czwartek, 7 grudnia 2017

Mikołaj i spółka (2017) - recenzja

1 komentarz:
 
Mikołaj i spółka (2017)
Reżyseria: Alain Chabat
Gatunek: Familijny, Komedia
Premiera w Polsce: 6 grudnia 2017

Święta już wiszą w powietrzu, więc gdzieś obok nuty cynamonu i dźwięków dzwoneczków kolęd, można poczuć klimat nieubłaganie zbliżającego się świętowania. Ten czas jest wyjątkowo gorący w kinach, poza miesiącami wyczekiwanymi propozycjami, pojawiają się i mniejsze – często nastawione na lekką rozrywkę, a przy tym prezentujące poziom równy filmowym nieporozumieniom i tak jest w przypadku familijnej komedii Mikołaj i spółka.


Dla Thomasa i jego rodziny te Święta miały być jak każde inne. Rozpoczęte od porządków, przez niekończące się gotowanie i dogadzanie dzieciom, przez udawane choroby, by nie spędzić ich wraz z rodziną żony. Brat – cwaniak – kolejny raz, niczym duże dziecko, bawi się w magika i trafia do aresztu, a Święty Mikołaj parkuje swoje renifery na dachu ich bloku. Jednak od początku – gdy elfy Mikołaja w niewyjaśnionych okolicznościach łapią podejrzaną chorobę, uniemożliwiającąc im dalszą pracę i przygotowywanie prezentów, Święty zmuszony będzie wsiąść w swe sanie i znaleźć sporą ilość witaminy C, która prawdopodobnie ma je uzdrowić. Absurdów jest tutaj więcej, jak się okazuje Mikołaj nie okazuje się przemiłym starszym panem w czerwonym płaszczu, a zrzędliwym, lekko apodyktycznym i sarkastycznym starcem, który myśli jedynie o sobie i elfach. Wprawdzie wszystkie dzieci zna doskonale, jednak jego pojęcie o współczesnym świecie jest nikłe. Gwiazdka już za chwilę, więc rozpoczyna się wyścig z czasem, by ją uratować.

Alain Chabat, który odpowiedzialny jest zarówno za reżyserie, jak i scenariusz i kreacje Świętego Mikołaja zdecydowanie wziął sobie zbyt wiele na głowę. Akor znany z kilku mniejszych i większych ról głównie w komediowych produkcjach za wszelką cenę próbuje wprowadzić widza w świąteczny nastrój jednak nieumiejętnie. Podobnie przeciętnie prezentuje się Golshifteh Farahani, jako żona głównego bohatera, wcześniej oglądana w znakomitym Patersonie, nie pokazuje nawet części swojego potencjału, jedynie na zmianę krzycząc i użalając się nad własnym losem. Potencjalnie obiecująco prezentuje się dalszy plan, a na nim Audrey Tautou, która kiedyś zachwycała jako Amelia, teraz jako Śnieżynka zabawia mało rozgarniętego starca.

Mikołaj i spółka zawodzi zarówno fabularnie, jak i aktorsko. Momentami nuży, by za chwilę zupełnie zanudzić. Prezentuje historię, która za wszelką cenę stara się być świątecznie klimatycznie, a jedynie przynosi widzom irytacje i rozczarowanie podczas seansu.


Patrycja Strempel 


1 komentarz:

  1. Oglądałem z rodziną w kinie -Film został stworzony na zamówienie korporacji i Państwo Francję w którym ludzie marzą o choince i świętach jakie były kiedyś , reklama sztucznych witamin,reklama Amazona, reklama facetów bawiących się lalkami i całujących, reklama kupowania prezentów -najlepiej jak najwięcej żeby jak najwięcej wydać kasy no i Francja oraz magia świąt z żołnierzami chodzącymi po ulicach i wysadzajacymi się muzułmanami.Na koniec filmu dokładnie pokazana wieża ajfla itp.Film wpływajacy na podświadomość dzieci z wieloma sugestiami które mają zakiełkować w późniejszym czasie. Pozdrawiam myślących rodziców

    OdpowiedzUsuń