czwartek, 10 maja 2018

Kochankowie jednego dnia (2017) - recenzja

1 komentarz:
 

Kochankowie jednego dnia (2017)

Reżyseria: Philippe Garrel
Gatunek: Dramat
Premiera w Polsce: 4 maja 2018

Philippe Garrel weteran francuskiego kina oraz festiwali w Cannes oraz Wenecji kolejny raz zanurza się w ludzką emocjonalność. Ten wywodzący się z francuskiej nowej fali reżyser, wprowadza widzów w swój niedługi, klaustrofobiczny film, prezentując kameralną historię o miłości, opartą na prostych relacjach i momentami pretensjonalnym scenariuszu.


Na początku historii poznajemy Jeanne (Esther Garrel), gdy rozhisteryzowana ciągnie za sobą walizkę przez paryskie ulice. Skrzywdzona, po rozstaniu z chłopakiem podąża do najbliższej jej osoby – swojego ojca Gillesa (Éric Caravaca). On natomiast od pewnego czasu ponownie odnalazł miłość i spotyka się  Ariane (Louise Chevillotte), jego byłą studentką i rówieśniczką córki, która bez oporów podrywała swojego wykładowcę. Wbrew początkowym niesmakom pomiędzy kobietami zawiązuje się więź i to właśnie Ariane pomaga Jeanne przejść przez etap największego bólu. Podczas licznych wieczornych rozmów bohaterki, nawiązują silną relację opartą na przyjaźni i zrozumieniu, a przy tym ciągle walcząc o uwagą ukochanego mężczyzny.  

W kolejnych scenach wydaje się, że reżyser mówi o istotnych rzeczach, jednak coraz głębsza interpretacja ukazuje przerażające banały, zwieńczone niepotrzebnymi, chociaż czasami lekko ironicznymi, komentarzami narratorki. W poruszane tematy związków, wkrada się przesada i pretensjonalność, co skutkuje wszechobecną przewidywalnością w czarno-białej kolorystyce. Reżyser nie daje szans na chwilę własnych przemyśleń, a w tym pełnym emocjonalnego chaosu świecie traci również logikę i sens postępowania bohaterów. Niespiesznie porusza się pomiędzy kolejnymi scenami, przesadnie podkreślając cierpienie bohaterów.

Kochankowie jednego dnia to film niepozbawiony ironii i lekkiej dozy humoru. W transparentnej całości, porusza tematy miłości, czy zdrady, które wręcz ociekają pełną stereotypów zwyczajnością.


Patrycja Strempel

1 komentarz:

  1. Mam ten problem z Garrelem, że go nie rozumiem. Nie wpisuje się w moją estetykę, podobnie jak spora część filmów nowofalowych.

    OdpowiedzUsuń