwencji tego filmu wypaść nie można dobrze, dlatego najlepiej na ekranie prezentuje się Ewa Szykulska, która w bardzo przerysowany sposób gra swoją postać i w ten sposób na ekranie broni się najlepiej z całej obsady.
Na pochwały nie zasługuje też na pewno praca kamery, która jak żywo przypomina tą z telewizyjnych tasiemców. Okropna jest też muzyka. Właściwie przez cały film na jej temat do głowy przychodzą dwa określenia – irytująca i bardzo irytująca.
Oczywiście nie jest to film, który posiada same wady. Dobre są kostiumy i charakteryzacja. Bohaterowie może zachowują się dziwnie, ale wyglądają właśnie tak jak wyglądać powinni. Całkiem udane jest też zestawienie domu, w którym mieszka Anna, spokojnego, sielskiego, ale też niezbyt nowoczesnego i biednego, ze światem dusznych klubów i lśniących galerii handlowych, do którego próbuje aspirować.

Syn Królowej Śniegu to film, który porusza trudne tematy, których wielu twórców unika. Niestety to, co ważne i istotne zajmuje, w tym filmie zaledwie kilka minut, a resztę wypełniają niepotrzebne sceny. Film Rafała Wichrowskiego potrzebowałby poprawy scenariusza, wycięcia wielu scen, zmiany muzyki i zdolnego operatora. A to zbyt wiele, aby uznać ten film nawet za udany. 


Daniel Mierzwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz