Wojna płci (2017)
Reżyseria: Jonathan Dayton, Valerie Faris
Gatunek: Biograficzny, Komedia, Sportowy
Premiera w Polsce: 8 grudnia 2017
Duet
reżyserski - Jonathana Daytona oraz Valerie Faris odpowiedzialny wcześniej za
wiele razy nagradzany obraz Mała Miss
kolejny raz podejmują się współpracy, by tym razem zajrzeć w świat sportu i
pokazać historie, która wydarzyła się na prawdę. Twórcy sięgając za tenis
przytaczają wielki pojedynek jaki rozegrał się powiedzmy Billie Jean King -
ówczesną pierwszą rakieta świata oraz Bobbym Riggsem pozostającym na zasłużonej
emeryturze tenisowym mistrzem świata.
Wojna
płci prowadzona jest tak, aby jak najlepiej oddać ducha pojedynku bohaterów.
Przy okazji jednak porusza ważne tematy równouprawnienia, czy seksualności,
które w tamtych czasach były aktualnie popularne. Pokazuje zmaganie się Billie
Jean King samej z sobą, która zagubiona we własnym ja zawzięcie walczy, by
pokonać swojego przeciwnika. Jako zagorzała feminista nie boi się słownych
potyczek, czy medialnej walki z Riggsem, będącym uzależnionym od hazardu,
szowinistycznym, byłym mistrzem, który bezczelnie i z brakiem szacunku traktuje
swoją przeciwniczkę.
Film
ten to zdecydowanie gra przeciwieństw. Oparty na ciągłej walce i udowadnianiu sportowej
wyższości, dający momenty wewnętrznych walk, jak i publicznych zmagań o własne
prawa. Jasnym punktem przez całość produkcji pozostaje Emma Stone, która
świetnie schowana za okularami i krótką grzywką kreuje postać bohaterki, którą
charakteryzuje wielka siła i ciągle
wewnętrzne walki. Obok niej stojący Steve Carell również pokazuje klasę, jednak
jego ciągle pajacowanie momentami już nuży i pozostawia nieprzyjemne
wspomnienia. I właśnie na tym głownie oparta jest ta produkcja. Na momentach,
za które należą się oklaski, ale i takich, o których chcemy szybko zapomnieć.
Skupiając się w dużej mierze na tych złych, twórcy rozwijają wiele wątków,
które chaotycznie pobrzmiewają na ekranie, nie ukazując wszystkich emocji, na
których w głównej mierze powinien być zbudowany ten film.
Wojna
płci to symboliczny manifest walki o swoje prawa. Dowód na społeczne
nierówności, które umykają w ogólnym fabularnym niedopracowaniu.
Patrycja
Strempel
Dość fajny jest :)
OdpowiedzUsuńZapraszam https://ispossiblee.blogspot.com/2017/12/my-christmas-outfit.html