wtorek, 18 września 2018

Predator (2018) - recenzja

Brak komentarzy:
 

Predator (2018)

Reżyseria: Shane Black
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Premiera w Polsce: 14 września 2018

Po ponad 30 latach od premiery pierwowzoru do kin powraca kultowy niegdyś Predator. Licznie później kontynuowany, dostarczał fanom rozrywki, ale i rozczarowań. Wymagającego więc zadania podjął się Shane Black - reżyser trzeciej odsłony Iron Mana, czy Nice Guys. Równi goście, starając się kolejny raz przenieść na ekran dobrze znane motywy, jednak z współczesnym zacięciem.


Szczątki fabuły, które nie koncentrują się na pościgach i mordzie, prezentują historię żołnierza Quinna McKenna. Podczas jednej z misji niespodziewanie pojawia się pojazd z kosmosu, a w walce giną jego towarzysze. On niesiony nutą ciekawości, kradnie kosmiczne elementy garderoby przybysza i ucieka. Oczywiście następują komplikacje, gdy okazuje się, że Predator, który pojawił się na Ziemi nie był jedyny, a ich rasa ciągle przechodzi modyfikacje genetyczne, mające na celu ich ulepszanie. Wkrótce kolejny groźny łowca pojawia się na ulicach małego amerykańskiego miasteczka, a na niebezpieczeństwo narażony jest przede wszystkim syn bohaterskiego Quinna – Rory, który ma pomóc kosmitom w ulepszeniu ich gatunku. Rozpoczyna się pełen efektów pościg, który oświetlają nowi towarzysze bohatera.

Reżyser zdecydowanie poszukuje inspiracji w filmowym pierwowzorze, jednak nadmiar pełnych brutalności i marnych żartów scen nie budują dobrej fabuły. Momentami film sprawia wrażenie jakby był pobawiony scenariusza, co bezpośrednio związane jest z biegającymi na oślep bohaterami, wykrzykującymi niby to zabawne kwestie. Na siłę starano się również upolitycznić całość produkcji, wprowadzając osoby prawdopodobnie z każdej grupy kulturowej i dając im ich czas ekranowy.

Predator to pełna efekciarstwa produkcja, której daleko do hitu sprzed lat. Wprawdzie twórcy starali się uczynić wszystko, by stworzyć z niej kino kosmicznej przygody, jednak zagubili się gdzieś w okolicach poszukiwań fabuły na poziomie.


Patrycja Strempel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz