Zanim się pojawiłeś (2016) - recenzja

Zanim się pojawiłeś (2016)

Reżyseria: Thea Sharrock

Gatunek: Dramat

Premiera w Polsce: 10 czerwca 2016

Miłość to najpopularniejszy temat fabuły filmów. Podejmowany przez kolejnych twórców, zawsze opiera sie na podobnych wątkach fabularnych. Coraz to nowsze pozycje pomimo powtarzalności przyciągają do kin rzesze fanów. Podobnie jest także z filmem Zanim się pojawiłeś, a reżyserka - Thea Sharrock, która pomimo niewielkiego filmowego dorobku w dobrą stronę realizuje swoją najnowszą produkcje.

Film rozpoczyna się w niewinny sposób i opowiada historię dziewczyny z małego miasta, która podejmuje każdą możliwą pracę, aby pomóc rodzicom w utrzymaniu domu. Gdy zostaje zwolniona z małej cukierni, ponownie rusza na poszukiwania, by tym razem otrzymać zatrudnienie u bogatej rodziny, będąc tam opiekunka dla osoby niepełnosprawnej. Jeszcze wtedy nie wie, że jest nią przystojny i wyrafinowanych syn właścicieli pięknej posiadłości, który w wyniku wypadku został sparaliżowany. Od tej pory Lou (Emilia Clarke) i Will (Sam Claflin) pomimo początkowych trudności będą na nowo poznawać siebie.

Film w głównej mirze oparty na przeciwieństwach, w doskonały sposób wykorzystuje naiwności widzów. Doskonale manipuluje naszymi uczuciami, w odpowiednich momentach rozśmieszając do łez i wzruszając. Niezawodną również młodzi aktorzy, wcielający się w rolę głównych bohaterów, którzy od samego początku świetnie realizują koncepcje klasycznego melodramatu.

Zanim się pojawiłeś pomimo, że początkowo może wydawać się filmem takim jak wszystkie, ma to coś, co sprawia, że na samą myśl o nim, pojawia się uśmiech na twarzy. Historia ta jest pełna wzruszeń i wyrafinowania, a żeby jeszcze bardziej się w nią zagłębić, trzeba sięgnąć po powieść Jojo Moyes.

Patrycja Strempel