sobota, 7 kwietnia 2018

Player One (2018) - recenzja

1 komentarz:
 

Player One (2018)
Reżyseria: Steven Spielberg
Gatunek: Przygodowy, Akcja, Sci-Fi
Premiera w Polsce: 6 kwietnia 2018

Steven Spielberg to reżyser znany chyba każdemu bo od lat tworzy filmy, które wchodzą do kanonu popkultury. W końcu to bohaterami jego filmów byli E.T. czy Indiana Jones. Dlatego wielu z wypiekami na twarzy czekało na jego ekranizacje napakowanej odniesieniami do kultury masowej, niczym keks bakaliami, powieści Player One Ernesta Cline. Z jak efektem możemy zobaczyć w kinie.


Wade Watts mieszka z ciotką i jej nieudolnym partnerem w slamsach przypominających piętrowe złomowisko w amerykańskim Columbus. Jego życie to jednak nie problemy biedoty, a wirtualna rzeczywistość zwana OASIS. Tam każdy mogę być kim tylko chce, kryjąc się pod wybranym awatarem i robić tam, co zechce. W świat wirtualnej zabawy wkrada się jednak poważna rywalizacja, gdy twórca OASIS umiera i pozostawia do odnalezienia trzy klucze. Ten, kto je odnajdzie zostanie właścicielem całego wirtualnego świata OASIS. Wade, pod postacią swojego awatara- Perzivala, wraz z grupa dawnych, jak i nowych przyjaciół z wirtualnej rzeczywistości musi zacząć walczyć nie tylko o swój sukces, ale tez o wolność innych graczy i właśnie życie.

Steven Spielberg raczył nas ostatnio politycznie zabarwionymi i pełnymi patosu dramatami, które jednak nie były dziełami na poziomie, którego moglibyśmy się po nim spodziewać. Tym razem sięga pod dzieło rozrywkowe, pełne akcji, o dość przewidywalnym zakończeniu i morale, ale nie pozwala, aby ani na moment Player One stał się tylko i wyłącznie przygodową papką. Dba o psychologię postaci, wiarygodność przedstawionego świata i nie traci poczucia humoru. Dzięki temu dostajemy kino, które chce się oglądać. I to nie tylko, aby wyłapywać nawiązania do popkultury i to nie tylko do jej najoczywistszych symboli. Bo sporo tutaj gier na Atari, liczna jest reprezentacja postaci z anime, a rozkoszą dla każdego kinomana będzie tez nawiązanie do kultowego Lśnienia Stanley Kubricka.

Player One to imponujące  dziecko fascynacji popkulturą człowieka, który sam bez wątpienia jest jej ikoną.


Daniel Mierzwa

1 komentarz:

  1. Boję się filmów tego reżysera. Tyle już rozczarowań, że każdy kolejny oglądam raczej w towarzystwie, gdy nie ma innej alternatywy.

    OdpowiedzUsuń