niedziela, 6 października 2019

Downton Abbey (2019) - recenzja

Brak komentarzy:
 
Downton Abbey (2019)

Reżyseria: Michael Engler
Gatunek: Dramat, Kostiumowy
Premiera w Polsce: 13 września 2019


Downton Abbey to serial pełen wyśmienitego aktorstwa, pięknych kostiumów, imponujących scenografii i melodramatycznych historii. Musiał, więc skraść serca widzów i to nie tylko w wielkiej Brytanii, do której tradycji i historii nawiązuje. I tak na ekrany kin trafił pełnometrażowy film o losach bohaterów tej telewizyjnej serii, któremu jednak zamiast daleko do rozbudowanej opowieści, która widzowie znają z seriali. A jest wyłącznie sprawnie nakręconym i różniącym wrażenie realizacja kostiumowym widowiskiem.

To tytułowej posiadłości zamieszkiwanej przez arystokratyczną rodzinę Crowleyów (wśród członków której i panującymi między nimi relacji nie jest łatwo odnaleźć się komuś, kto nie śledził serialu) z wizytą ma udać się sam król z małżonką. Choć monarcha ma zatrzymać się w Downton Abbey zaledwie na jedną noc, jego świta już wcześniej puka do drzwi rezydencji,aby zaprowadzić swoje porządki, co niekoniecznie podoba się służbie rodziny Crowleyów.

W Downton Abbey akcja skupia się na rywalizacji zatrudnionych przez Crowleyów ludzi z pragnącymi przejąć kontrolę nad domostwem służącymi króla. I to ten wątek napędza większość akcji, choć znaczenie mają też rodzinne konflikty, za którymi nieraz kryje się poważny dramat, mierzenie się ze swoimi niełatwymi obowiązkami,   skomplikowane relacje miłosne, a nawet znaczące różnice w politycznych poglądach.

Służba Crowleyów gotowa jest podjąć radykalne i odważne kroki, aby uratować swój honor, jednak ich walka o prestiż to tak naprawdę wyłącznie dbanie o honor swoich panów, którzy co prawda traktują ich z szacunkiem, to jednak skazują ich wyłącznie na pracę w roli służby. W czasie gdy służba wykonuje ciężką pracę, największym problemem ich panów jest zabawianie królowej i walka o powiększanie swojego majątku nie bacząc na sentymenty. A do rangi dramatu urasta sytuacja, gdy nowa suknia balowa okazuje się mieć zbyt duży rozmiar. Oczywiście pochodząca ze znamienitego rodu bohaterka jest jedynie w stanie pogrążać się w rozpaczy, a rozwiązać tę sytuację jest potrafi wyłącznie dzięki pomocy oddanej, sprytnej i zaradnej służącej.

Downton Abbey to niewątpliwie piękne widowisko. Na pochwałę zasługują zdjęcia wydobywające piękno imponującej architektury tytułowej posiadłości, sprawny montaż i pełne zabawnych bon-motów dialogi. Na szacunek zasługuje też cała obsada, która właściwie nie ma słabych punktów. Wszyscy wypadają na ekranie bardzo dobrze, a ich postaci do końca pozostają wiarygodne, a motywacje zrozumiałe nawet dla kogoś, kto pierwszy raz zetknął się z rodziną Crowleyów i ich pracownikami. Na ekranie szczególnie błyszczy weteranka brytyjskiego kina Maggie Smith, której uszczypliwa i błyskotliwa nestorka rodu – Violet, potrafi skraść nie tylko niejedną scenę, ale też niejedno serce widza, pomimo tego, że ciężko nazwać jej postać sympatyczną.

Wymowa całości ma jednak nieco irytującą wymowę. Bo Downton Abbey to film o tym, że to zaszczyt być służącym i pracować na cześć i chwałę swojego pana, bo to elita jest filarem społeczeństwa, nawet gdy zajmuje się w większości nieistotnymi sprawami.Maluczcy mają jej służyć z uśmiechem na twarzy i pogodzić się ze swoim losem, a ich ewentualny bunt może przybrać, co najwyżej formę używania rewolucyjnych haseł, oczywiście tylko i wyłącznie wtedy, gdy nikt z możnych nie może ich usłyszeć.  Od filmu powinno bardziej wymagać się prawdy niż kłamliwego i nostalgicznego pokazywania rzeczywiści, która była dużo okrutniejsza niż ta, która widzimy na ekranie. A Downton Abbey oferuje tylko przesłodzoną, wyidealizowaną i pozbawioną refleksji tęsknotę za minionymi czasami.

Daniel Mierzwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz