sobota, 24 marca 2018

Pitbull. Ostatni pies (2018) - recenzja

1 komentarz:
 
Pitbull. Ostatni pies (2018)
Reżyseria: Władysław Pasikowski
Gatunek: Sensacyjny
Premiera: 15 marca 2018

Zapoczątkowana przez Patryka Vegę uzupełniona serialem, seria filmów Pitbull stała się zjawiskiem w polskiej popkulturze, zyskując szacunek widzów i krytyków. Dlatego cześć osób była oburzona, że kolejny obraz z pitbullem w tytule został odebrany z rąk twórcy Botoksu. Trafił on jednak w doświadczone ręce Władysława Pasikowskiego, a udział w filmie wzięła spora część obsady, którą znamy z poprzednich Pitbulli
Pitbull. Ostatni pies zaczyna się już od pełnej napięcia sceny prezentującej działalność znanego już sporej liczbie widzów Despero na terenie Rosji. A to tylko wstęp do kolejnych scen wypełnionych alkoholem, krwią, strzelaninami i prostytutkami scen, które kontynuują wątki z poprzednich części oraz wprowadzają zupełnie nowe elementy fabularnej układanki, która zmierza do nieoczywistego rozwiązania.
Spora ilość kontrowersji, które pojawiły wraz ze zmiana reżysera dotyczyła obsadzenia w jednej z głównych ról Dody, popularnej piosenkarki, która od dłuższego czasu znana jest bardziej z wywoływanych przez siebie afer i skandali, niż z tworzonej muzyki. Jednak jej roli nie można się przyczepić, ponieważ nie wypada gorzej niż sporo znanych  zawodowych aktorek. A cała postać Miry, którą odgrywa to właściwie ta sama postać, co wykreowany w mediach wizerunek Doroty Rabczewskiej. Sama jej postać po prostu kuleje na poziomie scenariusza, nie zmuszając Dody do kreowania skomplikowanej psychologicznie postaci, nie dowiadujemy się przez cały film, właściwie nic o jej historii, a ważny watek jej związku z gangsterem Gawronem znosi się do kilku scen. Cała reszta obsady nie zawodzi i trzyma przyzwoity poziom, rozwijając kreacje znane z poprzednich części. Problemem jest to, że wiele wątków, zwłaszcza dotyczących relacji między bohaterami, zostaje tylko zarysowanych. Niewiele dowiadujemy się o samych bohaterach, reżyser i scenarzysta w jednej osobie zapomina, o tym, że nie liczy się tylko akcja. A i utrzymanie tempa momentami się nie udaje. Nieco anachroniczny wydaje się też styl tego filmu. Przypomina bardziej filmy z lat 90. niż świeże kinowe sensacje. Klimat świata pełnego papierosowego dymu, moralnych dylematów i  etycznych konfliktów oddany jest jednak po mistrzowsku. 
Pitbull. Ostatni pies to nakręcony z szacunkiem dla całego filmowego świata Pitbulla oraz widzów kawał sensacyjnego kina.



Daniel Mierzwa

1 komentarz:

  1. Mam ochotę iść na ten film, chociaż mój mąż nie chce iść na niego ze mną. Ale może wybiorę się sama...

    OdpowiedzUsuń