niedziela, 25 lutego 2018

Czarna Pantera (2018) - recenzja

1 komentarz:
 
Czarna Pantera (2018)
Reżyseria: Ryan Coogler
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Premiera w Polsce: 14 lutego 2018

Po krótkiej przerwie Marvel znowu zaprasza do kina. Tym razem z nowym bohaterem i w odrobinę innym stylu przy współpracy z Ryanem Cooglerem - reżyserem wprawdzie z niewielkim stażem, oferują widowisko bardziej stonowane, jednak takie, które warto zobaczyć.


Tym razem bohaterem, którego historię oglądamy na ekranie jest T'Challa – król małego afrykańskiego państwa Wakanda, które za sprawą ogromnych zasobów cennego kruszcu wydaje się być technologiczną potęgą. Jednak ukryci w gęstej dżungli mieszkańcy, nie ujawniają się przed obywatelami świata. Żyją w spokoju korzystając z nieskończonych zasobów wyjątkowego vibranium. Do czasu gdy T'Challa jako Czarna Pantera będzie musiał zmierzyć się ze swoim przeciwnikiem, a zarazem pretendentem do tronu i walczyć o  pozycję w oczach poddanych. Rozgrywająca się w dwóch, zdecydowanie rożnych od siebie światach historia to pojedynek siły, jakich w Marvelowkim świecie było wiele, jednak żaden nie prezentował aż tak mocnych politycznych kwestii.

Film ten przede wszystkim świetnie łączy wszelkie nawiązania do bogatej afrykańskiej kultury z afroamerykańskimi elementami, by jeszcze mocniej podkreślać swoje polityczne przesłanki. Stosunkowo dobrze prezentują się również efekty specjalne, które nie są nadmiernie przesadzone, a wręcz naturalnie współgrają z odciętą od zewnętrznego świata,  technologicznie rozwiniętą Wakandą, oczywiście nie w każdym momencie. Wszelkie sceny walki zrealizowano z wymagam efekciarstwem, jednak zdecydowanie mniej nachalnie niż w poprzednich podobnych filmach Marvela.

Produkcja zadowala również aktorsko. Oferuje minimalny powiew świeżości, której tak brakowało po odświeżanych ciągle przygodach Iron-Mana, czy innych Avengerów. Czarna Pantera może na równi z innymi bohaterami zabiegać o uwagę widza, podobnie jak towarzysząca mu ekipa na ekranie, a przede wszystkim mocne kobiece postaci, które zdecydowanie ocierają się o feminizm.

Czarna Pantera to film pełen tradycji i rozmachu. Pomimo, że niepozbawiony scenariuszowych wad, prezentuje iście superbohaterski poziom. Pozostaje jedynie czekać, aż T'Challa będzie musiał ustąpić z tronu kolejnemu pretendentowi Marvela.



Patrycja Strempel  

1 komentarz:

  1. Kompletnie nie dla mnie :)

    Zapraszam https://ispossiblee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń