czwartek, 31 sierpnia 2017

Tanna (2015)
Reżyseria: Martin Butler, Bentley Dean
Gatunek: Melodramat
Premiera w Polsce: 1 września 2017

Egzotyczne wyspy, rajskie krajobrazy, dzika fauna i urzekająca flora. Każdy z nas uwielbia to oglądać w filmach. Ale mało kto liczy na to w obyczajowych dramatach. A to właśnie oferuje nam dwóch australijskich reżyserów – Martin Butler i Bentley Dean, w nakręconym na Vanuatu i nominowanym do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego melodramacie Tanna.

Jest to opowieść o ludności z plemienia Yakel, którzy zamieszkują tytułową wyspę. Ich życie oparte jest o szacunek dla przyrody, starszych i lokalnego prawa Kastom. Jedną z członkiń plemienia jest młodziutka Wawa zakochana w Daine, wnuku wodza. Ich miłość jednak nikogo nie obchodzi, gdy dziewczyna ma zostać wydana za jednego z członków zwaśnionego plemienia Imedinów. Mimo tych planów młodzi ludzie zostają kochankami, przez, co sytuacja dyplomatyczna mocno się komplikuje.
Na pierwszy rzut oka film wydaje się być tylko pocztówką z odległej wyspy, uzupełnioną obyczajowym portretem lokalnej ludności. Jednak poruszane są tutaj uniwersalne tematy, które dotyczą społeczności na całym świecie. Ważne jest tutaj pytanie o gotowość do poświęceń w imię dobra swojej wspólnoty. Czy warto rezygnować ze swojego marzeń i pragnień, i poświęcić swoje szczęście dla dobra innych? I czy oni to w ogóle docenią? Twórców intryguje też czy odwieczne kodeksy postępowania są właściwe i czy należy ich przestrzegać mimo, że skazuje nas na cierpienie. Jest tutaj też i miłość, oczywiście jak to w filmach nieszczęśliwa. Ale jest to uczucie, którego para młodych bohaterów pokonać nie potrafi. A ich wielka miłość wpływa nie tylko życie ich, ale całej lokalnej społeczności. A skutki ich zachowania są bardzo trudne do pokonania.

Tanna to poruszający obraz miłości, która nie może zostać spełniona z egzotyczną wyspą i jej mieszkańcami w tle. I mimo, że to film, który zadaje wiele ważnych pytań, to porusza niewielką ilość wątków i momentami nawet bardzo nudzi. Warto go jednak obejrzeć, aby poznać życie ludzi na drugim krańcu świata.


Daniel Mierzwa

środa, 30 sierpnia 2017

Do prawdziwej ekstraklasy filmowych festiwali należą te w Cannes, Berlinie i Wenecji. A i właśnie dziś zaczyna się jeden z nich - Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji (choć tak naprawdę nie odbywa się w tym włoskim mieście, a na wyspie Lido) . Jury pod przewodnictwem wybitnej aktorki Annette Bening, w skład którego wchodzą jeszcze Ildiko Eyedi, węgierska reżyserka, która na początku roku zdobyła Złotego Niedźwiedzia na Berlinale za znakomity film Dusza i ciało, Michel Franco, meksykański reżyser, producent filmowy i scenarzysta, którego filmu regularnie pojawiają się w konkursie głównym festiwalu w Cannes, Rebecca Hall, angielska aktorka, którą wielu kojarzy pewnie z udziału w Vicky Cristina Barcelona, Anna Mouglalis, francuska aktorka, która pojawia się w głośnych francuskich produkcjach filmowych, David Stratton, który jest prawdziwą ikoną krytyki filmowej w anglojęzycznych mediach,  Jasmine Trinca, włoska aktorka, która regularnie grywa w włoskich i francuskich filmach, w tym wielu festiwalowych przebojach, Edgar Wright, angielski reżyser i scenarzysta, którego Baby Driver uznawany jest już za najlepszy film akcji tego roku, i Yonfan, tajwański twórca, którego filmy zdobywają uznanie na całym świecie. Nie będą oni mieli jednak łatwego wyboru, bo lista filmów jak co roku prezentuje się imponująco i nie brakuje na niej wybitnych nazwisk. Na szczególną uwagę zasługuję na pewno otwierający festiwal Dowsizing Alexandra Payne’a, którego twórczość zna każdy fan zarówno autorskiego, jak i popularnego amerykańskiego kina, Foxtrot Samuela Maoza, który wygrał już festiwal w Wenecji kapitalnym Libanem, Lean on Pete Andrew Haigha, który uchodzi za jednego z najzdolniejszych  młodych reżyserów brytyjskich, The Leisure Seeker Paolo Virizego, którego dwa ostatnie filmy Zwariować ze szczęścia i Kapitał ludzki, były przebojami nie tylko w jego rodzinnych Włoszech, Mektoub, My Love: Canto Uno Abdellatifa Kechiche, który w 2013 roku sięgnął bo Złotą Palmę w Cannes swoim wybitnym filmem Życie Adeli. Rozdział 1 i 2, Human Flow Ai Weiwei, wybitnego współczesnego chińskiego artysty i dysydenta, romantyczny horror The Shape of Water Guillermo del Toro, Suburbicon znanego aktora i cenionego reżysera George’a Clooneya z gwiazdorską obsadą, The Third Murder japońskiego reżysera Hirokazu Koreedy, który dotychczas święcił triumfy w Cannes, a nie w Wenecji, czy horror Mother! Darrena Aronofsky’ego z Jennifer Lawrence i Javierem Bardemem w głównych rolach, którego zwiastun można było już obejrzeć w polskich kinach. Nie znaczy to jednak, że to któryś z tych filmów sięgnie po Złotego Lwa, bo w konkursie jest jeszcze wiele filmów mniej znanych twórców.
Takie poza konkursem szykuje się filmowa uczta, bo tam swoje filmy pokażą między innymi tacy twórcy jak Stephen Frears, Lucretia Martel, William Friedkin, Abel Ferrara czy Takeshi Kitano.
Niestety w tym roku nie będzie tam żadnego polskiego akcentu. Cóż pozostaje oddać się atmosferze filmowego święta, a potem czekać na kolejną edycję.

#Amanda&Hubert 
Renegaci (2017)
Reżyseria: Steven Quale
Gatunek: Thriller, Akcja
Premiera w Polsce: 1 września 2017

Kino z wojną w tle zdecydowanie ma się dobrze. Po kolejnych produkcjach często oczekujemy świeżości, czy zaskakujących wydarzeń, jednak zwykle ostatecznie otrzymujemy masę wybuchów, efekciarstwo oraz historię miłosną w tle. Podobnie jest i tym razem, a reżyser Steven Quale – twórca Epicentrum, czy Oszukać przeznaczenie 5 – oferuje widzom widowisko z akcją na dnie bośniackiego jeziora.


Renegaci to historia pięciu amerykańskich komandosów sił specjalnych. Ich niekonwencjonalne działania podczas akcji sprawiają, że zostają zaangażowani do niebezpiecznego zadania. W oparciu o historię młodej Bośniaczki planują ruszyć z misją wydobycia z dna jeziora złota wartego ponad 300 milionów dolarów. Czas ucieka, a organizacja pracy jest szczególnie utrudniona z powodu panującej w kraju wojny i lokalnych najemników, którzy planują pokrzyżować plany oddziału.

Od pierwszych scen można poczuć humorystyczny wydźwięk filmu. Pomimo momentów pełnych patosu i przejęcia jest również miejsce na żarty i zabawę. Twórcy podczas seansu nie przesadzają z emocjami, co zdecydowanie działa na plus produkcji. Oferują wiele podwodnych scen, błyskotliwych pomysłów i jedynego w swoim rodzaju J.K. Simmonsa, który jako bezwzględny dowódca kolejny raz pokazuje klasę. Wprawdzie  poza nim na ekranie nie uświadczymy innych wielkich nazwisk i hollywoodzkich gwiazd z pierwszych stron gazet, jednak obsada dobrze prezentuje się w mundurach i to wystarczy.

Renegaci to przede wszystkim walka z czasem. Bohaterów, którzy chcą zrealizować swoją misję oraz widzów spieszących się, by zobaczyć inny, pewnie lepszy, film. Pozycja pełna mieszanych emocji, ducha wojny i ulicznych potyczek.



Patrycja Strempel 

wtorek, 29 sierpnia 2017

Właśnie dziś poznaliśmy program kolejnej, 7. już, edycji Ars Independent Festiwal, która odbędzie się w Katowicach od 26. do 28. września. Po raz kolejny czeka nas porcja autorskiego kina, alternatywnych gier video i zakręconych wideoklipów. W sumie do obejrzenia będzie 6 filmów pełnometrażowych, 31 krótkich metraży i 27 teledysków, a zagrać będzie można w 7 gier. A to tylko te, które znalazły się w sekcjach konkursowych, w których powalczą o statuetki Czarnych Koni, które, jak w zeszłym roku, przyzna festiwalowa publiczność.
Bo wcale nie mniej atrakcji czeka w sekcjach pozakonkursowych. A tam przegląd filmów jednego z najlepszych polskich reżyserów – Jerzego Kawalerowicza (wprost nie możemy się doczekać świetnej Matki Joanny od Aniołów na wielkim ekranie!), coś dla fanów anime – przegląd kultowych, klasycznych już japońskich animacji, krótkometrażowe z London Collage of Art, przegląd animowanych teledysków i, tradycyjnie,  porcja muzycznych dokumentów. Fanów gier video i nie tylko zainteresują  na pewno  wystawy Najgorsze Gry Świata oraz nowości ze studia Artifex Mundi oraz targi i showcase polskich gier niezależnych podczas Nocnej Giełdy Gier Wideo i eksperymentalny spektakl-  granie w polski, growy przebój SUPERHOT z muzyką duetu Lód 9 na żywo.
My na pewno tam będziemy! I liczymy na to, że Wy też!

#Amanda&Hubert 

A tak było w zeszłym roku:
Podwójny kochanek (2017)
Reżyseria: Francois Ozon
Gatunek: Thriller
Premiera w Polsce: 25 sierpnia 2017

Francois Ozon to reżyser, który pracuje na pozycję jednego z najciekawszych twórców francuskiego kina. Nie boi się kontrowersji, sięga po rozmaite tematy, a do swoich filmów angażuje największe gwiazdy, dzięki czemu jego dzieła regularnie wyświetlane są na największych festiwalach. I choć jak udowadnia jego twórczość najlepiej czuje się w melodramatycznym klimacie, to w kinach możemy zobaczyć thriller erotyczny Podwójny kochanek, który pomimo, że nie zdobył tam żadnej nagrody to zyskał poklask widzów i krytyków.
Chloe, młoda kobieta uczestniczy w terapii, którą prowadzi Paul Meyer. Wspólna terapia mimo, że przynosi efekty, musi zostać przerwana, ponieważ mężczyzna zakochuje się w swojej pacjentce. Rozpoczynają wspólne życie, w które wprowadza się pewien niepokój, gdy Chloe jadąc autobusem spostrzega sobowtóra swojego partnera. Kierowana podejrzeniami znajduje gabinet Louisa Delorda, który okazuje się bratem bliźniakiem Paula, a także psychiatrą. Ten jednak ukrywa istnienie brata, co budzi jeszcze większe podejrzenia u młodej kobiety. Poszukując odpowiedzi na pytania, które rodzą się w jej głowie, rozpoczyna perwersyjną relację z Louisem, wciąż pozostając w związku z jego bratem.
To film, który  z jednej strony kojarzy się z poprzednim dorobkiem Ozona. Jest to gatunkowa mieszanka, pełna kiczu, przegięcia i cytatów, wzięta w pewien nawias.  Ale to co różni Podwójnego kochanka od innych jego filmów to dosłowność, mało tutaj finezji, a sporo odwagi i to zarówno reżysera jak i obsady. A ta spisuje się z resztą fantastycznie. W roli Chloe widzimy Marine Vacth, aktorkę i modelkę, która już grała w jednym filmie Ozona- Młodej i pięknej. Tym razem jednak dostała od niego znacznie bardziej wymagające zadanie i wyszła z niego zwycięsko. Rola oziębłej bohaterki uwikłanej w dziwne relacje wychodzi jej bardzo dobrze. A do dobrej gry aktorskiej dodaje dopasowaną fizjonomię. Znakomity jest Jeremie Renier, belgijski aktor znany głownie z filmów braci Dardenne, daje tutaj prawdziwy popis w podwójnej roli. I choć obie postaci mają zupełnie inne charaktery, to w jego wykonaniu obie są przekonujące.
Podwójny kochanek to kino wielkie. Ale nie dlatego, że spełnia wyszukane artystyczne ambicje. Wielkość tego filmu polega na tym, że spełnia wszystkie pokładane w nim nadzieje, bo jest tutaj wszystko na, co widz może liczyć, napięcie, erotyzm, odrobina strachu, niełatwa intryga, świetne aktorskie role i barokowe tło z fascynującymi postaciami drugoplanowymi. Nikt, kto jest świadomy na jaki film się wybiera, nie wyjdzie z kina zawiedziony.



Za możliwość odkrycia fascynującego świata wykreowanego przez Francois Ozona dziękujemy kinu Cinema City Punkt 44 w Katowicach. 


Daniel Mierzwa 

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Mamuśki mają wychodne (2017)
Reżyseria: Alethea Jones
Gatunek: Komedia
Premiera w Polsce: 18 sierpnia 2017

Marnych komedii w kinie jest wiele, a amerykańscy twórcy co chwilę wypuszczają kolejne gnioty, by urozmaicać życie swoich obywateli. Od dawna wiadomo również, że zarówno mieszkańcom zza oceanu, jak i europejskim widzom nie potrzeba ambitnych produkcji, by przeżyć momenty euforii i zabawy.  Dlatego właśnie powstają filmy na miarę Mamuśki mają wychodne.


Film ten opowiada banalną historię mam, które codziennie czynności powtarzają niczym mantrę. Poza praniem, sprzątaniem, gotowaniem i opieką nad dziećmi nie uświadczają żadnych rozrywek, a chcąc to zmienić wybierają się na zasłużoną imprezę, która niekontrolowanie nabiera tempa. Cztery bohaterki pomimo początkowych niechęci spędzają wspólnie swój wieczór życia, a niewinne spotkanie bez dzieci i partnerów przeradza się w czas uniesień, szczerych rozmów i przystojnych mężczyzn na horyzoncie.

Po filmie nie należy spodziewać się fajerwerków. Przez kolejne sceny twórcy starają się budować atmosferę szalonej zabawy, przeskakując przy tym między wątkami i bohaterami. Dlatego poza „zabawnymi” momentami w klubie widz dostaje również fragmenty z zagubionymi tatusiami pozostawionymi sam na sam ze swoimi przebiegłymi pociechami.

Jak często również bywa większość scen humoru zostało zawartych w zwiastunie, dlatego oglądając film, widz nie ma co liczyć na więcej rozrywek niż kupa na twarzy głównej bohaterki, czy kąpiel w stroju jednorożca. W całości pozycji gra bohaterów jest przerażająco żenująca, a fabuła poucinana i prowadzona niekonsekwentnie. Dlatego należy jedynie podziękować twórcom za brak zaangażowania nazwisk pokroju Aniston, gdyż nawet jej reputacja mogłaby tego nie wytrzymać.

Mamuśki mają wychodne to filmowe dno. Pozycja bez polotu, nieudolnie reprezentująca komediowe kino gatunkowe, o którym warto szybko zapomnieć, spuszczając przy tym na twórców zasłonę hańby i pogardy.



Patrycja Strempel 

niedziela, 27 sierpnia 2017

Wreszcie nadszedł ten dzień, na który skrycie czekaliśmy. To właśnie dziś liczba odwiedzin na blogu przekroczyła 100 000. Z tej okazji chcieliśmy podziękować wszystkim naszym czytelnikom, tym którzy zaglądają na blotodlazuchwalych.blogspot.com regularnie, mniej regularnie, czy tylko przez przypadek kiedyś  tutaj trafili.
Mamy też z tej okazji dla Was porcję blogowych statystyk. Tak więc dotychczas na blogu pojawiły się aż 194 recenzje! I wśród tej masy filmów, nowych i starych, dobrych i złych, dokumentalnych i fabularnych, dwa filmy zasłużyły na najwyższą ocenę, czyli dziesięć gwiazdek, a były to Melancholia Larsa von Triera i Grand Budapest Hotel Wesa Andersona. Nieco mniej, bo dziewięć gwiazdek w naszej skali ocen zdobyły To tylko koniec świata Xaviera Dolana, Toni Erdmann Maren Ade, Mustang Deniz Gamze Erguven, Matka Joanna od Aniołów Jerzego Kawalerowicza, Pasażerka Andrzeja Munka, Dzikie trzciny Andre Techine, Między słowami Sofii Coppoli, Wszystkie nieprzespane noce Michała Marczaka i To wspaniałe życie Franka Capry.
Na najniższą ocenę naszym zdaniem nie zasłużył jeszcze żaden ze zrecenzowanych przez nas filmów. Bardzo blisko były jednak trzy dzieła, którym przyznaliśmy zaledwie dwie gwiazdki, a były to: Assassin’s Creed Justina Kurzela, 183 metry strachu Jaume Collet-Serry i Warcraft: Początek Duncana Jonesa.
Największym zainteresowaniem czytelników cieszyła się recenzja filmu Pentameron Matteo Garrone, na drugim miejscu jest Wstrząs Petera Landesmana, a podium zamyka 45 lat Andrew Haigha. Z polskich filmów największe zainteresowanie, ku naszemu zdziwieniu, zdobyła opublikowana w ramach cyklu Złota Klasyka, wspomniana wcześniej Pasażerka
Rankingiem, który ma najwięcej wyświetleń to 10 z jednego –Dariusz Wolski, prezentujący najlepsze filmy z dorobku tego znanego polskiego operatora. Choć po piętach depcze mu 10 z jednego- komedie.
Liczymy na jeszcze więcej wejść i mamy nadzieję, że nadal (może jeszcze liczniej) będziecie brać udział w naszej blogowo-filmowej przygodzie!

#Amanda&Hubert 

sobota, 26 sierpnia 2017

Barry Seal: Król przemytu (2017)
Reżyseria: Doug Liman
Gatunek: Dramat, Polityczny
Premiera w Polsce: 25 sierpnia 2017

Prawdziwe historie w kinie to często podstawa dobrego seansu. Twórcy inspiracje czerpią zarówno z życia największych bohaterów, złodziei, czy jak w tym przypadku przestępców. Bohater, w którego wciela się Tom Cruise - Barry Seal - to zdecydowanie człowiek, którego bujne życie mogłoby przeżyć naraz kilka osób.


Tytułowy Król przemytu był jednym z najzdolniejszych amerykańskich pilotów. Poznajemy go podczas nagrywania na kasety VHS swojej historii, a ten osobisty charakter narracji świetnie komponuje się z całością filmu. Barry z najdrobniejszymi szczegółami pokazuje widzom swoją historię, wydarzenia które ukształtowały zarówno jego, jak i jego rodzinę. Pracę dla kolumbijskiego kartelu, czy CIA. Potyczki, nie tylko słowne, ze słynnym baronem narkotykowym Pablem Escobarem, czy zakopywanie w ogrodzie milionów dolarów. Wraz z nim odkrywamy zdrady, kolejne przekręty, a wszystko tuż pod nosem politycznych gigantów.

Twórcy każdej ze scen nadają odpowiedniego dynamizmu, dzięki temu seans nie nudzi się, a wręcz widz oczekuje na rozwój kolejnych wydarzeń. Poza Tomem Cruisem, który zdecydowani prezentuje się lepiej niż w swoich ostatnich rolach, dobrze na ekranie wypadają również pozostali bohaterowie, z nutą agresji i humorem pomagają nam odkrywać bujną, pełną niebezpieczeństwa historię Barry’ego.

Barry Seal: Król przemytu to kino akcji z polityką w tle. Inspiracja wydarzeniami, która kolejny raz pokazuje, że lubimy oglądać na ekranie cudze życie, nawet gdy zakończenie jest nam dobrze znane.



Patrycja Strempel 

czwartek, 24 sierpnia 2017

Bodyguard Zawodowiec (2017)
Reżyseria: Patrick Hughes
Gatunek: Komedia, Akcja
Premiera w Polsce: 18 sierpnia 2017

Zarówno Ryan Reynolds, jak i Samuel L. Jackson nie raz pokazywali widzom na ekranach swoje osobliwe charaktery. Ten pierwszy przede wszystkim w wyjątkowo komediowym Deadpoolu, za to drugi począwszy od Pulp Fiction, przez Gwiezdne Wojny, aż do ekranizacji wielu znanych komiksów. Aktorzy tym razem również nie zawodzą, a popisy którymi zajmują widzów podczas prawie dwugodzinnego seansu zdecydowanie wprowadzają w dobry nastrój.


Bodyguard Zawodowiec pokazuje historię światowej klasy ochroniarza Michaela (Reynolds), który po nieudanym zadaniu nagle znajduje się na samym dnie. Traci dotychczasowe wpływy, jednak sytuacja ma okazję się poprawić, gdy na swojej drodze spotyka zawodowego mordercę Dariusa Kincaida (Jackson), z którym oczywiście nie raz miał już do czynienia. Pomimo niechęci mężczyźni zmuszeni będą do współpracy, a wszystko by zapewnić ochronę Dariusowi, który jest istotnym świadkiem w sprawie masowych morderstw.

Główni bohaterowie w każdej ze scen dają z siebie wszystko. Bez zastanawiania angażują się w kolejne zagrożenia, a wszystko, jak sami tłumaczą, robią z miłości, by nie zawieść ukochanej osoby. Postawieni w obliczu wyzwania zmagają się z rzeszą agentów, płatnych morderców, czy łowców głów, którzy uczynią wszystko by świadek nie dotarł przed oblicze sądu.

Film dobrze prezentuje się pomimo wszechobecnego chaosu. Każdą ze scen przepełnia przemoc i martwe ciała, które jak kostki domina widowiskowo kolejno upadają na ziemię. Lekkim niewypałem może jednak wydawać się przestawienie fikcyjnego dyktatora z Białorusi i jego rygorystycznych rządów. Ten polityczny podtekst wydaje się zupełnie niepotrzebny, a lepszym rozwiązaniem mogłoby być zastosowanie równie fikcyjnego kraju, który zapewne nie powodowałby zbytnich kontrowersji.

Bodyguard Zawodowiec to dobre kino akcji, które dobrze się ogląda. Pomiędzy scenami pościgów jest zarówno miejsce dla patetycznych dialogów, jak i wybuchów Salmy Hayek, która swoim akcentem i słownictwem zdecydowanie dodaje pikanterii całości produkcji. Film ten to także niewymagająca fabuła, która byłaby niczym bez charyzmy bohaterów.




Patrycja Strempel 

środa, 23 sierpnia 2017

Mroczna wieża (2017)
Reżyseria: Nikolaj Arcel
Gatunek: Fantasy, Horror
Premiera w Polsce: 11 sierpnia 2017

Stephen King to jeden z najpoczytniejszych żyjących pisarzy, który bardzo często wydaje nowe powieści. Wiele jego książek weszło do klasyki gatunku. Podobnie jest też z filmami, których scenariusz powstały w oparciu o jego dzieła, Lśnienie Stanleya Kubricka czy Carrie Briana De Palmy to niewątpliwa klasyka horroru. Teraz do kin weszła ekranizacja cyklu powieści, które sam King nazywa swoim opus magnum- Mroczna wieża. A za kamerą stanął duński reżyser Nikolaj Arcel, znany twórca Kochanka królowej i Zabójcy bażantów.


Bohaterem opowiadanej na ekranie historii jest Jack. Chłopiec, który nie cieszy się nadmiernym szacunkiem rówieśników, ponieważ korzysta z opieki psychiatrów i terapeutów, co jest skutkiem dręczących go snów, które regularnie uwiecznia na rysunkach. Przerażające koszmary zdaniem specjalistów są skutkiem traumy po utracie ojca. Wkrótce odkrywa portal do alternatywnej rzeczywistości, nad którą góruje wielka wieża, której celem jest ochrona naszego świata przed demonami. Tam poznaje Ronalda, tajemniczego jegomościa w płaszczu i z dwoma rewolwerami, który poszukuje potężnego czarnoksiężnika- Człowieka w Czerni. Wspólnie z chłopcem wyruszają w podróż, aby go pokonać.

Mroczna wieża mimo, że oparta na serii przebojowych książek, pozbawiona jest wszelkich cech, aby również osiągnęła taki sukces. Film pełen jest fabularnych skrótów, przez co nie wszystkie wątki są zrozumiałe, trochę jakby zostały przycięte, aby film stał się krótszy. Niestety na skutek tego film nie nabiera dynamiki, a jedynie traci przejrzystość. Problemem są też słabe portrety psychologiczne bohaterów. O ile nawet słabo zarysowany Roland się broni grą Idrisa Elby, który wiele jest w stanie przekazać gestem czy spojrzeniem, to Tom Taylor w roli Jacka jest okropnym rozczarowaniem. Młody aktor właściwie nie gra, a jedynie jest na ekranie. A na jego twarzy nie widać żadnych emocji nawet podczas sceny dotyczącej śmierci matki głównego bohatera. Rozczarowuje również rola Matthew McConaugheya. Oscarowy aktor zalicza tutaj tak zły występ, że zaczynamy doceniać jego role w filmach o teściowych z piekła rodem, bo jak widzimy w Mrocznej wieży, może być jeszcze gorzej.

Rozczarowani mogą być również ci, którzy liczyli na znakomite efekty specjalne. Tutaj mimo, że jest ich sporo nie są zbyt efektowne. A sceny, w których można by je z sukcesem zastosować są nudne.

Mroczna wieża to film po prostu zły, taki który rozczarowuje na każdej płaszczyźnie. Nie można go polecić nawet fanom twórczości Kinga, ani talentu występujących w obsadzie aktorów, bo jedni i drudzy będą rozczarowani. A tym, którzy wiedzieli można jedynie życzyć, aby o seansie jak najszybciej zapomnieli. 


Daniel Mierzwa

wtorek, 22 sierpnia 2017

Babskie wakacje (2017)
Reżyseria: Jonathan Levine
Gatunek: Komedia
Premiera w Polsce: 4 sierpnia 2017

Temat wakacji często jest odświeżany na ekranie. Oglądaliśmy już Wakacje Mikołajka, Rzymskie wakacje, czy Najlepsze najgorsze wakacje, dlatego nie powinno nikogo dziwić powstanie produkcji o Babskich wakacjach, które podobnie jak inne amerykańskie komedie lawiruje na granicy żenady i fabularnej katastrofy.


Babskie wakacje to historia przebojowej Emily, w której rolę wciela się znana głównie z tego, że jest znana Amy Schumer. Bohaterka zostaje porzucona przez faceta tuż przed romantyczną wycieczką do Ekwadoru, a sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy okazuje się, że oferta była bezzwrotna i nikt nie jest chętny na wspólną podróż do Ameryki Południowej. W akcie desperacji propozycję wspólnego wyjazdu otrzymuje matka dziewczyny (Goldie Hawn), która od lat opiekuje się chorym na agorafobię synem, a jej jedyną rozrywką są domowe obowiązki. Żądna wrażeń młoda bohaterka, na miejscu angażuje się w relacje z wyjątkowo atrakcyjnym mężczyzną, który podstępnie wykorzystuje naiwność turystek, porywa je i wywozi do dżungli.

Całość akcji prezentuje się niezwykle płytko i nieatrakcyjnie. Po filmie nie należy spodziewać się fabularnych fajerwerków, zwrotów akcji, czy momentów niekontrolowanego śmiechu. Widz otrzymuje jedynie marną imitację kryminalnego wątku, uzupełnionego momentami nieudanymi żartami. Początkowo mocnym punktem filmu mogła wydawać się Goldie Hawn, jednak wyprasowana niczym Renée Zellweger, bawi jedynie chęcią swojej wiecznej młodości.

Babskie wakacje to obraz, który poza żenującym scenariuszem posiada również głęboko ukryte przesłanie, poziomem dorównującym komediowej pospolitości. Pozycja, od której nie należy wymagać cudów, jedynie szanować odwagę dystrybutora





Patrycja Strempel 

niedziela, 20 sierpnia 2017

Anioł zagłady (1962)
Reżyseria: Luis Bunuel
Gatunek: Dramat, Fantasy, Komedia 
Premiera na świecie: maj 1962

Oglądaliście O północy w Paryżu Woody’ego Allena? Jeśli tak pewnie pamiętacie scenę podczas, której główny bohater grany przez Owena Wilsona dyskutuje o scenariuszu filmu z Luisem Bunuelem. A dzieło, o które chodzi to Anioł zagłady nakręcony przez hiszpańskiego mistrza po opuszczeniu ojczyzny, podczas pobytu w Meksyku gdzie powstało wiele jego filmów, już po sukcesie jego znakomitej Viridiany, ale jeszcze przed skandalizującą Pięknością dnia.


W wielkiej rezydencji odbywa się wykwintna kolacja. Eleganccy goście wymieniają frazesy, czasem też dyskutują, a do tego dosyć bezczelnie wywyższają się ponad niższe klasy. Gdy jednak przyjęcie dobiega końca, okazuję się, że poza lokajem domostwo opuściła cała służba, a tajemnicza siła nie pozwala zebranym gościom wrócić do swoich domów. Uwięzieni, początkowo złotej klatce, powoli zapominają a etykiecie i manierach, stając się coraz bliżsi swojemu wyobrażeniu o niższych warstwach społeczeństwa.

W Aniele zagłady eksploatuje jeden ze swoich ulubionych, tematów jakim jest krytyka burżuazji. Świat wystrojonych kobiet i sztywnych mężczyzn jest dla niego pełen zakłamania i blichtru, a panujące w nim eleganckie zasady to tylko iluzja mająca na celu podkreślenie ich domniemanej wyższości. Rzeczywistość burżuazji za nic nie może się jednak przeniknąć z rzeczywistością zwyczajnych ludzi. Tak jak goście przyjęcia nie mogą opuścić rezydencji, tak też zwykli mieszkańcy nie mogą przekroczyć jej ogrodzenia, aby wejść na jej teren. Ostatecznie jednak drzwi domu otwierają się, a dwa światy mieszają się.

Krytyka burżuazji, której Bunuel z taką lubością oddawał się w swoich filmach, nie jest jedynym przesłaniem tego filmu. Bo to przede  wszystkim, choć dyskretniej pokazana, krytyka hiszpańskich elit, które wspierały reżim generała Francisco Franco. Obnażona zostaje tutaj ich hipokryzja i przekonanie o własnej wyższości oraz posiadaniu jedynej racji. Rezydencja symbolizuje rządzony za pomocą terroru kraj, a etykieta maskuje strach przed powiedzeniem prawdy. Długotrwałe uwięzienie powoduje jednak budzenie się najniższych, prymitywnych zwierzęcych instynktów.

Anioł zagłady to film typowy dla dorobku Luisa Bunuela, na częsty w jego twórczości temat, surrealistyczny i nieoczywisty, pełen metafor, dyskretnej erotyki i odważnych ocen. Ale to dzieło, z którego wszyscy twórcy mogliby się uczyć, jak poetycko pokazać nawet najmniej wygodną prawdę.  



Daniel Mierzwa 

sobota, 19 sierpnia 2017

Obdarowani (2017)
Reżyseria: Marc Webb
Gatunek: Dramat
Premiera w Polsce: 18 sierpnia 2017

Wyjątkowość swojego dziecka dostrzega każdy z rodziców. Jest to również częsty wątek ukazywany na ekranie. Tym razem cudowne zdolności w kinie pokazał Marc Webb, który po wzruszających 500 dniach miłości oraz ekranizacji komiksów o człowieku pająku, daje widzom emocjonalny zastrzyk.


Obdarowani to historia Franka, który samotnie zajmuje się wychowaniem swojej siostrzenicy, której matka nie żyje. Od pierwszych scen doskonale widać łączącą ich więź, a siedmioletnia dziewczynka – matematyczny geniusz – w opinii wujka powinna wieść normalne życie. Wysyła on ją do szkoły, w której odkrywszy jej talent dyrektorka ingeruje w dalsze losy dziewczynki. Na linii frontu pojawia się również niespodziewanie babcia dziewczynki, która z armią prawników za wszelką cenę będzie chciała przejąć opiekę nad dzieckiem i wykorzystać jej talent. Frank nie jest jednak sam, w walce pomagają mu dwie silne kobiety, których zaangażowanie pomoże mu pamiętać o szczęściu, jakie ofiaruje mu obecność Mary.

Pomimo ciekawej historii film został zdecydowanie zbyt spłycony. Opiera się głównie na konflikcie matki z synem, przy tym nie daje wystarczająco uwagi świetnej Mckennie Grace w roli Mary, a co dopiero Octavi Spencer, która jako Roberta – gospodyni z sąsiedztwa pomaga Frankowi w wychowaniu dziewczynki. Twórcy przedstawiają dobrze skrojony dramat, którego seans nie nudzi, momentami wzrusza, a częściej skłania do emocjonalnej podróży  wraz z bohaterami.

Obdarowani pokazuje trudy utrzymania normalności w życiu wybitnego dziecka. Zachłanność, pazerność oraz brak zrozumienia w momentach walki o dobro ukochanej osoby. To film, który daje wiele ciepła oraz twarz poczciwego Kapitana Ameryki na pierwszym planie.



Patrycja Strempel

czwartek, 17 sierpnia 2017

Królewicz olch (2016)

Reżyseria: Kuba Czekaj
Gatunek: Dramat
Premiera w Polsce: 18 sierpnia 2017

Królewicz olch Kuby Czekaja otwierał zeszłoroczny Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. I wzbudził skraje reakcje wśród widzów, od zachwytów po głosy oburzenia wyborem tego filmu do konkursu głównego. Po drodze film zdobył jedną z nagród na Berlinale. I wreszcie zawitał do kin w szerokiej dystrybucji, tak, że każdy może obejrzeć i ocenić nowe dzieło reżysera Baby Bump.
Królewicz olch to opowieść o 14-letnim chłopcu, który jest fizycznym geniuszem i wkrótce rozpocznie studia na uniwersytecie i jego apodyktycznej matce, która samotnie go wychowuje i chce, aby ten za wszelka cenę wygrał prestiżowy konkurs. Wbrew nakazom i zakazom kobiety jej syn chciałby jednak żyć zupełnie inaczej. Ich relacja coraz bardziej komplikuje się. A niczego nie ułatwia pojawienie się tajemniczego mężczyzny, który okazuje się być ojcem chłopaka.
Królewicz olch jest wizualnym majstersztykiem. Reżyser odrzuca tu popkulturowe kalki, komiksową estetykę i teledyskowy montaż, którym raczył nas w swoim pełnometrażowym debiucie. Choć nadal widzimy tutaj takie cechy jak fascynacja ciałem oraz językiem i komunikacją. Tutaj królują obrazy tajemnicze, romantyczne i sensualne. Migoczące refleksy światła i mgła są teraz środkiem do tworzenia tła opowieści. Która tak jak w Baby Bump dotyczy dojrzewania. Tyle, że tam chodziło o radzenie sobie ze zmieniającą się fizycznością. Tak w Królewiczu olch chodzi o dojrzewanie ducha. Chłopiec wchodzi w dorosłość i zdaje sobie sprawę, że ma inne potrzeby, marzenia i pragnienia niż te, które wpaja mu matka. Chciałby żyć tak jak jego koledzy. A w trudnym okresie dorastania brak mu tak naprawdę wsparcia rodziców. Matka pod płaszczykiem dbania o naukową karierę syna, tak naprawdę myśli tylko o sobie i rozwiązaniu swoich problemów, w tym finansowych, z którymi poradzić by mogła sobie po zwycięstwie jej syna w ważnym konkursie. Tak samo ojciec, który pojawia się z nikąd w życiu chłopca nie jest dla niego żadną podporą. Jedynie wręcz w komicznie archetypiczny sposób prezentuje wzory męskich zachowań, które według niego nie różnią się niczym od zwierzęcych instynktów.
Oprócz wizualnej maestrii filmu i znakomitych zdjęć Adama Palenty i towarzyszącej mu fenomenalnej muzyce autorstwa Bartłomieja Gliniaka na pochwałę zasługuje gra obsady. Choć najlepsi są odtwórcy ról matki i syna. Niewątpliwie świetny jest Stanisław Cywka w roli chłopca, to jedna z najlepszych ról młodych aktorów w historii polskiego kina. Bardzo dobrze wypada również, zresztą tak jak w Baby Bump, Agnieszka Podsiadlik jako matka. Ale to aktorka, która już nieraz udowodniła, że świetnie czuje się w autorskim kinie.
W filmie przenikają się światy. Mamy świat realny, którego nic tak dobrze nie może przecież tłumaczyć jak fizyka, która otacza nas na każdym kroku, i świat, często perwersyjnych, fantazji bohatera. Tworząc tym samym niesamowitą mieszankę obrazów, która wymaga sporego skupienia, aby nadążyć za filmowymi realiami. Warto jednak zagłębić się w kreowaną na ekranie przez Kubę Czekaja rzeczywistość, bo twórca tak oryginalny w polskim kinie nie trafia się często.


Daniel Mierzwa

środa, 16 sierpnia 2017

Nazywam się Cukinia (2016)
Reżyseria: Claude Barras
Gatunek: Animacja, Dramat, Komedia
Premiera w Polsce: 2 czerwca 2017

Nazywam się Cukinia to film, który choć niepozorny, w końcu to skromna i niedługa animacja, stał się przebojem kin studyjnych i ulubieńcem krytyków, dostał w końcu główną nagrodę na Warszawskim Festiwalu Filmowym, Europejską Nagrodę Filmową dla najlepszego filmu animowanego, czy nominację do Oscara w tej samej kategorii.


Film szwajcarskiego twórcy Claude’a Barrasa opowiada o dziewięcioletnim  Ikarze, którego wszyscy łącznie z nim samym nazywają właśnie Cukinią. Mieszka z matką, która swój czas spędza na piciu piwa, oglądaniu telewizji, wspominaniu ojca głównego bohatera i stosowaniu przemocy wobec syna. Pewnego dnia przy kolejnej próbie wyżycia się na chłopcu ulega wypadkowi. Cukinia trafia do sierocińca, gdzie dołącza do innych dzieci, które znalazły się tam jako ofiary przemocy, ale też innych sytuacji wobec, których były bezradne. Pobyt w sierocińcu nie okazuje się pasmem przyjemności, ale pozwoli zdobyć nowych przyjaciół oraz szansę na lepszą przyszłość.

Nazywam się Cukinia to film o radzeniu sobie z trudną przeszłością, która rzutuje na codzienność, zarówno zmuszając nas do funkcjonowania z traumą, jaki życia w innych, nie zawsze przyjemnych, warunkach. To obraz, który pokazuje to, co w społeczeństwie najgorsze, ale też to, co w ludziach najpiękniejsze. Udowodnia też, że każda, nawet najgłębsza, rana może się zagoić. 
Fabule filmu świetnie pomaga strona wizualna. Świat animowanych kukiełek sprawia, że trudne tematy stają się bliższe, bo zanika gdzieś dystans między widzem na bohaterami. Mimo mogącej się wydawać infantylną formy Nazywam się Cukinia, nie traci nic z przejmującej prawdy. 
To poruszający film, który dzięki swojej formie każdemu pozwoli zmierzyć się z trudnymi tematami, które każdy chciałby przemilczeć.  



Daniel Mierzwa

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Kedi - sekretne życie kotów (2016)

Reżyseria: Ceyda Torun
Gatunek: Dokumentalny
Premiera w Polsce: 28 lipca 2017

Stambuł to miasto z wiekową tradycją. Dla jednych znane z folderów wakacyjnych, dla innych z serialu Wspaniałe stulecie. Jednak dokumentalistka Ceyda Torun postanowiła miasto to pokazać z zupełnie innej perspektywy. Jako kocie imperium, w którym codziennie odbywają się walki o rybie resztki, a zwierzęcy indywidualiści podążają znanymi i nieznanymi ścieżkami.


W Kedi - sekretne życie kotów poznajemy miasto z perspektywy dachowców. Jak odwiedzają mieszkania, restauracje, odbywają wycieczki, czy łowy. Film pokazuje kocie relacje z lokalną ludnością, ich nieugięty charakter, determinacje, czy radość. Ukazuje koty, jako najważniejszych mieszkańców, dla których dobra ludzie są w stanie zrobić wiele nie oczekując nic w zamian. To obraz bezwarunkowej radości czerpanej z pomocy futrzastym rozrabiakom.

Dokument ten pokazuje pełne uroku zdjęcia miasta, przeplatane scenami niczym z zabawnych filmów, które można oglądać w Internecie. Jednak przede wszystkim opiera się na relacjach. Poznając kolejnych kocich bohaterów, poznajemy kolejną ludzką historię. Pełnych empatii i wzruszenia mieszkańców, którzy codziennie odnajdują w sobie siły na pomoc bezbronnym stworzeniom. Małych superbohaterów, którzy w ludziach budzą najlepsze reakcje, a przy tym ich obecność relaksuje i wprowadza spokój.

Kedi - sekretne życie kotów to dobry dokument z pozytywną atmosferą. Pokazuje, jak ludzie w małych rzeczach potrafią odnaleźć radość oraz wolne koty, które w domach zapominają o swojej naturze. Oby więcej takich filmów z kamerą wśród zwierząt.



Patrycja Strempel