Dziadek do orzechów i cztery królestwa (2018)
Reżyseria: Lasse Hallström, Joe Johnston
Gatunek: Familijny, Fantasy
Premiera w Polsce: 2 listopada 2018
Opowiadanie
Dziadek do orzechów autorstwa E.T.A. Hoffmanna to krótkie dzieło, ale jak mało
które zakorzeniło się w kulturze i stało się inspiracją dla niezliczonych
lepszej (w tym naprawdę wybitnych) lub gorszej jakości dzieł. I to właśnie do
tego utworu odwołuje się Dziadek do orzechów i cztery królestwa, nowa familijna
produkcja ze studia Disneya.
Choć
święta Bożego Narodzenia to czas radości, to nie widać tego szczęścia na
twarzach członków rodziny Stahlbaum. A to wszystko dlatego, że to pierwsze
święta po śmierci Marie, matki i żony, z której utratą próbują radzić sobie jej
bliscy. Strata matki najbardziej dotkliwa wydaje się dla Clary, dziewczyny
zafascynowanej znacznie bardziej mechaniką i fizyką, niż tym, co kojarzy się z
dziewczyńskimi zainteresowaniami. Gdy Clara otrzymuje w prezencie przygotowanym
dla niej jeszcze przez matkę prezencie tajemnicze mechaniczne jajo zamknięte na
zamek, poszukuje do niego klucza, w czym
pomóc może jej ojciec chrzestny, wynalazca, który wychował jej matkę-
Drosselmeyer. Dzięki niemu Clara trafia do krainy zamieszkanej przez ożywione
zabawki, którą toczy jednak konflikt między, ponieważ jedno z tytułowych
czterech królestw zbuntowało się.
Dziadek
do orzechów i cztery królestwa bardzo luźno inspiruje się klasycznym już
oryginałem. Fabuła baśni zostaje zastąpiona pomysłem współczesnych scenarzystów
i tematem przewodnim staje się konflikt między królestwami i pragnienie
zdobycia władzy przez jedną z uroczych bohaterek. Niestety nie wychodzi to
opowiadanej historii na dobre. Fabuła pozbawiona jej jakichkolwiek dodatkowych
wątków i szybko prze do swojego rozwiązania, a scenarzyści nie martwią się
czymś takim jak napięcie, relacje między bohaterami, czy sympatia dla
bohaterów. Wydaje się, że nawet te kilka wzruszeń, które ten film nam serwuje
to jedynie zasługa Lasse Hallstroma, współreżysera filmu i mistrza poruszającego
kina, i to nie tylko familijnego, a nie scenariusza.
Irytujące
są też płytkie postaci tym bardziej, że mamy tutaj ekranowych gigantów jak
Helen Mirren, Morgan Freeman, czy Keira Knightley. Ale co z tego, że właściwie
nie mają czego grać, a jedynie pojawiają się na ekranie w szalonych
charakteryzacjach. Dobrze wypada w głównej roli Mackenzie Foy, ale tylko
dlatego, że posiada charyzmę i urok bo nie jesteśmy w stanie ocenić jej
talentu, bo rola Clary raczej go nie wymaga, bo jest tak samo blada, jak każda
inna w tym filmie.
Dziadek
do orzechów i cztery królestwa to typowy familijny seryjny produkt, którego
cała siła to znane nazwiska na plakacie i odwoływanie się do klasyki. Niestety
gdy damy się temu skusić czeka nas wyłącznie rozczarowanie.
Daniel
Mierzwa