Spotkanie w Palermo (2008) - recenzja

Spotkanie w Palermo (2008)

Reżyseria: Wim Wenders
Gatunek: Dramat
Premiera w Polsce: 21 sierpnia 2009


Wim Wenders to jeden z najbardziej cenionych niemieckich reżyserów, twórca między innymi nagrodzonego Złotą Palmą filmu Paryż, Teksas czy zjawiskowej Piny. Jednym z mniej znanych jego filmów jest prezentowane na festiwalu w Cannes w 2008 roku Spotkanie w Palermo.
Finn (w tej roli Campino- wokalista niemieckiego zespołu Die Toten Hosen) jest popularnym fotografikiem, cenionym za równo w świecie artystów jak i w show-biznesie. Prowadzi życie utracjusza- imprezy, alkohol i kobiety. W celu zawodowym odbędzie podróż do Palermo na Sycylii. W tym włoskim mieście jeszcze mocniej będzie musiał zmierzyć się z tym, co nieuchronne. Okazuje się, że człowiek starzejąc się nawet w luksusowych apartamentach i spotykający na co dzień Millę Jovovich musi zmierzyć się z tym, co czeka nas wszystkich.
Irytująca w Spotkaniu w Palermo  jest spora dawka filozoficznych rozważań a’la Paulo Coehlo, którą niektórzy reżysery potrafią obronić poczuciem humoru lub przynajmniej uroczą naiwnością, a stary wyjadacz jakim jest Wenders, niestety nie korzysta ani z jednego, ani z drugiego.
Film, który w wielu momentach zmierza w kierunku niemieckiego kina obyczajowego spod znaku Romance TV, posiada kilka bardzo smakowitych scen, niestety częściej budzi uśmiech politowania. Irytuje też praca kamery, która przypomina tę ze słabych filmów z lat 90.
Do plusów filmu zaliczyć można dobrą muzykę. Dystrybutor na plakacie  chwalił się, że to utwory między innymi Portishead czy Iron&Wine. Niestety to chyba jedyne czym mógł zachęcić widzów do seansu.

Spotkanie w Palermo to przydługa filmowa ramota o przemijaniu, z którym nie każdy umie się pogodzić, doprawiona niezbyt udanie metafizyką. Najbardziej przykre w niej jest jednak to, że to film na koncie takiego mistrza jak Wim Wenders.



Daniel Mierzwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz