Miłość aż po ślub (2017)
Reżyseria: Reem Kherici
Gatunek: Komedia
Premiera w Polsce: 23 czerwca 2017
Francuskie
komedie mają swój niepowtarzalny styl i wydźwięk. Pełne dobrze skrojonych
garniturów i sukni, często przepełnione przepychem, winem i wykwintnym
jedzeniem. Podobną wizję Francji przedstawia w swoim najnowszym filmie Reem
Kherici, której nie wystarczyło samo stanie za kamerą, wstąpiła także w głównej
roli.
Miłość
aż po ślub to z pozoru prosta historia miłosna. Juliette (Reem Kherici) i Mathias
(Nicolas Duvauchelle) poznają się na imprezie. On w stroju Supermana, ona jako
Wonder Woman, wbrew wszystkim konwenansom to ona podrywa jego. Kolejne drinki
leją się strumieniami, by zakończyć noc, upojną przygodą w powozie. Potencjalnie
są sobie przeznaczeni, jednak sprawy komplikują się, gdy okazuje się, że
Juliette jako organizatorka ślubów, tym razem zmierzy się z weselem
znienawidzonej koleżanki ze szkoły i imprezowego amanta.
Film
zdecydowanie pozbawiony jest przesadnych fajerwerków, czy zwrotów akcji. Widz otrzymuje
dobrze skrojoną produkcję z przesadnie niezależną bohaterką oraz innymi antagonistycznymi postaciami. Pokazuje upływ czasu, przemiany i
walkę z dawnymi emocjami.
Na
każdym kroku reżyserka stara się łamać stereotypy, budować akcje z sensem i
umiarem, jednak momentami zdecydowanie przerasta ją to i mija się z
początkowymi zamierzeniami. Kreuje postaci, których nie potrafi konsekwentnie przedstawić
i poprowadzić do końca. O nicości i nudzie podczas seansu może świadczyć
również frekwencja (3 osoby) oraz ilość widzów, którzy postanowili opuścić salę
przed zakończeniem film (2 osoby). Szczęście w nieszczęściu zakończenie nie
zaskakuje, podobnie jak poziom humoru.
Miłość
aż po ślub to komedia, momentami romantyczna, którą ogląda się bez
zaangażowania. Pełna sprzeczności - niektórych rozbawi do łez, innych znudzi. Może
nie jest gwarancją dobrze spędzonego czasu, jednak jej lekkość i kostiumy z
pierwszych imprezowych scen wymiatają.
Patrycja Strempel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz