Mikołaj i spółka (2017)
Reżyseria: Alain Chabat
Gatunek: Familijny, Komedia
Premiera w Polsce: 6 grudnia 2017
Święta
już wiszą w powietrzu, więc gdzieś obok nuty cynamonu i dźwięków dzwoneczków
kolęd, można poczuć klimat nieubłaganie zbliżającego się świętowania. Ten czas
jest wyjątkowo gorący w kinach, poza miesiącami wyczekiwanymi propozycjami,
pojawiają się i mniejsze – często nastawione na lekką rozrywkę, a przy tym prezentujące
poziom równy filmowym nieporozumieniom i tak jest w przypadku familijnej
komedii Mikołaj i spółka.
Dla
Thomasa i jego rodziny te Święta miały być jak każde inne. Rozpoczęte od
porządków, przez niekończące się gotowanie i dogadzanie dzieciom, przez udawane
choroby, by nie spędzić ich wraz z rodziną żony. Brat – cwaniak – kolejny raz,
niczym duże dziecko, bawi się w magika i trafia do aresztu, a Święty Mikołaj
parkuje swoje renifery na dachu ich bloku. Jednak od początku – gdy elfy
Mikołaja w niewyjaśnionych okolicznościach łapią podejrzaną chorobę, uniemożliwiającąc
im dalszą pracę i przygotowywanie prezentów, Święty zmuszony będzie wsiąść w
swe sanie i znaleźć sporą ilość witaminy C, która prawdopodobnie ma je
uzdrowić. Absurdów jest tutaj więcej, jak się okazuje Mikołaj nie okazuje się
przemiłym starszym panem w czerwonym płaszczu, a zrzędliwym, lekko
apodyktycznym i sarkastycznym starcem, który myśli jedynie o sobie i elfach.
Wprawdzie wszystkie dzieci zna doskonale, jednak jego pojęcie o współczesnym
świecie jest nikłe. Gwiazdka już za chwilę, więc rozpoczyna się wyścig z
czasem, by ją uratować.
Alain
Chabat, który odpowiedzialny jest zarówno za reżyserie, jak i scenariusz i
kreacje Świętego Mikołaja zdecydowanie wziął sobie zbyt wiele na głowę. Akor
znany z kilku mniejszych i większych ról głównie w komediowych produkcjach za
wszelką cenę próbuje wprowadzić widza w świąteczny nastrój jednak
nieumiejętnie. Podobnie przeciętnie prezentuje się Golshifteh Farahani, jako
żona głównego bohatera, wcześniej oglądana w znakomitym Patersonie, nie
pokazuje nawet części swojego potencjału, jedynie na zmianę krzycząc i użalając
się nad własnym losem. Potencjalnie obiecująco prezentuje się dalszy plan, a na
nim Audrey Tautou, która kiedyś zachwycała jako Amelia, teraz jako Śnieżynka
zabawia mało rozgarniętego starca.
Mikołaj
i spółka zawodzi zarówno fabularnie, jak i aktorsko. Momentami nuży, by za
chwilę zupełnie zanudzić. Prezentuje historię, która za wszelką cenę stara się
być świątecznie klimatycznie, a jedynie przynosi widzom irytacje i
rozczarowanie podczas seansu.
Patrycja Strempel
Oglądałem z rodziną w kinie -Film został stworzony na zamówienie korporacji i Państwo Francję w którym ludzie marzą o choince i świętach jakie były kiedyś , reklama sztucznych witamin,reklama Amazona, reklama facetów bawiących się lalkami i całujących, reklama kupowania prezentów -najlepiej jak najwięcej żeby jak najwięcej wydać kasy no i Francja oraz magia świąt z żołnierzami chodzącymi po ulicach i wysadzajacymi się muzułmanami.Na koniec filmu dokładnie pokazana wieża ajfla itp.Film wpływajacy na podświadomość dzieci z wieloma sugestiami które mają zakiełkować w późniejszym czasie. Pozdrawiam myślących rodziców
OdpowiedzUsuń