poniedziałek, 14 maja 2018

Tully (2018) - recenzja

Brak komentarzy:
 
Tully (2018)
Reżyseria: Jason Reitman
Gatunek: Komedia,
Premiera w Polsce: 11 maja 2018

Diablo Cody oczarowała świat swoim fantastycznym scenariuszem do Juno w reżyserii Jasona Reitmana. Później szło jej nieco gorzej, a kolejny film według jej scenariusza okazał się żałosnym niewypałem. Tym razem znów połączyła siły z reżyserem, z którym świeciła największe triumfy i tak powstała Tully

Marlo jest dojrzałą matką dwójki dzieci, która spodziewa się kolejnego potomka. Choć otrzymuje wsparcie od swoich bliskich, ciężko jej ogarnąć wszystkie domowe obowiązki, tak aby choć chwile moc poświecić sobie. Szkolne problemy przejawiającego autystyczne zaburzenia syna i zbliżające się rozwiązanie, powodują, ze przestaje sobie radzić. A po narodzinach kolejnego dziecka jest już absolutnie wyczerpania i poświęca ostatnie resztki sił dla domu i rodziny. Zmiany w jej życie wprowadza Tully, nocna niania, która co wieczór przychodzi do jej domu, aby w po zmroku opiekować się najmłodszą córeczką. Marlo zaczyna odzyskiwać siły i uporządkować swoje życie. Ale też coraz bardziej tęskni za utraconą beztroską i witalnością młodzieńczych lat, które reprezentuje pełna werwy, uśmiechnięta i otwarta Tully. Gdy dziewczyna kończy pracę u Marlo, w życiu matki trójki dzieci następuje przełom i nic w jej życiu nie będzie już takie samo. 
Tully to poruszające kino, które elegancko łączy kino obyczajowe, rodzinny komediodramat z elementami nieoczywistej fantastyki i poetyki snu. Dzięki temu pomimo prostej historii uzyskujemy czarujący efekt końcowy, który potrafi zrobić wrażenie na każdym widzu. Swoje robi też udana rola Charlize Theron, która potrafi być pełna emocji lub wręcz przeciwnie zupełnie wygaszona, a przy tym bardzo powściągliwa, przez co ani na chwile nie traci wiarygodności. Partnerująca jej Mackenzie Davis nie traci kroku za bardziej doświadczoną koleżanką z planu i tworzy ciekawą kreację. A obie na ekranie się uzupełniają tworząc aktorski duet, który świetnie się ogląda.
Tully to przyjemne i nieoczywiste kino obyczajowe, któremu ciężko zarzucić cokolwiek poza niezbyt skomplikowaną fabułą. Ale i tak pozostaje w naszej głowie jeszcze jakiś czas po seansie.


Daniel Mierzwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz