sobota, 26 sierpnia 2017

Barry Seal: Król przemytu (2017) - recenzja

1 komentarz:
 
Barry Seal: Król przemytu (2017)
Reżyseria: Doug Liman
Gatunek: Dramat, Polityczny
Premiera w Polsce: 25 sierpnia 2017

Prawdziwe historie w kinie to często podstawa dobrego seansu. Twórcy inspiracje czerpią zarówno z życia największych bohaterów, złodziei, czy jak w tym przypadku przestępców. Bohater, w którego wciela się Tom Cruise - Barry Seal - to zdecydowanie człowiek, którego bujne życie mogłoby przeżyć naraz kilka osób.


Tytułowy Król przemytu był jednym z najzdolniejszych amerykańskich pilotów. Poznajemy go podczas nagrywania na kasety VHS swojej historii, a ten osobisty charakter narracji świetnie komponuje się z całością filmu. Barry z najdrobniejszymi szczegółami pokazuje widzom swoją historię, wydarzenia które ukształtowały zarówno jego, jak i jego rodzinę. Pracę dla kolumbijskiego kartelu, czy CIA. Potyczki, nie tylko słowne, ze słynnym baronem narkotykowym Pablem Escobarem, czy zakopywanie w ogrodzie milionów dolarów. Wraz z nim odkrywamy zdrady, kolejne przekręty, a wszystko tuż pod nosem politycznych gigantów.

Twórcy każdej ze scen nadają odpowiedniego dynamizmu, dzięki temu seans nie nudzi się, a wręcz widz oczekuje na rozwój kolejnych wydarzeń. Poza Tomem Cruisem, który zdecydowani prezentuje się lepiej niż w swoich ostatnich rolach, dobrze na ekranie wypadają również pozostali bohaterowie, z nutą agresji i humorem pomagają nam odkrywać bujną, pełną niebezpieczeństwa historię Barry’ego.

Barry Seal: Król przemytu to kino akcji z polityką w tle. Inspiracja wydarzeniami, która kolejny raz pokazuje, że lubimy oglądać na ekranie cudze życie, nawet gdy zakończenie jest nam dobrze znane.



Patrycja Strempel 

1 komentarz:

  1. Nie znam :O

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/08/skorzane-spodenki.html

    OdpowiedzUsuń