środa, 1 listopada 2017

Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem (2017) - recenzja

Brak komentarzy:
 
Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem (2017)

Reżyseria: Janus Metz
Gatunek: Dramat, Sprotowy 
Premiera w Polsce: 27 października 2017

Filmy o sporcie mają się bardzo dobrze i chyba wszystkie dyscypliny zasłużyły sobie na kinowy hołd. Dlatego aż dziwne było, że tak popularny sport jak tenis nie doczekał się poważnego kinowego dzieła, a jedynym filmowym przebojem na jego temat była udana, ale daleka od wybitności komedia romantyczna Wimbledon z uroczą Kirsten Dunst i zabawnym Paulem Bettanym. Na trawiaste kort legendarnego londyńskiego klubu zabiera nas teraz również Janus Metz w Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem.  

Film Duńczyka opowiada o przygotowaniach do turnieju Wielkiego Szlema i finałowym starciu w nim dwóch wybitnych postaci tenisa - Szweda Bjorna Borga, wówczas już zawodnika uznanego za wybitnego i z imponującym sportowym dorobkiem, i Johna McEnroe, niewiele młodszego tenisisty, który dopiero co rozgościł się w światowej czołówce tej dyscypliny.
Choć to film sportowy, reżyser skupia się na psychice bohaterów. Bjorn Borg, z którego perspektywy pokazana jest większość akcji to postać na zewnątrz wydająca się oazą spokoju, choć w środku buzuje. Dzięki licznym retrospekcją widzimy z młodego buntownika, który dzięki pomocy swojego trenera bardzo szybko przeradza się w ikonę swojej dyscypliny i wielkiego mistrza, któremu dzięki licznym rytuałom i przestrzeganiu dziwnych zwyczajów udaje się trzymać na wodzy kłębiące się w nim emocje, choć nie pomagają w tym ingerujące w jego prywatność media i rozgłos. Mniej czasu poświęcone jest tutaj drugiemu tytułowemu bohaterowi, choć gdy tylko Shia LaBeouf jako John McEnroe pojawia się na ekranie natychmiast rośnie dynamika, ponieważ jego postać to chodzący żywioł. Ale też młody mężczyzna, który chciałby być traktowany jako prawdziwy sportowiec na miarę jego możliwości i talentu, a nie tylko enfant terrible świata tenisa. A całe psychologiczne portretowanie postaci jest bardzo udane ze względu nie tylko na dobrą grę aktorów, ale też odważny montaż, podkreślający, to co dzieje się w ich głowach, liczne zbliżenia i retrospekcje. Na uwagę zasługują też wydające się nam dziś zabawne stroje, ale idealnie odtwarzające modowe realia tamtej epoki.
Na miejsce w historii kina sportowego zasługuje przede wszystkim finałowa sekwencja finałowego tenisowego pojedynku. Mecz pełen był emocji, zwrotów akcji i napięcia, a na ekranie zostaje to w pełni oddane, i nawet jeśli zna się wynik tej historycznej konfrontacji, to z niecierpliwością i wypiekami na twarzy czeka się na to aż padną kończące ten wimbledoński finał słowa gem, set, mecz. I choć zwycięzca będzie tylko jeden, obaj zawodnicy wygrają coś dla siebie.
Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem  to całkiem udany film o duchu sportu,  rywalizacji i zwycięstwach nie tylko na korcie.


Daniel Mierzwa 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz