sobota, 28 października 2017

Patti Cake$ (2017) - recenzja

1 komentarz:
 
Patti Cake$ (2017)
Reżyseria: Geremy Jasper
Gatunek: Dramat
Premiera w Polsce: 20 października 2017

Nigdy nie wiadomo czego oczekiwać po reżyserskich debiutach. Jednak kino lubi zaskakiwać, a szczególnie te spod znaku festiwalu Sundance, który często pokazuje znakomite perełki warte uwagi. Podobnie jest i tym razem, a Geremy Jasper i jego świeżutka produkcja Patti Cake$ to kino niezależne wysokiej klasy.


Reżyser pokazuje z pozoru prostą historię dziewczyny, która wyjątkowo sprawnie radzi sobie ze składaniem rymów. Pozbawiona perspektyw do lepszego życia egzystuje w New Jersey wraz z niespełnioną muzycznie matką – pijaczką – fryzjerką oraz unieruchomioną z powodu choroby babcią z ochrypniętym głosem i ciętym językiem. W wieku 23 lat jej największym osiągnięciem jest praca w podrzędnym barze, co jednak nie wiąże się z wysokimi dochodami. Bohaterka natomiast pragnie spełniać się na scenie i jako królowa rapu zawładnąć całym rynkiem muzycznym. Nabiera pewności co do swoich umiejętności, gdy bez problemu niszczy konkurencje podczas jednej z freestylowych bitew. Razem ze starym przyjacielem Jheri, dopiero co poznanym ekscentrycznym Basterdem oraz babcią zakłada zespół, chcąc ruszyć za swoimi marzeniami, osiągnąć muzyczny szczyt obok swojego idola rapera O-Z.

Film ten prezentuje się świetnie od strony muzycznej. Teksty piosenek, będące czasami dialogami świetnie wybrzmiewają z ust Patricii Dombrowski, a jej energia i flow czuć jeszcze długo po seansie. Twórcy sprawnie łączą tu hip-hopowe bity zarówno z popularnymi radiowymi utworami, jak i piosenkami wykonywanymi przez matkę bohaterki. Pokazują marzenia, które nigdy nie zostały spełnione oraz te, które dopiero się kreują, przez co wprowadzają widza w pełen emocjonalności świat bohaterów, którym zdecydowanie chce się kibicować.

Jasnym punktem filmu na pewno jest Danielle Macdonald w roli tytułowej a.k.a. Patti Cake$, a.k.a. Killa P. Kreacja jej postaci jest świetnym połączeniem marzycielstwa z obawami. Dobrze odnajduje się ona w dosyć ekscentrycznej stylistyce, a przy tym rapem porywa tłumy. Brawa należą się również Bridget Everett (niedawno jeszcze paradowała w kostiumie jednorożca i miała wychodne razem z innymi mamuśkami), teraz jako Barb – matka głównej bohaterki, świetnie prezentuje się na scenie i w domowym anturażu bynajmniej niespokojnym.  

Patti Cake$ to porywająca opowieść, która w odpowiednich momentach zaraża optymizmem, by w innych wzruszać i kierować w stronę nostalgii. Festiwalowe kino spod znaku spełnionych marzeń z obskurnymi amerykańskimi ulicami w tle i bezbłędnymi rymami.




Patrycja Strempel



1 komentarz: