Król Artur: Legenda miecza (2017)
Reżyseria: Guy Ritchie
Gatunek: Dramat, Przygodowy
Premiera w Polsce: 16 czerwca 2017
Legenda
króla Artura od wieków nieprzerwanie krąży po świecie. Dlatego nie ma się co
dziwić, że postanowiono ponownie przedstawić losy władcy Brytów. Z rozmachem i
nieoczekiwaną spektakularnością twórcy pokazują widzom świat pełen rycerzy,
magów i niespotykanych wydarzeń.
Reżyser
filmu - Guy Ritchie – już od pierwszych minut kreuje świat, w który wchodzi się
z przyjemnością. Twórca znany z realizacji filmów o przygodach Sherlocka Holmesa,
przyzwyczaił nas do kina pełnego tajemnic. Kolejny raz dowodzi, że świetnie
radzi sobie z przywracaniem do życia postaci bohaterów, nadając im przy tym
lepszą, niepowtarzalna osobowość.
Postać
Artura w Legendzie miecza prezentuje się wyjątkowo ambitnie. Jako młodzieniec
zajmuje się głównie drobnymi kradzieżami, bójkami i prowadzeniem domu
publicznego. Pierwsze sceny poza jego tragicznym dzieciństwem, śmiercią
rodziców i brudem zaułków Londonium świetnie pokazują charakter całego filmu. Ekspresowa
podróż przez młodzieńcze lata bohatera, to czysta przyjemność seansu, pomimo momentalnego
zagubienia. W kolejnych scenach losy tytułowego bohatera odmieniają się, gdy
przypadkiem ze skały wyciąga tajemniczy miecz - Excalibur. Jest to początek jego
walki o przetrwanie, a wszystko to w towarzystwie młodej czarodziejki i kilku
kompanów. Będzie zmuszony dowieść swojej odwagi, zmierzyć się z przeszłością i
spróbować zawalczyć o spokój poddanych.
Niezaprzeczalną
zaletą filmu jest jego montaż i operatorskie szaleństwo. Twórcy mieszają efekty,
tworzą wizualnie kompletny obraz, nie tracąc przy tym fabularnej jakości. Lawirują
między efektami slow motion, by za chwilę na równi z bohaterami chaotycznie biec
niczym z kamerą GoPro trzymaną w dłoni. Pełnym akcji scenom towarzyszy również dobra
ścieżka dźwiękowa prezentująca połączenie celtyckich nut i współczesnej elektroniki.
Król
Artur: Legenda miecza to film zrealizowany dla czystej rozrywki. Próżno tu
szukać klasycznej, baśniowej historii. Liczy się tutaj przede wszystkim oryginalność
i podobieństwo do „Gry o Tron” dzięki czemu otwiera się on na ogromną ilość
fanów serialu. Film pozbawiony jest nachalności, czy niezrozumiałych rozwiązań,
każda ze scen prowadzona jest, by dawać radość i zadowolić nawet fanów
odmiennego kina gatunkowego.
Na
uznanie zasługuje także bez wątpienia Charlie Hunnam w tytułowej roli. Kreowana przez
niego postać miesza w sobie wiele emocji, dzięki czemu dobrze wypada na
ekranie, a jego zbytnia pewność siebie staje się zaletą. Podobnie jest w
przypadku Jude Lawa, który jako bezwzględny Vortigern – przeciwnik Artura –
intryguje. Jego powściągliwość i zawiść emanują na każdym kroku, by ostatecznie
eksplodować, prezentując despotycznego króla, który dla władzy jest w stanie
poświęcić wszystko.
Król
Artur: Legenda miecza bez wątpienia budzi pozytywne emocje. Pomimo momentami
chaotycznej fabuły widz może odnaleźć w filmie wiele dobrego. Od realizacji i
obsady po czarny humor bohaterów. Pamiętając jedynie by czasami przymknąć oko
na fantastyczne zwierzęta i efekty specjalne.
Za możliwość odkrywania na nowo legendy Króla Artura dziękujemy kinu Cinema City Punkt 44 w Katowicach
Patrycja Strempel
Patrycja Strempel
U tym razem nie dla mnie ale mega napisane <3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com