sobota, 15 lutego 2020

Małe kobietki (2020)
Reżyseria: Greta Gerwig
Gatunek: Melodramat
Premiera w Polsce: 31 stycznia 2020

Dzięki realistycznej fabule, ciekawym postaciom i sporej dawce humoru Małe kobietki Louisy May Alcott stały się powieścią, która skradła serca wielu pokoleń młodych (i nieco starszych) czytelniczek. Dzięki swojej popularności nieraz trafia w filmowej adaptacji na ekrany kin i telewizorów. Tym razem za kamerą stanęła Greta Gerwig, która sama zalicza się do fanek tej książki.


Fabuła Małych kobietek to rozłożona na lata historia czterech sióstr March. Dziewcząt o odmiennych pragnieniach i planach, które łączy jednak wielka miłość. Główną bohaterkę Jo March poznajemy w 1898 roku, kiedy pracuje jako nauczycielka w Nowym Jorku. Choroba siostry zmusza ją do powrotu do rodzinnego Concord. Wraca w rodzinne strony, ale wraca też myślami do minionych lat, które spędzała z siostrami, matką i uroczym sąsiadem Lauriem na oczekiwaniu powrotu ojca z wojny secesyjnej.

Małe kobietki to opowieść o poszukiwaniu swojego szczęścia i spełnianiu swoich marzeń przez młode kobiety, w czasach (o czym wielokrotnie mówią bohaterki filmu), kiedy rola kobiety była jasno zdefiniowana i nie mogła mieć ona zbyt wielu oczekiwania w kwestii realizacji własnych pasji i planów. Mogą wyłącznie jak stwierdza przyszły wydawca książki Jo, wyjść za mąż lub umrzeć. Małe kobietki to jednak nie tylko wyłącznie film o emancypacji. To przede wszystkim film o siostrzanej miłości, wielkiej przyjaźni i sile rodzinnych więzów.

Tego, że Greta Gerwig znakomicie wybrnie z zadania realizacji filmu na taki temat można było się spodziewać.  W końcu już w Lady Bird pokazała, że interesuje ją dorastanie niezależnej młodej kobiety. Tym razem dostała okazję,  aby zestawić podobną postać z bohaterkami o innych postawach. i to zapewnie dzięki jej reżyserii całość wybrzmiewa świeżo, mimo że to kolejna adaptacja popularnej książki. Spora też w tym zasługa młodych, ale już świetnie znanych aktorek w rolach sióstr March. Saorise Ronan, której chyba już nikomu nie trzeba przedstawiać, Florence Pugh, która świetnie zagrała w przebojowym horrorze Midsommar, Emma Watson, która już dawno udowodniła, że jest nie tylko Hermioną i Eliza Scanlen z rolą w znakomicie ocenionym serialu Ostre przedmioty, tworzą skomplikowane, interesujące i wiarygodne postacie.  A na drugim planie partnerują im świetni: energiczna Laura Dern, Timothee Chalamet, którego to kolejna udana rola, nieoczywiście obsadzony Louis Garel, James Norton , którego ostatnio mogliśmy oglądać w Obywatelu Jonesie, legendarna Meryl Streep.

Cała historia wydaje się nieco naiwna i nie można nazwać jej porywającą, to jednak w każdej scenie tkwi ogromna ilość emocji. Mamy sporo radości, wiele smutku, liczne rozczarowania i potężne wzruszenia, a każde z tych uczuć dzięki reżyserii Grety Gerwig i znakomitej grze obsady udziela się widzom. Dzięki temu ta adaptacja jest zupełnie taka jak jej książkowy oryginał – pełna ciepła, humoru i wciągająca od początku do końca.


Daniel Mierzwa

niedziela, 2 lutego 2020


PROXIMA 2019
Reżyseria: Alice Winocour
Gatunek: Dramat, Akcja
Premiera w Polsce: 24 stycznia 2020

Filmy o kosmicznej tematyce zwykle cieszą się dużą popularnością i zainteresowaniem. Lubimy na ekranie oglądać to co potencjalnie nieosiągalne i tajemnicze, dodatkową zaletą bywa również silny bohater, angażujące rodzinne więzi i zawodowe ambicje. To wszystko możemy aktualnie oglądać w filmie Alice Winocour, która poprzednio zauroczyła nas scenariuszem do filmu Mustang, a tym razem  buduje napięcie w produkcji Evą Green w roli głównej.


Proxima pomimo swoich kosmicznych motywów dotyka raczej przyziemnej tematyki. Jego bohaterka – Sara, zostaje wybrana do podstawowego składu międzynarodowej misji kosmicznej. Związane jest to oczywiście z niezwykle wyczerpującym treningiem i wielkim zaangażowaniem z jej strony. Kosmos jest jednak wielkim, dziecięcym marzeniem bohaterki, dlatego robi wszystko by dorównać pozostałym członkom załogi. Jako jedyna kobieta musi wykazać się wyjątkowym poświęceniem, które dodatkowo komplikuje bardzo bliska relacja z córką. Sara przygotowuje się do wyjazdu do rosyjskiej bazy, gdzie ma przechodzić kolejne próby, przed samym startem, w tym czasie córką zajmuje się jej były mąż. Chwile z rodziną są niezwykle emocjonalne, nasuwają również wiele wątpliwości, co do utrzymania ziemskich relacji w czasie kosmicznej podróży.

Reżyserka bardzo podkreśla, jak ważne są dla niej emocje. Na nich zbudowana jest cała fabuła, która pozbawiona jest większych zaskoczeń. Jest to jednak obraz, który bardzo sprawnie pokazuje, jak ciężko kobiecie odnaleźć się w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Ważną rolę odgrywają w tych momentach pozostali członkowie załogi Sary, w szczególności Mike, któremu początkowo ciężko docenić umiejętności bohaterki.

Proxima oferuje wiele stereotypów i momentami scenariuszowej nudy, jednak w całości produkcji można odnaleźć pełne emocji chwile i angażujące relacje, które z wyczuciem i  dozą umiaru przekazywane są widzowi. Przedstawia historię niezwykle ziemską, jednak z ogromem kosmosu w tle.


Patrycja Strempel


sobota, 1 lutego 2020


1917 (2019)
Reżyseria: Sam Mendes
Gatunek: Dramat, Wojenny
Premiera w Polsce: 24 stycznia 2020

Sam Mendes zabłysnął jako twórca genialnego Pięknego umysłu obsypanego deszczem nagród. Później jego gwiazda jednak nieco przygasła a on został etatowym reżyserem nowych przygód Jamesa Bonda. Teraz powraca z autorskim filmem opartym o wspomnienia swojego dziadka z frontu I wojny światowej - 1917.

Dwóch młodych żołnierzy wierzących w to, że wojna może przynieść chwałę - Blake i zmęczony wojenną zawieruchą Schofield otrzymują zadanie dostarczenia rozkazu o zaniechaniu ataku do pułkownika Mackenziego. Jeśli ich misja się powiedzie ocalone zostanie życie tysiąca sześciuset brytyjskich żołnierzy, w tym brata Blake’a. W innym wypadku czeka ich pewna śmierć. Jednak przedarcie się przez pas ziemi niczyjej okaże się wymagającym zadaniem.

Sam Mendes w swoim najnowszym filmie korzysta z dorobku kina wojennego. Odziera jednak wojnę ze wszelkiego romantyzmu. Co prawda pokazuje, że jest ona okazją do zyskania chwały, ale przede wszystkim piekłem pełnym krwi, błota, bólu i rezygnacji. Żołnierze są zmęczeni, a dowódcy sfrustrowani. Jest miejsce na bohaterstwo, ale okupione jest ono ofiarami i niewyobrażalnym zmęczeniem.

1917 to niezwykle przejmujący obraz, co zawdzięcza mistrzowskiej pracy kamery Rogera Deakinsa, który kolejny raz udowadnia, że w swoim fachu jest prawdziwym mistrzem. Kamera śledzi tutaj głównego bohatera nadając wszystkiemu dokumentalnego sznytu i mocno podkreślając pełną napięcia atmosferę. Znakomicie na klimat filmu wpływa trafiona w punkt muzyka Thomas Newmana.

Na pochwały zasługuje również obsada. Znakomicie spisuje się obsadzony w głównej roli George McKay (którego można pamiętać z Captain Fantastic), który świetnie radzi sobie z tym, że kamera skupiona jest na nim przez większość filmu, a jego postać jest zniuansowana i potrafi to pokazać, mimo niewielu kwestii mówionych. Dobrze spisuje się również drugi plan, na którym błyszczy przede wszystkim Dean-Charles Chapman (znany z Gry o tron) jako Blake, dystyngowany Colin Firth W roli generała Erinmore'a i pełen napięcia Benedict Cumberbatch jako pułkownik Mackenzie.

Dzięki 1917 Sam Mendes wraca do grona najzdolniejszych reżyserów. A jego najnowszy film to jeden z najbardziej udanych filmów wojennych ostatnich lat, który obrazuje piekło militarnego konfliktu.



Daniel Mierzwa


środa, 22 stycznia 2020


Dwóch Papieży 2019
Reżyseria: Fernando Meirelles
Gatunek: Dramat, Religijny
Premiera w Polsce: 13 grudnia 2019

Historia Dwóch Papieży to zdecydowanie opowieść bardzo współczesna. Netflix kolejny raz z odwagą podejmuje się stworzenia swojej produkcji, i podobnie jak w przypadku Historii małżeńskiej oferuje bardzo dobre kino.


Reżyser - Fernando Meirelles – skupia się tutaj przede wszystkim na dwóch wydarzeniach z naszej historii, jakimi były wybory nowych papieży. W 2005 roku po śmierci Jana Pawła II, gdy na czele Kościoła staje pochodzący z Niemiec Ratzinger i później z 2013, gdy papieżem zostaje kardynał Bergoglio. Reżyser sprawnie porusza się wśród wydarzeń zarówno z historii obu duchownych, ale także skupia się na chwilach, które bezpośrednio dotyczyły ich wspólnej historii. Szczególnie istotny jest tutaj rok 2012, gdy arcybiskup Buenos Aires, niezadowolony z obecnej sytuacji Kościoła zwraca się do ówczesnego papieża z prośbą o rezygnację, a Benedykt XVI wzywa go do Rzymu. Mężczyźni prowadzą liczne rozmowy o tradycjach, ich przestrzeganiu i obecnej sytuacji Kościoła. Wtedy też rozpoczyna się walka charakterów i zdań pomiędzy konserwatywnym Ratzingera z dążącym do zmian, liberalnym Bergoglio. Kolejne wymiany zdań stają się impulsem do decyzji Benedykta o abdykacji (której nie odważył się ogłosić żaden z jego poprzedników od ponad 700 lat).

Na ekranie możemy obserwować wiele aktorskich popisów duetu Anthony’ego Hopkinsa jako Papieża Benedykta XIV oraz Jonathana Pryce’a – papieża Franciszka. Dobrze prezentują się w chwilach poważnych rozmów, a jeszcze lepiej w pełnych humoru epizodów. Zresztą całość produkcji pełna dobrych dialogów i inteligentnych historii. Wiele tutaj wspomnień, retrospektyw czy chwil z młodych lat  Bergoglio w Argentynie. Do końca nie wiemy. ile z przedstawionych w filmie rozmów odbyła się naprawdę, jednak dobrze możemy tutaj poznać obu bohaterów i sami zweryfikować co mogło, lub nie, być prawdą.

Dwóch Papieży to bardzo dobrze przygotowany seans, który inteligentnie łączy dobrze nam znane fakty, z tymi, których możemy nie do końca być pewni. Zdecydowanie jest to popis dwóch aktorów, którym  towarzyszy wizualna perfekcja i fabularne smaczki.


Patrycja Strempel

sobota, 18 stycznia 2020

Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa (2020)
Reżyseria: Maciej Kawulski
Gatunek: Sensacyjny 
Premiera w Polsce: 3 stycznia 2020

Jak zostałem gangsterem brzmi jak tytuł książki, którą reklamowano by jako bestseller, ale bardzo szybko dałoby się ją znaleźć w dyskoncie w koszu w towarzystwie wydawnictw pokroju 101 przepisów na ciasta z jagodami  i Jak uczynić swoje życie lepszym bez wychodzenia z domu. Być może dlatego producenci najnowszego filmu Macieja Kawulskiego (w tym on sam) postanowili dodać do tego Historia prawdziwa. A wiadomo, że nic nie sprzedaje się tak dobrze jak prawda, a zwłaszcza prawda ekranu.


Głównemu bohaterowi towarzyszymy od lat 70., kiedy to nie jest jeszcze odzianym w skórę gangsterem, a jedynie niesfornym chłopakiem. Ubrany w poczucie humoru wstęp o dziecięcych latach, szybko przechodzi w opowieść o inicjacjach na nowej, przestępczej drodze życia (z epizodem w stylizacji na Stana Borysa). Gangsterska kariera się rozwija, a w życiu bohatera pojawia się miłość – wiążę się w nieświadomą tego, że prowadzi podwójne życie (czy te kobiety w filmach kiedyś zmądrzeją?!), młodziutką pięknością o niewinnej twarzy Natalii Schroeder. Oczywiście jednak życie gangstera to jednak zarówno wzloty, jak i upadki.
Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa to w żadnym wypadku nie jest poważny film o mrocznych stronach przestępczej działalności (choć podejmuje takie próby zawsze kończy się to melodramatyzmem i jakimiś mądrościami, które mogły by być podpisami do czarno-białych zdjęć na fanpejdżu z łobuzem w nazwie), a jedynie rozrywkowym kinem, które ma tyle samo zalet, co wad. Całość mogłaby wypaść znaczne lepiej, gdyby nie scenariusz. Jego autor – Kacper Gureczny- mający w dorobku głownie scenariusze seriali, i to raczej takie, które zaginęły, gdzieś w mrocznych archiwach stacji telewizyjnych, sprawia wrażenie, że bardziej jednak czuje gry spod znaku GTA niż wielkie kino. Irytuje też praca kamery. Przez stanowczo zbyt dużą część seansu ma się poczucie jazdy na karuzeli. Mieszane uczucie można mieć w kwestii pojawiających się w tle piosenek. Hitowe przeboje wpadają w ucho i chętnie się nuci ten gatunkowi miszmasz, zmieniają one jednak sceny w teledyskowe wstawki. Jak zostałem gangsterem… ma też silne punkty. Przede wszystkim aktorskie kreacje. Marcin Kowalczyk kolejny raz udowadnia, że jest dobrym aktorem i wykorzystuje cały potencjał postaci, którą gra. Popis daje też Tomasz Włosok (ale i tak nie można zapomnieć, że grał w absolutnie złym filmie Diablo. Wyścig o wszystko). Jego rola Waldena, bliska przeszarżowaniu, jest całkowicie spójna, jego bohater przechodzi przemianę, a na żadnym z jej etapów nie czuć fałszu. Jeśli chodzi o kobiece role nie są one zbyt rozbudowane. Dobrze jak na debiutantkę wypada Natalia Schroeder, natomiast Natalia Siwiec robi na ekranie to, czego pewnie wielu się spodziewa. Na pochwałę zasługuje też tworzenie ekranowego świata. Wszystkie elementy są dopracowane, spójne, a twórcom udaje się unikać wpadek.
Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa to film, który można traktować jako niezobowiązującą rozrywkę, i lepiej nie podchodzić do niego w jakikolwiek inny sposób, bo bardzo łatwo o rozczarowanie.


Daniel Mierzwa

sobota, 11 stycznia 2020

Judy (2019)
Reżyseria: Rupert Goold
Gatunek: Biograficzny, Dramat, Musical
Premiera w Polsce: 3 stycznia 2020

Jeśli ktoś zasłużył na miano ikony kina to niewątpliwie jest to Judy Garland. Na scenie pojawiała się już od dziecka, zdobywała liczne nagrody i nominacje, a Czarnoksiężnik z krainy Oz z jej najważniejszą chyba rolą stał się jednym z filmów, który zdefiniował współczesne kino, a piosenka Over the Rainbow, którą w nim wykonuje znana jest chyba każdemu. Także jej życie prywatne godne było gwiazdy Hollywood, liczne małżeństwa i rozwody, próba samobójcza i problemy rodzinne.


Judy skupia się na końcówce kariery, a także życia Garland. Aktorka, której kariera w USA podupada i ciągnie się na nią reputacja niestabilnej alkoholiczki, decyduje się opuścić na jakiś czas swoje dzieci i zostawić je pod opieką ich męża i wyruszyć do Wielkiej Brytanii. W Londynie, gdzie występuje, wciąż ma oddane i liczne grono fanów, a wszędzie traktowana jest jak wielka gwiazda. Niestety Judy Garland ma również inne problemy niż gasnąca kariera i nie opuszczają jej wraz z jej przenosinami do stolicy Wielkiej Brytanii.

W Judy poznajemy tytułową bohaterkę, gdy najlepsze lata ma już za sobą. Jest wypalona i psychicznie zniszczona, próbuje jeszcze ratować swoją karierę i relacje z jej bliskimi. Wyjazd do Londynu ma być dla niej szansą na odbicie się od dnia i zapewnienie sobie bezpiecznej przyszłości. Jednak nałogi i traumy z lat dzieciństwa i młodości nie pozwalają jej odzyskać psychicznej równowagi. Judy często towarzyszą retrospekcję z najlepszych lat jej kariery, nie są to jednak wspomnienia momentów jej zawodowej chwały, a jedynie przypominają jej się rozliczne przykrości, ciemne strony sławy i wykorzystywanie przez wytwórnię filmową. Judy próbuje się od nich uwolnić, i mimo pomocy innych nie potrafi tego zrobić.

Judy jest popisem Renee Zellweger, aktorki, która ma na koncie sporo znakomitych ról, jednak od dobrych paru lat na czołówkach portali i gazet gości raczej z powodu dziwnych zmian rysów twarzy niż aktorskich osiągnięć. Dlatego ta rola, postaci uwielbianej do dzisiaj, a przy tym dosyć skomplikowanej, jest dla niej tym czy dla Judy Garland był wyjazd na koncerty do Londynu, na odbudowanie kariery, a dla widzów szansą na ponownie docenienie Zellweger po latach gorszej passy.  Kamera skupiona jest na Renee Zellweger przez znaczą część ekranowego czasu. Aktorka  znakomicie odnajduje się w każdej ekranowej sytuacji. A jej mimika (mimo wątpliwości jakie można by mieć śledząc zmiany na twarzy Zellweger w plotkarskich portalach) oddaje wszystkie stany emocjonalne postaci. Zellweger w nastroszonej fryzurze potrafi być ciepła i życzliwa, aby nagle stać się uwikłaną w szponach nałogu egoistką, raz być czułą matką, a raz nieznośną artystką, wiarygodna pozostaje zarówno w wieczorowych sukniach, jaki i szlafroku.  Po prostu znakomita rola!

Sam film opiera się na dwóch filarach – ciekawej postaci, o której opowiada i wybitnej aktorskiej kreacji w roli głównej. Cała reszta jest zrobiona solidnie, ale bez fajerwerków. Scenariusz  unika dłużyzn, pokazuje Judy Garland w różnych sytuacjach, ale też zawsze blisko mu do sztampowych filmów biograficznych. Dobrze radzą sobie aktorzy na drugim planie (w tym bardzo solidna Jesse Buckley), bardzo dobre wrażenie robi scenografia i kostiumy. Całość niestety w żadnym momencie nie wychodzi poza biograficzne kino, jakie dobrze znamy.

Judy Garland, prawdziwa ikona kina, zasłużyła na tak dobrą kreację odtwarzającej ją aktorki, zasłużyła też, niestety, na znacznie lepszy film.


Daniel Mierzwa



piątek, 10 stycznia 2020


Jumanji: Następny poziom (2019)
Reżyseria: Jake Kasdan
Gatunek: Fantasy, Przygodowy
Premiera w Polsce: 27 grudnia 2019

Gdy tylko słyszymy o Jumanji przed oczami mamy poczciwego Robin Williams ze swoją wiecznie uśmiechniętą twarzą w kultowym już wręcz filmie. Rok 2017 przyniósł nam nieśmiałe odświeżenie, chwilami zabawną fabułę i obiecujące historie, ale również momenty rozczarowania. Podobnie jest i tym razem, gdy Jumanji wchodzi na Następny poziom, a my ponownie otrzymujemy przeciętne widowisko.


Jumanji: Następny poziom to przede wszystkim oferta rozrywki bez większych zobowiązań i zaangażowania. Powtórka z rozrywki, gdy grupa przyjaciół niespodziewanie wskoczyła do gry, z której muszą wydostać się bez utraty wszystkich żyć. Kolejny raz spotykamy zatem Marthę, Bethany, Fridge’a i Spencera. Przyjaciele po ostatniej przygodzie starają się utrzymywać kontakt, jednak gdy Spencer nie pojawia się na spotkaniu, odwiedzają go w domu, w którym spotkają jego dziadka z byłym przyjacielem. Dowiadują się również, ze kolega aktywował zniszczoną uprzednio konsolę i prawdopodobnie kolejny raz pokonuje zagadki w wirtualnym świecie. Chcąc mu pomóc, pozostali po chwili oporu ruszają na pomoc, w świat, który jak im się wydawało poznali. Tymczasem czekają na nich zupełnie nowe zasady, umiejętności i komplikacje, które staną się niemałym wyzwaniem.

Tym razem twórcy nie ograniczają się jedynie do czwórki bohaterów, a kolejne postaci gwarantują chwile dobrej rozrywki. Na swojej drodze spotykają jeszcze trudniejszych przeciwników i wymagające zagadki, a finałowa scena wygląda zacnie w świetle pospolitego scenariusza. Aktorsko nie uświadczymy tu większego zawodu, a twórcy w poprawny sposób odgrzewają wcześniej poznane motywy, które mogą im zagwarantować poziom odpowiedniego rozbawienia.     

Jumanji: Następny poziom to niezobowiązujące kino, gwarantujące chwile rozrywki, które szybko zapominamy po zakończonym seansie. Prezentuje poprawną historię, którą pewnie jeszcze nie raz, będziemy mieli okazję odkrywać.


Patrycja Strempel