niedziela, 15 lipca 2018

Whitney (2018) - recenzja

1 komentarz:
 

Whitney (2018)
Reżyseria: Kevin Macdonald
Gatunek: Dokumentalny
Premiera w Polsce: 6 lipca 2018

Whitney Houston niezaprzeczalnie jest ikoną muzyki i postacią, której talent olśnił wielu, a jej śmierć wstrząsnęła nie tylko fanami muzyki. Teraz możemy śledzić życie wybitnej piosenkarki w filmie dokumentalnym Whitney, który pojawił się na ekranach naszych kin.



Kevin Macdonald, twórca cenionych filmów dokumentalnych, ale też znakomitego fabularnego Ostatniego króla Szkocji, śledzi życie Whitney Houston od jej dzieciństwa, a po jej śmierć i reakcje na wiadomość o niej. Nie interesuje go jednak jedynie faktografia, ale też powody jej życiowych decyzji, motywacje działań i traumy, które stały za jej autodestrukcyjnymi zachowaniami i spowodowały, że mimo dotarcia na szczyt, boleśnie z niego spadła, tracąc wszystko, co miała. Wywiady z jej rodziną, przyjaciółmi i współpracownikami pokazują, że pod blichtrem życia wielkiej gwiazdy pop, kryło się o wiele więcej niż może się wydawać, a jej życie nie było jedynie sielanką, choć mogło się takie wydawać. Whitney pogrążała się w swoich problemach, ale zamiast pomocy otrzymywała jedynie roszczenia, oskarżenia i odrzucenie. A sama biografia wybitnej piosenkarki pokazuje też społeczne tło amerykańskiej kultury, dominację mężczyzn i maczystowską społeczność amerykańskich gett.

Cały obraz doprawiony jest znanymi piosenkami, które idealnie pasują do treści filmu, pokazują talent wokalistki i uzupełniają obraz końcówki lat 80. i 90. w filmie.

Macdonald postawił na odważny zabieg, pozwalając sobie na dynamiczny montaż, który sprawia, że film się nie dłuży. Sprawie i z wyczuciem miesza też archiwalne nagrania z gadającymi głowami. Cały obraz opiera się jednak na niewątpliwej charyzmie Whitney Houston, której odmówić nie mogą jej nawet ci, którzy nie przepadają za jej twórczością.

Whitney to gorzki obraz o wielkiej postaci, której traumy i trudne doświadczenia spowodowały, że pogubiła się w życiu i już nie potrafiła odnaleźć. Jest to też hołd dla ikony popkultury. Hołd szczery, ale nie pozbawiony szacunku dla kobiety, która swoją twórczością odmieniła życie wielu ludzi.



Daniel Mierzwa

1 komentarz:

  1. Moze byc fajny ale nie moje klimat :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/07/red-shirt.html

    OdpowiedzUsuń