piątek, 21 października 2016

Ja, Daniel Blake (2016) - recenzja

1 komentarz:
 
Ja, Daniel Blake (2016)
Reżyseria: Ken Loach
Gatunek: Dramat
Premiera w Polsce: 21 października 2016 



Tegoroczna Złota Palma zaskoczyła wszystkich, bo jury pod przewodnictwem George’a Millera- twórcy Mad Maxa, przyznało ją filmowi Ja, Daniel Blake Kena Loacha, który już otrzymał to prestiżowe wyróżnienie w 2006 roku Za wiatr buszujący w jęczmieniu. Ten wybór, mimo, że nie wywołał przesadnej krytyki, był niemałym zaskoczeniem, bo nie był to faworyt krytyków czy widzów. Wreszcie okazję do wyrobienia własnej opinii mają polscy widzowie, bo Ja, Daniel Blake zawitał do naszych kin.
Tytułowy Daniel Blake to stolarz, który po zawale serca walczy o uzyskanie dla siebie renty, ponieważ lekarz ze względu na stan zdrowia zabrania mu podjęcia pracy, natomiast urzędnicy uznając go za zdolnego do pracy odmawiają mu prawa do renty. Daniel walcząc o swoje prawa z bezdusznym systemem, który reprezentują bezduszne urzędniczki w eleganckich sweterkach, poznaję Katie, młodą matkę dwójki dzieci. Młoda kobieta znajduje się w jeszcze gorszej sytuacji.
Ja, Daniel Blake to typowe dzieło duetu Ken Loach- reżyser i Paul Laverty- scenarzysta, obraz jednostki walczącej z systemem, który tym razem prezentuje nieprzejednany, uzbrojony w zawierające setki pytań kwestionariusze urząd pracy. Reżyser pochyla się po raz kolejny nad losem zwykłych ludzi, których jedyną siłą okazują się być stanowczość i odwaga. A dzięki dobrym relacjom z innymi i wierze w siłę przyjaźni walka o własną godność nabiera sensu. A wszystko to nakręcone z charakterystyczną dla Loacha czułością wobec bohaterów i ciepłym poczuciem humoru.
Nowy film Kena Loacha nie jest najwybitniejszym filmem ostatnich lat, nie jest też najwybitniejszym filmem w jego twórczości. Właściwie to w pewnym sensie reżyser powtarza się, bo podobne historie widzieliśmy już w jego Szukając Erica czy Whisky dla aniołów. Niemniej nadal jest to kino ważne, zaangażowane i uświadamiające nam pewne społeczne sprawy, może i z publicystycznym zacięciem, ale też z niesamowitą mądrością.


Daniel Mierzwa

1 komentarz: