niedziela, 29 października 2017

Thor: Ragnarok (2017) - recenzja

1 komentarz:
 
Thor: Ragnarok (2017)
Reżyseria: Taika Waititi
Gatunek: Fantasy, Przygodowy
Premiera w Polsce: 25 października 2017

Twórcy ekranizacji komiksów Marvela nie raz pokazywali, że najważniejsza jest dla nich widowiskowość i efekciarstwo. Po wielu bardziej i mniej udanych produkcjach powracają oni do losów nordyckiego boga piorunów Thora, by z jeszcze większym impetem wejść w mityczny Asgard, pełny nowych bohaterów gwarantujących niezapomniany spektakl fajerwerków. Początkowo przygodę z Thorem rozpoczął Kenneth Branagh – ostatnio widziany w Dunkierce, później Alan Taylor – znany z produkcji Gry o tron, by wreszcie dać szansę Waititiemu - reżyserowi, którego poczucie humoru, dystans oraz wyrazistość postaci od dawna budowały dobre kino, a jego Co robimy w ukryciu do dziś pozostaje na naszej liście najlepszych komedii.


Thor: Ragnarok od pierwszych scen buduje napięcie niczym ostatni Strażnicy galaktyki. Początkowo będący w niekorzystnej sytuacji bóg, w rytmie muzyki musi pokonać zaciekłego przeciwnika, by w glorii chwały powrócić na swoją planetę. Tam okazuje się, że jego dotąd zmarły brat, cudownie zmartwychwstał, a wylewane łzy i rozpacz okazały się niepotrzebne. Razem z wielkim come backiem Lokiego wracają niestety również problemy i nowy przeciwnikiem, którym okazuje się dawno zapomniana bogini Śmierci – Hela, która czerpiąc moc z Asgardu będzie chciała zawładnąć Wszechświatem. Pozbawiony swojego potężnego młota Thor zostaje uwięziony w odległej części Wszechświata, gdzie zmuszony zostaje do pojedynków gladiatorów, a jego pierwszym przeciwnikiem okazuje niezwyciężony Hulk – ulubieniec Arcymistrza oraz tłumów. W obliczu zagłady swojej planety bohater będzie musiał znaleźć sojuszników, którzy pomogą mu z walce z wymagającym przeciwnikiem, tym bardziej, że nadchodzi Ragnarok – mityczny koniec Asgardu i bogów.

Podczas seansu ma się wrażenie, że wszystko idealnie do siebie pasuje. Motywy muzyczne lat 80., które ostatnio staja się coraz popularniejsze w komiksowych ekranizacjach, w doskonały sposób podkreślają humor bohaterów. Zresztą całość produkcji zbudowana jest z gagów, czy komediowych popisów aktorów, w których odczuwalny jest dystans twórców do tego mitycznego świat. Wprowadzają oni również wiele nawiązań do innych produkcji Marvela, które pozwalają na osadzenie wydarzeń w odpowiednim czasie filmów uniwersum, puszczają również śmiało oko do wytrwałych widzów, którym nie straszne jest oczekiwanie na sceny po napisach.


Pozytywnie wypadają również aktorskie kreacje. Chris Hemsworth świetnie radzi sobie z bardziej komediowym obliczem, krótszymi włosami i mniejszą liczbą minut na ekranie, które zdecydowanie kradnie Tom Hiddleston jako Loki – powraca on w wielkim stylu, kolejny raz pokazując postać goniącego za okazjami i przekupnego rodzinnego błazna. Pozytywnie wypada także Oscarowa Cate Blanchett, z klasą i mrokiem w oczach jako Hela dąży do zawładnięcia światem, nie zapominając przy tym o złowieszczym uśmiechu. Bezbłędnie prezentuje się również sam reżyser, który użycza głosu kamiennemu kosmicie imieniem Korg, a wypowiadane przez bohatera dialogi to śmiały uśmiech w stronę widowni zainteresowanej poprzednimi produkcjami reżysera.

Thor: Ragnarok to kino rozrywkowe w czystej postaci, będące zarówno świetną kontynuacją, jak i podstawą do kolejnych superbohaterskich produkcji. Film pełen spektakularnych pojedynków, zabawnych, nieprzesadzonych dialogów i wizualnie perfekcyjnych miejsc. Kino nie pozbawione dystansu z efektami, które zdecydowanie robią wrażenie na dużym ekranie.


Patrycja Strempel












Za możliwość odwiedzenia mitycznego Asgardu dziękujemy kinu IMAX Cinema City Punkt 44 w Katowicach.

1 komentarz:

  1. Popieram w stu procentach. :D
    Już nie mogę się doczekać, kiedy razem z Jeżami zobaczymy film jeszcze raz, tym razem na płycie w domu, komentując wszystko na głos. Będzie jeszcze śmieszniej.

    Jeżowo pozdrawiam
    Nikodem

    OdpowiedzUsuń