Pierwszy śnieg (2017)
Reżyseria: Tomas Alfredson
Gatunek: Dramat, Kryminał
Premiera w Polsce: 13 października 2017
Jo
Nesbø to jeden z najpopularniejszych norweskich pisarzy. Specjalista od
kryminałów nie raz zadziwiał swoimi historiami, jednak do tego czasu niewielką
ich część mogliśmy oglądać na wielkim ekranie. Seria powieści, których głównym
bohaterem jest policjant Harry Hole, wydaje się nie mieć końca i trwać wieki,
jednak dopiero teraz zdecydowano się na ich ekranizację, rozpoczynając, co może
okazać się zaskoczeniem, od siódmej książki z serii.
W
filmowej wersji Pierwszy śnieg pokazuje postać detektywa Harry’ego Hole,
wprowadzając nas delikatnie, bez zbytniego narzucania się, w jego historię. Razem
z nim odkrywamy brutalne morderstwa kobiet na terenie Norwegii, a wszystko
rozpoczyna się od tajemniczo wyglądającego bałwana, ulepionego przed domem
ofiary. Z pomocą wybitnie prezentującej się rekrutki Harry będzie musiał
zmierzyć się ze sprawami z przeszłości i mordercą, który od lat czeka na
pierwszy śnieg. Niespodziewanie w sprawę zostaje również wplątana była
partnerka detektywa oraz wysoko postawieni urzędnicy, sprawia to, że każda
kolejna scena odkrywa przed widzem kolejną tajemnicę, wprowadzając go w brutalny
świat zbrodni i kary.
Pomimo
wszelkich starań, aby jak najlepiej pokazać postać Harry’ego Hole twórcy bardzo
spłycają bohatera. Wcielający się w te rolę Michael Fassbender ogranicza się
jedynie do tęsknoty za byłą dziewczyną i ciągłego topieniu smutków w butelce. Zdecydowanie
pokazuje wycofaną postawę, robiąc przy tym wszystko, by kolejna sprawa stała
się jego lekarstwem na całe zło świata. Twórcy nie dają możliwości również zaistnieć
Charlotte Gainsbourg, która jako Rakel – była dziewczyna – w niewielu
momentach, w których pojawia się na ekranie, nadal pozostaje w cieniu. Rozbita pomiędzy
obecnym mężczyzną – ustatkowanym, z realnymi planami – a Harrym – obecnie przelotnym
kochankiem – wręcz denerwuje pojawiając się na ekranie. Dobre wrażenie robi
jednak J.K. Simmons, który kolejny raz w roli charakteru z brudami w
życiorysie, intryguje i wprowadza potrzebny niepokój.
Początkowo
może się wydawać, że twórcy przesadzają z ilością wątków, które momentami
wydają się niedokończone lub niedopowiedziane. Liczne retrospekcje gubią widzą,
wprowadzają kolejnych bohaterów, których nagromadzenie w pierwszych minutach
jest tak duże, że zapamiętanie imion staje się wręcz niemożliwe.
Pierwszy
śnieg to przede wszystkim kino, któremu brakuje emocji i elementu zaskoczenia. To
stosunkowo przewidywalna historia, która nie buduje napięcia, a jedynie
przeskakuje pomiędzy wątkami. Film, po seansie którego na długo zapomnimy o
piosence Ulepimy dziś bałwana?
Patrycja
Strempel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz