czwartek, 15 marca 2018

Nieznajomi. Ofiarowanie (2018) - recenzja

1 komentarz:
 
Nieznajomi. Ofiarowanie (2018)
Reżyseria: Johannes Roberts
Gatunek: Horror
Premiera w Polsce: 9 marca 2018


Fani horrorów mogą się cieszyć, bo w kinach pokazywany jest kolejny okaz tego filmowego gatunku- Nieznajomi. Ofiarowanie w reżyserii Johannesa Robertsa, który jest kontynuacją nieco zapomnianego już filmu Nieznajomi sprzed dziesięciu lat.

Choć jest poza sezonem, Cindy i Mike razem z dwójką dzieci jadą na kemping prowadzony przez krewnych kobiety, aby przenocować tam, zanim najmłodsza z rodziny Kinsey nie zostanie odstawiona do szkoły z internatem. Gdy zaczynają rozgaszczać się w kempingu, do jego drzwi puka tajemnicza dziewczyna. Wkrótce sytuacja się powtarza. A tym czasem rodzeństwo odkrywa zmasakrowane zwłoki wujka i ciotki Cindy. Ale to dopiero początek makabry. Bo rodzina staje się ofiarą trójki brutalnych psychopatów w maskach.
Nieznajomi. Ofiarowanie posiada szczątkową fabułę, która niczym w filmie porno staje się tylko pretekstem, aby rozpocząć orgię, w tym wypadku makabry i brutalności. Reżyser skutecznie ucina wszystkie wątki, poza głównym dotyczącym zmagań irytującej rodzinki z bandą morderców w głupkowatych maskach, po każdej scenie, powodując, że cały początek filmu to zlepek niepotrzebnych scen skąpanych w mgle i żółtawym świetle. A dalej już tylko powtórka z rozrywki, czyli wszystko to, co każdy w horrorach już widział. Krew się leje, krzyk goni krzyk, a narzędzia mordu sieką równo, ale zamiast strachu czujemy jedynie znużenie. Problemem są też bohaterowie, którzy budzą jedynie irytację, w czym przoduje grana przez Bailee Madison Kinsey. Jej postać jest tak denerwująca, że życzymy jej śmierci, mając przy tym dylemat, czy powinna umrzeć szybko i zniknąć z ekranu, czy długo konać w męczarniach, bo na to zasługuje. A jej pojawienie się w stylowej sekwencji nad basenem w rytm szlagieru Bonnie Tayler, niszczy jedyny udany moment tego filmu. Samo wykorzystanie przebojów z lat 80. jest udanym pomysłem, nie tylko dlatego, że  każdy lubi te piosenki, które już słyszał, ale dlatego, że  możemy je docenić, bo przy kiczowatości całego filmu i okropnej muzyki, wydają się one całkiem udanymi utworami. 
Twórcy Nieznajomych. Ofiarowania chyba zapomnieli, że w horrorze liczy się coś więcej niż spora dawka przemocy i stworzyli kolejny wtórny gniot, który ani nie straszy, ani nie mówi nic wartego uwagi. Kolejny marny film niewarty obejrzenia nawet przez największych fanów gatunku.


Daniel Mierzwa

1 komentarz: