American Honey (2016)
Reżyseria: Andrea Arnold
Gatunek: Dramat obyczajowy
Premiera w Polsce: 31 marca 2017
Jeżeli kogoś można nazwać ulubienicą canneńskich jury, to
bezwątpienia jest to Andrea Arnold. Jej trzy filmy zdobyły tam Nagrody Jury. Na swoim koncie ma jeszcze mnóstwo innych nagród, wśród których należy wymienić Oscara
za najlepszy aktorski film krótkometrażowy, dwie nagrody BAFTA i wygraną w
jednej z sekcji na festiwalu w Sundance, a jej najlepsze dzieło Fish Tank trafiło na listę 100
najlepszych filmów XXI wieku według BBC.
Jej najnowszy film American
Honey wreszcie trafił do polskich kin dając szansę fanom jej twórczości na
dalsze eksplorowanie jej sztuki, a tym , którzy jej filmów nie znają na zapoznanie
się z nimi.
Nowy film Andrei Arnold opowiada o Star, osiemnastoletniej
dziewczynie, żyjącej w patologicznej rodzinie, ojczym się do niej dobiera,
matka ignoruje istnienie jej i jej rodzeństwa, a ona sama ma na głowie opiekę
na młodszymi bratem i siostrą i zajmowanie się domem. Zafascynowana poznaną
grupą młodych ludzi, którzy trudnią się sprzedażą prenumerat magazynów jeżdżąc
po całych Stanach Zjednoczonych, postanawia się do nich przyłączyć. W decyzji
pomaga jej zauroczenie liderem grupy Jake’m oraz panującą wśród nich swobodą.
Choć nie jest traktowana ze specjalną sympatią przez szefową grupy- Riley. Wraz z nimi wyrusza, bo poznać
dziwny, czasem gorzki smak tego biznesu, ale też poznać siebie od każdej
możliwej strony.
Ten epicki film, trwa w końcu prawie trzy godziny, to prawie
kompletny obraz Stanów Zjednoczonych, od bezkresnych przestrzeni, bo ciasne,
wielkie miasta, od brodaczy w tirach, po wyczesane i wystrojone panie w średnim
wieku mieszkające na przedmieściach w ogromnych domach, którym Star wraz z towarzyszami
sprzedaje prenumeraty magazynów, a niektórzy z nich dorabiają jeszcze co nieco
podwędzając jakiś cenny drobiazg z domów klientów.
Dokumentalne wręcz spojrzenie nie może dziwić nikogo kto zna
twórczość Andrei Arnold. Jej poprzednie filmy będące opowieściami z blokowisk
posiadały ten sam charakter. Charakterystyczne jest też dla niej pozbawianie
obrazów wszelkiej poetyki, co szczególnie było widać w jej Wichrowych Wzgórzach, zarówno międzyludzkie relacje jak cały
współczesny świat pozbawiony jest jakiegokolwiek romantyzmu, chodzi jedynie o
egoizm, spełnienie swoich potrzeb i wykorzystanie innych przy jak najmniejszym
własnym wysiłku. Świat współczesnego człowieka to dla reżyserki jedynie świat
jego zmysłów, bez miejsca na sentymenty.
Jedynej poetyckości filmowi dodają zdjęcia Robbiego Ryana,
bardzo dokumentalne w swoim charakterze, ale momentami tworzące niesamowity
klimat, potrafiące realistycznym kadrom dodać niego magicznego charakteru.
Świetne są tutaj też role aktorskie. Mistrzowsko gra debiutująca
na ekranie Sasha Lane w roli Star, gra odważnie, momentami tracą wyczucie, ale
przez to jej postać wydaje się prawdziwsza, bardziej spontaniczna i naturalna.
Dobrze też gra Shia LaBeouf, filmowy Jake, wchodzi tu na wyżyny swojego talentu
(co cieszy podwójnie, bo oglądają niektóre jego filmy, można było się zastanawiać
czy w ogólne go posiada). Cieszy też to, że to hollywoodzki aktor, który nie
boi się ról u reżyserów tworzących autorskie, artystyczne kino, które nie
trafia do wszystkich odbiorców. Dobrą kreację tworzy też Riley Keough, która
jako Krystal, wystylizowana na dziewczynę z amerykańskiej prowincji, jest w
pełni przekonująca, niewątpliwie pomaga jej w tym magnetyczne, głębokie
spojrzenie.
American Honey to
kino drogi, ale to film nieco inny niż typowy dlatego gatunku. Bo podróż nie do końca
wiąże się tutaj z wolnością. Opuszczenie patologicznego domu przez Star wcale
nie uwolniło jej od toksycznych relacji. Z jednej strony związała się z grupą
podobnych do niej wyrzutków, którzy obdarzyli ją sympatią, z drugiej weszła w
niezdrowy, głównie erotyczny związek z Jake’m, który tylko emocjonalnie ją
kosztuje. Niezbyt sympatyczne są też jej relacje z Riley, od której zależy jej
możliwość utrzymania się. Wyrwanie się z jednych związków wpędza w inne równie
skomplikowane i trudne. I również w tych innym chodzi tylko o wykorzystanie
bliźnich.
Andrea Arnold zdekonstruuje tutaj jeden z amerykańskich
mitów, ten o kraju szans i wolności. Tak naprawdę nie ma tam dla niektórych ani
jednego ani drugiego i są oni skazani na takie samo życie w każdym zakątku
Stanów Zjednoczonym, inny jest tylko widok za oknem. Ale jest to też dowód na
to, że najprawdziwsze obrazy o USA tworzą twórcy spoza nich, jako inny przykład
przytaczając tutaj Anga Lee. Ten tajwański reżyser z równą szczerością niszczył
amerykańskie mity.
American Honey to
nie film dla każdego, fani twórczości Andrei Arnold na pewno będą zadowoleni.
Reszta może nie do końca zachwycić się jej wizją, ale znaczna część widzów da
się porwać w rozedrganą, długą, ale nie nudzącą ani chwili podróżą przez Stany Zjednoczone
w rytm muzycznych przebojów. Seans tego filmu to wielkie i autorskie kino na
wyciągnięcie ręki.
Za możliwość wybraniu się w podróż przez Stany Zjednoczone wraz z Star dziękujemy kinu Cinema City Silesia w Katowicach.
Daniel Mierzwa
Film wydaje się bardzo fajny. Z pewnością zobaczę :)
OdpowiedzUsuńFajny ale nie dla mnie tym razem :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/04/kombinezon-w-roli-gownej.html