Azyl (2017)
Reżyseria: Niki Caro
Gatunek: biograficzny, Dramat
Niki Caro nie jest może najbardziej znaną reżyserką na
świecie, ale artystyczny dorobek Nowozelandki na pewno trzeba docenić. W końcu
już jej debiutancki, krótkometrażowy film wyświetlany był na festiwalu w Cannes,
kolejny krótki film jej autorstwa na festiwalu w Wenecji. Jednak jej gwiazda
najjaśniej rozbłysła po premierze jej filmu jeździec
wielorybów, który reżyserce przyniósł uznanie, prestiżowe nagrody i nominacje,
a grającej w filmie główną rolę Keishy Castle-Hughes, wtedy zaledwie
czternastoletniej, nominację do Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej.
Dlatego też można było się spodziewać, że nowy film Niki Caro o losach Antoniny
Żabińskiej będzie dziełem kompletnym, które nie powinno rozczarować nikogo.
Azyl (polski tytuł
znacznie lepiej i w bardziej poetycki sposób oddaje treść filmu, co jest
rzadkim zjawiskiem) skupia się na okresie w życiu Antoniny Żabińskiej w przededniu
II wojny światowej i już podczas jej trwania, aż do wycofania się niemieckich
wojsk z Warszawy. Widzimy Antoninę, żonę dyrektora stołecznego zoo- Jana
Żabińskiego, matkę małego Ryszarda, pieszczotliwie nazywanego Rysiem. W
pierwszych filmu sekwencjach poznajemy usposobienie bohaterki, to jak bardzo
jest życzliwa i posiada niezwykły dar rozumienia zwierząt. Jesteśmy też
świadkami jej spotkania z Lutzem Heckiem, dyrektorem berlińskiego ogrodu
zoologicznego i genetyka, który jako jeden z niewielu oprócz sympatii i
pobłażania traktuje ją też ze zrozumieniem. Niestety zbliżający się konflikt
powoduje, że w życie kobiety wkrada się niepokój. Wkrótce wojna wybucha, zoo
zostaje zrujnowane, a rodzina Żabińskich musi radzić sobie w nowym
niesprzyjających nikomu okolicznościach. Antonina i jej mąż postanawiają
ratować swoich żydowskich przyjaciół, wkrótce wpadają na pomysł, dzięki któremu
mogą pomóc większej ilości mieszkańców warszawskiego getta. Jan Żabiński
wyprowadza ludzi z getta (spotyka tam między innymi Janusza Korczaka, który również
zasługuje na film, który pokazywałoby na całym świecie) , a następnie z żoną ukrywają
ich w swoim domu na terenie zoo. ntonina robi wszystko, aby nie doszło do
zdemaskowania ich działań. Na pewno nie pomaga jej w tym to, że w ogrodzie
zoologicznym stacjonują niemieccy żołnierze wraz z Heckiem, który prowadzi tam
swoje badania nad odtworzeniem populacji tura. W powstaniu warszawskim ranny i
wzięty do niewoli zostaje Jan. Po tym wydarzeniu wszystko zostaje na głowie
Antoniny.
Azyl to film,
który pełen jest poruszających scen, ogrom w nim dramatyzmu i nie unika ckliwości,
dzięki temu nie ma tu miejsca ani na chwilę nudy, bo jeżeli nie ma w danym
momencie porcji akcji, to i tak jest dużo prawdziwych emocji. Melodramatyczny
ton bardzo dobrze pasuje do powiadanej historii. Widać, że reżyserka wiedziała
jaką historię opowiada i w jaki sposób chciała ją opowiedzieć. Bo film nie
traci napięcia ani na chwilę. Spora w tym zasługa samej historii Żabińskich.
Szkoda jednak, że nic nie mówi się tutaj o literaturze, której autorką była
Antonina, a przecież swoje pierwsze książki
napisała i wydała jeszcze przed wojną.
Jeżeli chodzi o fabułę to trochę razi to, że żadne
przedstawione w filmie wydarzenie nie uzyskuje rangi punktu kulminacyjnego czy
przełomowego momentu, mimo, że sporo scen taki potencjał miało. Dobrze filmowi robi
jednak jego dychotomia, z jednej stroni skupia się on na bohaterce jej
rozterkach, przeżyciach, ale ani na chwilę nie zapomina się tutaj o kontekście,
widzimy cierpienia Żydów i ciężkie życie cywili.
Jeżeli chodzi o realizację filmu to ani jeden element nie
kuleje. Montaż jest dobry i robi swoje, muzyka nie jest wybitna, ale nie
przeszkadza w seansie ani też nie nuży, zdjęcia są poprawne, a kilka momentów
(zwłaszcza ostatnie ujęcia w lesie) są bardzo dobre.
Jeżeli chodzi o obsadę mamy tutaj właściwie dwie gwiazdy. To
grająca główną rolę laureatka Złotego Globa i nominowana do Oscara- Jessica
Chastain, która w rozczochranych włosach i w zawsze eleganckim stroju, jest
przekonująca jako sprawiająca wrażenie niepewnej siebie, a jednak bardzo
zdecydowanej Antoniny Żabińskiej. Choć jej gra momentami może irytować,
zwłaszcza w scenach, które wymagały od niej większej energii. Drugą gwiazdą na planie był chyba najbardziej
znany aktor niemieckiego kina, który coraz lepiej radzi sobie w Hollywood,
Daniel Bruhl. W roli Lutza Hecka wypada on na ekranie bardzo dobrze, a to, że
jedna z symbolicznych scen jest tak przejmująca to w dużej mierze jego zasługa.
Reszta obsady złożona z mniej znanych aktorów i aktorów spisuje się dobrze,
nikt na drugim planie jednak nie błyszczy.
Azyl to film,
który ogląda się dobrze, bo posiada wszystkie cechy, które sprawiają, że widz
jest zadowolony. Brakuje mu jednak niestety jednej rzeczy i ten film udowadnia
jak jest ona istotna. Mianowicie brak tutaj czegoś autorskiego , a po tym
właśnie poznać różnicę miedzy filmem dobrym a wybitnym.
Za możliwość obejrzenia poruszającego seansu dziękujemy kinu Cinema City Punkt 44 w Katowicach.
Daniel Mierzwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz