Już jutro rusza Ars Independent Festival 2016, na który z niecierpliwością oczekujemy. I jak zwykle przed takimi wydarzeniami sentymentalnie przypominamy sobie poprzednią edycję, która z resztą była naszą pierwszą, ale niezwykle udaną, przygodą z tą imprezą.
Nasze wspomnienia ze zeszłorocznej edycji imprezy, której logiem jest Czarny Koń, którego kopyta nie stukają Mendelsohnem, a w rytm bitu autorstwa Stendeka to głównie wrażenia kinowe, związane z długim jak i krótkim metrażem.
Już w samym dniu otwarcia zaliczyliśmy filmowe odkrycie roku, a prezentowany wtedy Mustang Deniz Gamze Erguven oczarował nas na bardzo długi czas i byliśmy nawet troszeczkę dumni, że taką perełkę widzieliśmy przed premierą. (Recenzje filmu znajdziecie na blogu)
W konkursie filmów długometrażowych bardzo dobre wrażenie zrobił na nas zdobywca Czarnego Konia Jury jak i publiczności, co świadczy o klasie tego filmu. A chodzi o Melbourne Nimy Javidiego. Trzymający w napięciu film, którego przynależność gatunkową ciężko określić, bo reżyser płynnie przechodzi tutaj pomiędzy dramatem, thrillerem, a momentami nawet groteską.
Jeżeli chodzi o konkurs filmów krótkometrażowych mieliśmy dwójkę faworytów i ku naszej radości oba filmy zostały nagrodzone. Jury Czarnego Konia przyznało Dokumentowi Marcina Podolca. Animacji poruszającej, pełnej ciepła i sympatycznego humoru, a przy tym dającej wiele do myślenia. Publiczność swojego Czarnego Konia przyznała animacji Ulubione kawałki! Danny’ego Maddena. Pełna cytatów z rozmaitych filmów opowieść o chłopcu pochłoniętemu przez świat popkultury jest idealną metaforą sytuacji widzów zagubionych pośród ogromnej ilości dostępnych filmów do obejrzenia. A poza tym ta króciutka animacja dostarcza nam do dzisiaj rozrywki, gdy ją oglądamy i próbujemy rozpoznać wszystkie wykorzystane fragmenty filmów.
Zakończenie festiwalu dostarczyło nam kolejnych wrażeń i to nie tylko za sprawą emocji przy wręczaniu nagród, ale też przy seansie Z natury Ole Giaevera i Marte Vold. Bo ta piekielnie zabawna i inteligentna komedia wprost z Norwegii rozbawiła nas jak mało który film.
Jedynie czego żałujemy to braku możliwości czasowych, aby wziąć udział w festiwalowych wydarzeniach muzycznych i pograć w biorące udział w konkursie gier video propozycje. Ale mamy nadzieję, że w tym roku weźmiemy pełniejszy udział w Arsie.
Do zobaczenia w Kato!
#Amanda&Hubert
Nie dla mnie to jednak :D
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com