Wojna o planetę małp (2017)
Reżyseria:
Matt Reeves
Gatunek:
Dramat, Akcja, Sci-Fi
Premiera
w Polsce: 28 lipca 2017
Historię Planety Małp
na wielkim ekranie widzowie mieli okazję poznać już w latach 60. ubiegłego wieku.
Twórcy zainspirowani powieścią Pierre’a Boullea o tym samym tytule, pomimo
niewielkiego budżetu chcieli zaprezentować dzieło sci-fi na najwyższym
poziomie. Do sukcesu produkcji bezwątpienia przysłużył się wtedy Charlton
Heston – ówczesna gwiazda, laureat Oscara za rolę w filmie Ben Hur oraz reżyser
Franklin J. Schaffner – również laureat Oscara, jednak zdobytego już po premierze
Planety... za film Patton.
Od tamtych czasów wiele
się zmieniło. Od reżyserów, przez aktorów do, co najważniejsze, efektów
specjalnych. Na ekranach obecnie nie uświadczymy już ucharakteryzowanych aktorów,
jedynie ich marne cienie, a pomyśleć, że gdy pierwotna Planeta małp osiągnęła
zaskakujący sukces, John Chambers – amerykański charakteryzator - otrzymał honorowego
Oscara za swoja pracę, w czasach, gdy nie było jeszcze statuetek dla mistrzów
charakteryzacji.
Planeta małp wznosiła
się na wyżyny i upadała na dno. Jej reanimacja, jednak z marnym skutkiem,
nastąpiła w 2001 roku, gdy Tim Burton stanął za kamerą – reżyser znany z
ekstrawaganckiego stylu i zatrudniania do większości swoich produkcji swojej do
niedawna panterki Heleny Bonham Carter. Od filmu doczekał
się wielu nominacji, jednak zwycięstwa jedynie w niechlubnym konkursie Złotych Malin.
Odłożona na półkę Planeta..., powróciła po dziesięciu latach ponownie, by tym
razem pokazać nową jakość kina.
Geneza planety małp
przedstawiła nowego bohatera. Cezar – wybitnie inteligentny szympans,
przychodzi na świat w wyniku genetycznych eksperymentów. Od Genezy... poprzez
Ewolucje..., po Wojnę o planetę małp widzowie na ekranach mogli śledzić właśnie
jego losy, Odpowiedzialnym za dwie ostatnie produkcje został Matt Reeves, reżyser,
który pomimo braku wielkich kinowych hitów, dobrze pokierował realizacją filmu
(miejmy nadzieję, że dobrze poradzi sobie również z The Batman, który w przyszłym roku pojawi się w kinach).
Wojna o planetę małp to
na te chwilę dobre zamknięcie trylogii. Kolejny raz na czele grupy małp staje
Cezar, zostają oni uwikłani w wojnę z armią ludzi. Cezar to prawdziwy bohater
wojenny, dobrze kieruje i prowadzi swoje wojska. Na każdym kroku pragnie
zagwarantować im ochronę, jednak podstępny, bezwzględny pułkownik (Woody
Harrelson) burzy spokój jego rodziny. Pchany poczuciem winy i rządzą zemsty
małpi bohater wyrusza, by zakończyć powstały konflikt. W długą podróż wyruszają
z nim trzej towarzysze, a w jej ciągu pod swoje ramiona bohaterowie
przygarniają małą dziewczynkę i szalonego nieznajomego imieniem Zła małpa. Celem
wędrówki okazuje się przerażający obóz pracy, w którym niczym w syberyjskich
łagrach, wykorzystuje się robotników do granic możliwości. Miejsce ostatecznego
spotkania ma również jeszcze inne przeznaczenie, o czym bohaterowie dowiadują
się po serii nieprzyjemnych zdarzeń.
Film przepełniony jest
politycznymi aluzjami. Postarano się również, aby na każdym kroku było widoczne
rozgraniczenie dobra i zła, a muzyka, pomimo, że nadaje produkcji świetnego
klimatu, niczym batuta wyznacza odpowiednie momenty na śmiech, czy wyciszenie. Kieruje
emocjami widzów, narzucając im odpowiednie odczucia, pozostawiając przy tym
mało miejsca na własne refleksje. Momentami można mieć również wrażenie, że
Małpom nadano zbyt wiele cech ludzkich. Ich zbytnie człowiecześtwo bez
wątpienia świetnie pokazuje ingerencje w naturę, jednak małpy poruszające się
na koniach wydają się lekką przesadą…
Wojna o planetę małp
można sklasyfikować jako dobrą kontynuację. Świetnie, jak zawsze wypada Andy
Serkis, jako Cezar. W kolejnej roli dawny Gollum pokazuje klasę, nadając swojej
postaci odpowiedniej dzikości i wywołując oczekiwane emocje. Podobnie Woody
Harrelson, od którego wprawdzie na ekranie nie uświadczy się niczego dobrego w
kierunku pozostałych bohaterów, prezentuje bezwzględną postawę, nadając postaci
charakteru. Całość produkcji splata się w niezłe kino sci-fi, któremu niestety
zabrakło mocy fabularnej, jednak przy tym nie straciło bohaterów.
Patrycja Strempel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz