Mięso (2016)
Reżyseria: Julia Ducournau
Gatunek: Horror
Premiera w Polsce: 29 września 2017
Nasze kina zalewa masa horrorów. Zwykle są to niestety
sequele, prequele czy remake’i tych samych opowieści o morderczych lalkach,
nagraniach video, aparatach fotograficznych, oponach czy innych mniej lub bardziej
zwyczajnych przedmiotach oraz historie o
bladych i dostojnych wampirach. Dlatego każdy powiew świeżości w tym popularnym gatunku witany jest przez widzów i
krytyków ze sporym entuzjazmem.
Taka reakcja spotkała też Mięso Julii Ducournau. Jest to opowieść o Justine dziewczynie,
która jak cała jej rodzina jest wegetarianką. I tak jak je rodzice ma rozpocząć
studia na weterynarii. Początek nauki na uniwersytecie nie jest niczym
przyjemnym, ponieważ Justine i jej
koledzy poddawani są niezbyt miłym inicjacyjnym rytuałom. I jeden z nich
staje się początkiem problemów. Dziewczyna próbuje bowiem króliczych podrobów. I
od tego czasu czuje coraz większy apetyt na mięso. I to nie tylko drób czy
wieprzowinę, ale też to ludzkie. Jednak problemy z dziwnymi kulinarnymi zachciankami
i towarzyszące im skórne dolegliwości oraz trudne życie świeżo przyjętych
studentów wśród starszych kolegów to nie jedyne problemy dziewczyny. Justine
musi też zmierzyć z mieszanymi uczuciami wobec starszej i zbuntowanej siostry
Alexii oraz własną budzącą się kobiecością wraz ze wszelkimi jej odcieniami.
Tło filmu za każdym razem jest intrygujące. Zakryte mgłą
krajobrazy, pełne biologicznych preparatów sale uczelni stanowią przerażające tło, którego może zazdrościć
każdy inny twórca horrorów. Gorzej niestety jest z akcją. Mimo, że mogłoby się
tutaj sporo dziać i to zarówno na płaszczyźnie tematyki wchodzenia w uczelnianą
społeczność, jak i odkrywania kanibalistycznych skłonności. Niestety tempo jest
tutaj marne i film ciągnie się jak flaki z olejem, choć to za jedzenie innych
organów zabiera się bohaterka. Gdy już na ekranie dzieję się cokolwiek poza
smętnymi dialogami, są to wydarzenia takie jak odcinanie sobie palca, depilacja brazylijska i pies wąchający
krocze, a to wszystko w jednej scenie. Tak, więc film z parady nudy przeskakuje w
festiwal okropieństw i to zwykle nie na długo.
Można pochwalić reżyserkę, że zechciała zrobić film o
dorastaniu dziewczyny w sposób jaki nie zrobił tego nikt przed nią. I jedyną
chyba zaletą Mięsa jest to, co może
dziwnie brzmieć, bo jest to w końcu horror, że nikt tak naprawdę nie chce tu
straszyć, a przedstawić swój manifest o kobiecej wolności. I gdyby nie to społeczne
zacięcie, film ten nie miałby żadnej wartości.
O boże :O Całkowiecie nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/09/komplet-dresowy-disneya.html