Jurassic
World: Upadłe królestwo (2018)
Reżyseria:
J.A. Bayona
Gatunek:
Przygodowy, Sci-fi
Premiera
w Polsce: 8 czerwca 2018
Świat pełen prehistorycznych
gadów wykreowany przez Stevena Spielberga w kultowym Parku Jurajskim zyskał i
wciąż ma ogromną liczbę fanów. Dlatego nie ma się, co dziwić, ze powstają
kolejne filmy z dinozaurami. Właśnie do kin weszła kontynuacja Jurassic World,
czyli kolejna próba ożywienia na ekranie wielkich jaszczurów - Jurassic World:
Upadłe królestwo.
Na Isla Nublar, wyspie
nieopodal Kostaryki, którą zwiedziliśmy w poprzedniej części, przebudził się
potężny wulkan, który grozi zniszczeniem tego skrawka lądu i zagładą żyjących
tam dinozaurów. Założyciele Jurassic World angażują Claire, którą w poprzedniej
części poznaliśmy jako waleczną ciocię, w proces ewakuacji wielkich gadów z
wyspy oraz przekonują ją do tego, aby zmobilizowała do pomocy Owena, tresera raportów, z którym
kiedyś łączyło ją coś więcej. Intencje właścicieli wyspy wcale nie są jednak
tak czyste, jak początkowo się wydają. Claire i Owen przy wsparciu przyjaciół
spróbują uratować dinozaury, w tym raptora Blue, wychowankę Owena.
Każdy zna wymagania jakie
muszą spełniać hollywoodzkie sequele. Fabuła musi być jeszcze bardziej
napakowana akcją, a efekty specjalnie jeszcze bardziej widowiskowe. Niestety
zasada ta nie dotyczy jakości scenariusza. Dlatego dostajemy jedynie
efekciarską papkę z dinozaurami biegającymi po domu. Oczywiście mamy tutaj nowy, opracowany w laboratorium morderczy gatunek, bo rzeczywiście istniejące
dinozaury nie są wystarczająco krwiożercze. A wszystkie intelektualnie i naukowe
wątki znane z poprzednich części, które dawały rozrywce dodatkowej głębi, prowokowały chęć do zagłębienia w
temat i dostarczały powodów do refleksji, tutaj są tylko niewyraźnie
zasygnalizowanymi elementami, które widzów nie są w stanie zainteresować, a
bohaterowie filmu nie mają na to czasu, bo głównie zajmują się tym, czym
postaci w filmach akcji. A wątki takie jak klonowanie ludzi, które wymagają
filozoficznego opracowania, tak jak szybko są wprowadzane, tak prędko zostają ucięte. Nie ma tutaj też żadnej imponującej gry aktorskiej. Obsada znana z
poprzedniej części, o ile tam dobrze bawiła się swoimi rolami, tak tutaj
pozbawiona charyzmy, budzi jedynie zmęczenie z oglądania ich twarzy. A nowi
bohaterowie to wyjątkowo irytujące postaci, które chętnie rzuciłoby się na
pożarcie wygłodniałym dinozaurom. A wszyscy bohaterowie wymieniają tak okropne
kwestie, że wściekłe ryki wielkich gadów wydają się znacznie bardziej mądrymi
dialogami.
Jurassic World: Upadłe
królestwo to zły film, w którym postawiono jedynie na tanie efekciarstwo. A
widzom może być jedynie przykro, że twórcy mają ich za tak niewymagających
odbiorców, i w tak marny sposób kontynuują tę fascynującą serię.
Daniel Mierzwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz