sobota, 18 stycznia 2020

Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa (2020)

Brak komentarzy:
 
Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa (2020)
Reżyseria: Maciej Kawulski
Gatunek: Sensacyjny 
Premiera w Polsce: 3 stycznia 2020

Jak zostałem gangsterem brzmi jak tytuł książki, którą reklamowano by jako bestseller, ale bardzo szybko dałoby się ją znaleźć w dyskoncie w koszu w towarzystwie wydawnictw pokroju 101 przepisów na ciasta z jagodami  i Jak uczynić swoje życie lepszym bez wychodzenia z domu. Być może dlatego producenci najnowszego filmu Macieja Kawulskiego (w tym on sam) postanowili dodać do tego Historia prawdziwa. A wiadomo, że nic nie sprzedaje się tak dobrze jak prawda, a zwłaszcza prawda ekranu.


Głównemu bohaterowi towarzyszymy od lat 70., kiedy to nie jest jeszcze odzianym w skórę gangsterem, a jedynie niesfornym chłopakiem. Ubrany w poczucie humoru wstęp o dziecięcych latach, szybko przechodzi w opowieść o inicjacjach na nowej, przestępczej drodze życia (z epizodem w stylizacji na Stana Borysa). Gangsterska kariera się rozwija, a w życiu bohatera pojawia się miłość – wiążę się w nieświadomą tego, że prowadzi podwójne życie (czy te kobiety w filmach kiedyś zmądrzeją?!), młodziutką pięknością o niewinnej twarzy Natalii Schroeder. Oczywiście jednak życie gangstera to jednak zarówno wzloty, jak i upadki.
Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa to w żadnym wypadku nie jest poważny film o mrocznych stronach przestępczej działalności (choć podejmuje takie próby zawsze kończy się to melodramatyzmem i jakimiś mądrościami, które mogły by być podpisami do czarno-białych zdjęć na fanpejdżu z łobuzem w nazwie), a jedynie rozrywkowym kinem, które ma tyle samo zalet, co wad. Całość mogłaby wypaść znaczne lepiej, gdyby nie scenariusz. Jego autor – Kacper Gureczny- mający w dorobku głownie scenariusze seriali, i to raczej takie, które zaginęły, gdzieś w mrocznych archiwach stacji telewizyjnych, sprawia wrażenie, że bardziej jednak czuje gry spod znaku GTA niż wielkie kino. Irytuje też praca kamery. Przez stanowczo zbyt dużą część seansu ma się poczucie jazdy na karuzeli. Mieszane uczucie można mieć w kwestii pojawiających się w tle piosenek. Hitowe przeboje wpadają w ucho i chętnie się nuci ten gatunkowi miszmasz, zmieniają one jednak sceny w teledyskowe wstawki. Jak zostałem gangsterem… ma też silne punkty. Przede wszystkim aktorskie kreacje. Marcin Kowalczyk kolejny raz udowadnia, że jest dobrym aktorem i wykorzystuje cały potencjał postaci, którą gra. Popis daje też Tomasz Włosok (ale i tak nie można zapomnieć, że grał w absolutnie złym filmie Diablo. Wyścig o wszystko). Jego rola Waldena, bliska przeszarżowaniu, jest całkowicie spójna, jego bohater przechodzi przemianę, a na żadnym z jej etapów nie czuć fałszu. Jeśli chodzi o kobiece role nie są one zbyt rozbudowane. Dobrze jak na debiutantkę wypada Natalia Schroeder, natomiast Natalia Siwiec robi na ekranie to, czego pewnie wielu się spodziewa. Na pochwałę zasługuje też tworzenie ekranowego świata. Wszystkie elementy są dopracowane, spójne, a twórcom udaje się unikać wpadek.
Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa to film, który można traktować jako niezobowiązującą rozrywkę, i lepiej nie podchodzić do niego w jakikolwiek inny sposób, bo bardzo łatwo o rozczarowanie.


Daniel Mierzwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz